Strażackie wspomnienia. Od uderzenia pioruna zapalił się kościół

Strażackie wspomnienia. Od uderzenia pioruna zapalił się kościół

W Sądeckim Parku Etnograficznym w Nowym Sączu stoi drewniany zbór ewangelicki ze Stadeł. Zapewne nie każdy wie, że budynek ten przez lata służył jako kościół w rzymskokatolickiej parafii w… Świniarsku. Tam też doszło do jego pożaru od uderzenia pioruna.

W nocy z 9 na 10 maja 2003 roku nad Sądecczyzną przetoczyła się burza. Niebo raz po raz rozświetlały błyskawice. Niektóre z nich spowodowały pożary, tak jak ta, która uderzyła w drewniany kościół w miejscowości Świniarsko. Ogień na wieży zauważono o godzinie 1:45.

Jak wspomina komendant miejski PSP st. bryg. Paweł Motyka, z powodu ulewy i burzy większość strażaków z okolicznych jednostek była w terenie w trakcie różnych działań. W bazie PSP przy ulicy Grybowskiej w Nowym Sączu został tylko samochód z podnośnikiem i to ten pojazd wraz z dwoma strażakami zadysponowano do pożaru kościoła w Świniarsku. Od razu usiłowano też przedysponować zastępy działające w najbliższej okolicy.

W opisie działań sprzed lat można znaleźć informację, że na krótko przed otrzymaniem zgłoszenia o zdarzeniu w Świniarsku strażacy z PSP wyjechali do trzech pożarów w innych częściach powiatu, dlatego też wcześniej niż zawodowi strażacy na miejsce dotarli druhowie OSP.

Co więcej, piorun, który uderzył bezpośrednio obok miejskiego stanowiska kierowania PSP, spowodował uszkodzenie telefonów alarmowych. Awarię jednak szybko usunięto.

Działania

Na miejsce zdarzenia pierwszy przybył zastęp GCBA z OSP Niskowa – zanotowali funkcjonariusze PSP w swoim raporcie na temat działań w Świniarsku. – Pożarem objęta była częściowo wieża oraz poddasze kościoła. Przez osoby postronne prowadzona była ewakuacja mienia.

Strażacy podali dwa prądy wody do wnętrza kościoła na poddasze przez wejście na chórze, by ochronić je przed płomieniami, a jeden na palącą się wieżę. Gdy dotarły kolejne zastępy, uruchomiono następne prądy wody, a przy użyciu drabiny i później podnośnika strażacy wykonali otwory w dachu budynku, by i tamtędy gasić ogień.

O godzinie 3:05 na miejsce dotarł Paweł Motyka – wówczas będący naczelnikiem, a także komendant Janusz Basiaga, który przejął dowodzenie.

Pożar został zlokalizowany, a więc bardziej się już nie rozprzestrzeniał, o godzinie 3:08. Strażacy przystąpili do dogaszania ognia, do czego konieczne było też wykonanie prac rozbiórkowych niektórych elementów budynku. Sposób ocieplenia kościoła, czyli trociny pod deskowaniem, bardzo utrudniał działania i wydłużał czas dogaszania.

– O godzinie 4:49 stwierdzono, że pożar został na tyle ugaszony, że można z miejsca akcji wycofać część sił i środków. W związku z tym pozostawiono na miejscu trzy zastępy gaśnicze oraz podnośnik hydrauliczny. O godzinie 10:14 na miejscu pozostawiono dwa zastępy gaśnicze: GBA z OSP Krasne Potockie i OSP Podrzecze oraz podnośnik w celu dozorowania pogorzeliska. Następnie dozorowanie prowadziły OSP Krasne Potockie, Niskowa i Podrzecze – czyta komendant Motyka strażackie zapiski sprzed lat.

Pogorzelisko przekazano proboszczowi parafii w Świniarsku o godzinie 19:40. Później przez noc na miejscu stróżowali parafianie.

W działaniach brało udział w sumie 22 strażaków z 8 zastępów PSP, 34 druhów z 7 zastępów OSP należących do KSRG i 52 strażaków z 10 zastępów z innych OSP. Na miejscu pożaru oprócz strażaków był między innymi wójt gminy Chełmiec – Stanisław Poręba, a także dziekan dekanatu z Nowego Sącza.

Szkody

Spaleniu uległy częściowo wieża, strop i konstrukcja dachu kościoła, a także organy elektryczne. Płomienie zniszczyły również polichromię stropu wewnątrz budynku.

– Uratowano najświętszy sakrament z naczyniami liturgicznymi, szaty liturgiczne, obrazy, feretrony, księgi, część sprzętu nagłaśniającego, częściowo ławki, tabernakulum, obraz z ołtarza głównego, krzyż ołtarzowy, zabytkową ambonę – wymieniali w raporcie strażacy w 2003 roku.

Jak wspomina st. bryg. Motyka, kościół w Świniarsku w kolejnych miesiącach palił się jeszcze dwa razy. Najprawdopodobniej z powodu podpaleń. Wtedy jednak z płomieniami można się było bardzo szybko uporać.

Skansen

Na stronie Małopolskiego Instytutu Kultury przeczytać można, że koloniści niemieccy, którzy osiedlili się w Stadłach w 1781 roku, przebudowali starą kaplicę ufundowaną przez klaryski ze Starego Sącza i przystosowali do potrzeb parafii ewangelicko-augsburskiej. Po II wojnie światowej ich potomkowie przenieśli się do Niemiec, a zbór przestał być miejscem spotkań i modlitw. W końcu budynek rozebrano i przeniesiono do nowo powstałej parafii rzymskokatolickiej w Świniarsku. Kościół wówczas rozbudowano i zmieniono kształt wieży.

W 2003 roku, kiedy został zniszczony przez pożar, parafia nie mogła sobie pozwolić na jego remont, bo była w trakcie budowy nowej świątyni. Zapadła więc decyzja o przeniesieniu budynku do Sądeckiego Parku Etnograficznego. Przywrócono mu wówczas wygląd z początku XX wieku, kiedy to służył parafii ewangelicko-augsburskiej w Stadłach.

– On jest w tej chwili nie do poznania. Natomiast mamy satysfakcję, że jest to coś, co zostało uratowane. Ja, jako osoba wierząca, określam to w charakterze cudu, bo jeszcze nie widziałem, żeby drewniana konstrukcja ocalała po uderzeniu pioruna – przyznaje komendant miejski PSP w Nowym Sączu Paweł Motyka.

Strażackimi wspomnieniami dzielimy się z okazji tegorocznego jubileuszu

150-lecia zawodowego pożarnictwa na Sądecczyźnie.

Szukaj kolejnych artykułów już wkrótce na dts24.pl.

Oto wszystkie opublikowane do tej pory artykuły z cyklu „strażackie wspomnienia”:

fot. archiwum PSP w Nowym Sączu

Reklama