Wyjazd na operację w USA wydawał się spełnieniem marzeń. Niestety, ostatnia deska ratunku zawiodła. Minął już tydzień, od kiedy zmarła mała Matylda Różak, o której życie walczyły setki albo i tysiące osób z różnych stron Polski i świata. Rodzice dziewczynki nadal są w Kalifornii, a sprawą jej śmierci zajął się koroner.
,,Jest dużo spraw do załatwiania. Wysyłka papierów do Polski, pozwolenia, tłumaczenia dokumentów, pozwolenia od ambasady w LA. Chcieliśmy sprowadzić ciałko Matyldzi, ale trwałoby to strasznie długo. Dlatego też postanowiliśmy zrobić kremację. Będziemy mogli ją mieć przy sobie. Będzie wracać z Nami samolotem. Jest nam bardzo, bardzo ciężko. Jesteśmy daleko od naszych dzieci, domu, bliskich i rodziny. Nie wierzymy w to co się stało” – napisali Ola i Mariusz na facebookowym profilu.
Jak dodają, do Polski wrócą najprawdopodobniej pod koniec przyszłego tygodnia. O dacie pogrzebu córeczki dopiero poinformują, ale już wiadomo, że odbędzie się on w Poznaniu, gdzie obecnie mieszkają.
Jak pisaliśmy TUTAJ, 31 maja dziewczynka przeszła skomplikowaną, wielogodzinną operację w Stanford w USA. Początkowo wydawało się, że interwencja chirurgiczna przebiegła pomyślnie. Później jednak wystąpiły problemy z płucami i Matylda została podłączona do urządzenia o nazwie ECMO. Niestety, mała wojowniczka przegrała tę walkę…
Więcej na temat Matyldy Różak, jej choroby oraz walki o zebranie ogromnej kwoty, w którą zaangażowali się mieszkańcy Sądecczyzny oraz innych części Polski i świata znajdziesz TUTAJ.