O kandydatach subiektywnie. Oceniamy uczestników debaty prezydenckiej RTK i DTS24

O kandydatach subiektywnie. Oceniamy uczestników debaty prezydenckiej RTK i DTS24

Ocenia Iwona Kamieńska:

Rozpoczął się ten ciekawy czas, kiedy każdy zostaje na chwilę rekruterem i  z grona kandydatów do pracy może wskazać najlepszego szefa dla swojego miejsca na Ziemi. Pięcioro ludzi zabiega o mój (i Twój) głos w wyborach, które odbędą się  7 kwietnia. Każdy z kandydatów po swojemu próbuje mnie (i Ciebie) przekonać, aby pracę prezydenta Nowego Sącza powierzyć właśnie jemu. Wczoraj odbyła się pierwsza rozmowa kwalifikacyjna – debata RTK i DTS24, na którą stawili się ludzie zainteresowani tą posadą. Mieli okazję opowiedzieć o swojej wizji pracy, zaprezentować co potrafią, ujawniając przy okazji to, czego nie potrafią.

Starałam się ocenić ich występ w studio bez uprzedzeń i bez filtrów jakie tworzą w mojej świadomości partyjne szyldy. Sprawa była dla mnie trudna, bo od niepamiętnych czasów jestem bardzo rozczarowana polityką w polskim wydaniu i nawet latarnik wyborczy ma problem ze wskazaniem ugrupowania, które nadaje na podobnych falach jak ja.

Słuchałam szukając w słowach wypowiadanych przez kandydatów tego, czego moim zdaniem potrzebuje moje miasto w osobie gospodarza. Dodawałam punktów wtedy, gdy ktoś odpowiadał na zadane mu pytania, przy czym stwierdziłam, że bywa to dla niektórych sporym problemem. Odpowiadają – owszem, ale na całkiem inne pytanie niż rzeczywiście padło. Można było też zarobić punkty za dystans i poczucie humoru oraz otwartość na dialog z drugim człowiekiem, czyli to, co między innymi  świadczy o emocjonalnej dojrzałości.

Ujmowałam punktów za wszelkie generalizacje, etykietowania, wyolbrzymiania i umniejszania, obwiniania i pochopne przeskakiwanie do konkluzji, czyli za książkowe zniekształcenia poznawcze, od których roi się w dyskursie politycznym, a które zapalają czerwoną lampkę u znających się na rzeczy rekruterów. Minus można było również zarobić jeśli wyraźnie zapachniało mi populizmem.

Oto moje subiektywne wrażenia:

Ludomirowi Handzlowi zdarzało się mylić odpowiadanie na pytania z przemawianiem. Gdyby student w ten sposób odpowiadał na pytania podczas ustnego egzaminu, egzaminujący byłby przekonany, że delikwent wykuł notatki na pamięć i recytuje, próbując za każdym razem dopasować do pytania to, czym bardzo chce się pochwalić, albo co chce wytknąć swojemu poprzednikowi. Miał do dyspozycji długą listę tego, co udało się zrobić i równie długą listę ripost dla Ryszarda Nowaka i Iwony Mularczyk, którzy nawet nie próbują ukrywać, że Handzel jest dla nich wrogiem publicznym numer jeden, więc zamierzają „odbić” miasto.

Fundament na którym Nowak buduje swoją kampanię można streścić w jednym zdaniu: „chcę ratować Nowy Sącz”. Powstał nawet w oparciu o ten motyw bardzo dobry spot reklamowy, w którym Ryszard Nowak zaprezentował przy okazji dwa swoje talenty: lektorski i jubilerski. Mam jednak wrażenie, że większość czasu jaki przypadł Ryszardowi Nowakowi i Ludomirowi Handzlowi podczas debaty, panowie poświęcili na boksowanie się. Potwierdzili przy tym, że mają przynajmniej dwie cechy wspólne: do perfekcji opanowali mówienie w superlatywach o sobie i obaj dobrze czują się w ofensywie. Wymiana ciosów, nawet jeśli celnie trafiały w czułe punkty przeciwnika, cieszy pewnie miłośników sztuk walki. Mnie nie imponuje. Nowak i Handzel próbują wciągnąć wyborców w identyczną grę, w jaką grają od niepamiętnych czasów Kaczyński i Tusk. Nic dobrego z niej nie wynika. To co wytyka Handzlowi Nowak (wymierająca starówka, zakorkowane i brudne miasto) kiedyś wytykali Nowakowi jego oponenci. To co Nowakowi wytyka Handzel (koleżeńskie układy wkraczające w zarządzanie miejskim majątkiem, mało dużych inwestycji) daje Nowakowi świetną okazję do zakomunikowania, że obecnemu prezydentowi można wytknąć dokładnie to samo.

W podobny sposób (czyli według schematu: „spójrzcie jak bardzo Handzel nie powinien wygrać, więc wybierzcie mnie”) próbowała przekonać mnie (i Ciebie) do siebie Iwona Mularczyk. O tym jak mocno w dużej polityce zakorzeniła się Pani Iwona, może świadczyć, to, że dla wszystkich inwestycji, którymi chwali się urzędujący prezydent, znalazła zgrabne wytłumaczenie „bo rząd PiS dał na to wszystko pieniądze”. W tej narracji gubiło się wszystko to, co kandydatka chciałaby zrobić, żeby w Nowym Sączu żyło się lepiej. Utkwiło mi bardziej w pamięci to czego nie zrobi (nie pozwoli na budowę spalarni i na betonowanie zabytkowego centrum miasta) i to, że chciałaby przywrócić w Nowym Sączu izbę wytrzeźwień, żeby odciążyć Szpitalny Oddział Ratunkowy. Czy da się tym orężem wygrać wybory? Wątpię, aczkolwiek jest jeszcze czas, żeby się rozkręcić.

Z sympatią słuchałam Małgorzaty Belskiej, która dostała ode mnie duży plus za to, że opierała swoje argumenty na nieco innym schemacie niż: „obecny prezydent to samo zło, ja będę lepsza”. Spokojnie wyjaśniła czego chciałaby dla miasta. Zapamiętałam urząd w jednej lokalizacji, nowoczesny parking na odnowionym maślanym rynku, partnerską współpracę z organizacjami pożytku publicznego, świeże spojrzenie na promocję Sącza. Miło się słuchało, ale garść truizmów o tym czego brakuje wpleciona w tęskne: „mogłoby być znacznie piękniej” to za mało, żeby mnie przekonać. Odniosłam wrażenie, że doświadczenia minionych lat odebrały Pani Małgosi jej dawny wigor, który w kampanii wyborczej bardzo jest potrzebny.

Ryszard Wilk odpowiadał na pytania. Spokojnie ale z energią, spontanicznie ale logicznie, ładną polszczyzną okraszoną na dodatek garścią trafnych metafor. Nie fiksował się na krytyce konkurentów, ale podpowiadał co jego zdaniem można byłoby zrobić, żeby było lepiej – konkretami. Uważnie słuchał innych i nawiązywał do ich wypowiedzi nie atakiem, a pomysłem: eksperymentalnie, po pioniersku zwolnić przedsiębiorców działających w centrum miasta z podatku od nieruchomości. Nie bać się, bo zamiast tego zapłacą podatek dochodowy gdy rozkręcą swoje kwiaciarnie, kawiarnie i inne biznesy. Zrobić jeden dzień (sobota) wyjątku od prohibicji, niech ludzie biesiadują a nie szukają podwózki, żeby kupić alkohol poza granicami miasta. Pieniądze, które wpłyną z tego tytułu do miejskiej kasy, inwestować w utrzymanie opłakiwanej izby wytrzeźwień. Zniknie wtedy „małpi gaj na SORze”, a będzie imprezowa sobota. Nie oceniam czy podpowiedzi Pana Ryszarda są strzałami w dziesiątkę, ale bardzo podoba mi się to, że kreatywnie szuka rozwiązań problemów zamiast marudzić, że jest źle i ścigać się na celne ciosy.

Jako bodaj jedyny nie poległ z kretesem na pytaniu o pomysł na zagospodarowanie odpadów w Nowym Sączu odpowiadając w sposób wyważony choć nie odkrywczy (trudno jednak być w tym temacie odkrywczym, choć warto szukać dobrych wzorców). Konkurenci Wilka zachowywali się tak, jak gdyby nie słyszeli pytania: z wyjątkiem Handzla, przystąpili do szarży na wymięty, wytarty i dziurawy pomysł budowy spalarni, zamiast odpowiadać na pytanie o koncept na śmieci. Gdyby tak odpowiadali studenci na pytanie zadane przez egzaminatora, większość usłyszałaby: siadaj, dwója!

Dla Wilka dodatkowo plus za poczucie humoru i częstowanie popcornem. Wszystko to, co pokazał, było dla mnie największą niespodzianką tej debaty. Nigdy, w żadnych wyborach nie zagłosowałam na kandydata Konfederacji. Nawet nie rozważałam takiej opcji, choć ich postulaty gospodarcze w większości popieram. Gdyby Konfederacja składała się z takich Ryszardów Wilków, miałabym więcej wyrozumiałości dla wszystkiego, co mnie w Konfederacji razi, a razi mnie przede wszystkim radykalizm. Gdyby Ryszard Wilk nie był Konfederatą – nie miałabym pewnie wątpliwości na kogo głosować.

Na koniec wystawiam oceny po pierwszej nowosądeckiej wyborczej debacie – oczywiście subiektywnie.

  • Wilk – piątka z minusem i liczę, że minus zadziała motywacyjnie.
  • Handzel i Nowak – trójka z plusem (plus za wigor, szkoda, że pożytkowany na wymianę ciosów zamiast na wymianę pomysłów na miasto).
  • Belska i Mularczyk – mocna trójka – z zupełnie różnych przyczyn wyjaśnionych powyżej.

***

Ocenia Natalia Sekuła

Poseł Ryszard Wilk, czyli moim zdaniem zdecydowany zwycięzca debaty wyborczej. Przygotowany, spokojny, pewny siebie, z konkretnymi pomysłami, merytoryczny (chociaż to słowo obrzydziła mi obecna władza w Nowym Sączu, przez nadużywanie i określanie niemerytorycznych wypowiedzi – merytorycznymi) np. na ożywienie starówki. Nie karmił ludzi pustymi sloganami, a zdecydowanie wskazał jak samorząd może pomóc przedsiębiorcom, by zechcieli zadomowić się z biznesami na Jagiellońskiej. Ten człowiek ma plan! I pomimo tego, że przyszedł z popocornem, który zajadał podczas debaty, można powiedzieć, że wypadł najpoważniej. Mówił konkretnie, krótko, wydawało się, że odpowiedzi nie wymagają od niego nawet ściągnięcia nogi założonej na nogę – czyli większego wysiłku.  Odnosząc się do wizualnej strony  – ubrał jasny garnitur, czyli poszedł pod prąd coachowym regułom, które mówią o ciemnych barwach kojarzonych z powagą i kompetencjami. Zaryzykuję stwierdzenie, że gdyby przyszedł w różowym garniturze, nadal byłby w tej debacie najpoważniejszym kandydatem. Ocena: -5. Minus za to, że nie przeczytał w wizerunkowym poradniku, aby rozsiadając się w fotelu, zająć jak największą przestrzeń – cecha przywódcy, człowieka pewnego siebie. Ale trening czyni mistrza, a zasłyszałam, że poseł uczęszcza na siłownię…

Ryszard Nowak – byłemu prezydentowi również nie należy odmówić przygotowania. Chociaż to nie powinno dziwić, bowiem rządził miastem przed 12 lat i prawdopodobnie zna każdy jego zakamarek problemowy. Szkoda, że były prezydent dał się sprowokować i w pewnym momencie debata zamieniła się w wytykanie ,,kto gorszy” i kto czego nie zrobił. Ping-pong odbijany był z obecnym prezydentem. Ryszard Nowak kilka razy celnie zripostował prezydenta Handzla, jednak z drugiej strony również kilka ciosów przyjął. Szkoda, że nie skupił się na przedstawieniu sądeczanom konkretnych rozwiązań na konkretne problemy, a na utarczce słownej z konkurentem. Pokory! Ryszard Nowak w pewnym momencie debaty stwierdził, że wraz z Ludomirem Handzlem są najpoważniejszymi kandydatami. Muszę rozczarować, ale nie. Zdecydowanie nie. ,,Chłopiec” z popcornem wypadł znacznie lepiej. Niestety również byłego prezydenta poniosły emocje, przez co mówił często niewyraźnie i za szybko. Trzeba było wytężyć słuch. Szkoda, że nie pomyślał strategicznie i nie zadawał pytań np. posłowi, czy Małgorzacie Belskiej, za to grał pan na korzyść czasu antenowego dla obecnego prezydenta. Ocena: 3

Prezydent Ludomir Handzel wiedział po co przyszedł na debatę i co chce przekazać. I to na tyle. Przygotowany do tego, co chce ,,sprzedać”, jednak wiele kwestii zabrzmiało jak odklepany wierszyk. Oczywiście PR-owo znakomicie, wyraźne, pewne wypowiadanie się, nienaganny wygląd, sposób zachowania, brak gwałtownych ruchów, zwracanie się do mieszkańców. Zarzut taki sam jak w przypadku Ryszarda Nowaka – zamienienie debaty w przepychanki na boisku szkolnym. Szkoda, bo niewiele z tego  wiemy. Slogany, slogany, piękna mowa, obietnice itd. Subiektywnie, oceniając tę debatę powiem: ten akwizytor pralki by mi nie sprzedał. Bez urazy! Bo w obrazku wypadł Pan świetnie! Ocena: +3.

Iwona Mularczyk – no cóż, jako kobieta, ubolewam, że muszę to napisać, ale kobiet w tej debacie nie było… Zostały ,,zjedzone” przez mężczyzn. Kandydatka skupiła się na atakowaniu prezydenta Handzla, nie na programie wyborczym i tym, co chce konkretnie zrobić. Szkoda, bo miałam nadzieję, że wreszcie zobaczę kobiety w akcji, które wchodzą i ustawią wszystkich po kątach. Brak odpowiedzi na sedno pytań. Redaktorzy prowadzący o niebie, pani kandydatka o chlebie… Ale nie była osamotniona. Do peletonu ,,mówię, o czym chcę” dołączyli kolejno Ryszard Nowak i prezydent Handzel. Przykre, bo z chęcią usłyszałabym o ciekawych pomysłach, o innowacyjnym podejściu do rozwoju miasta, o konkretach. Plusy: zdarzyło się kilka razy wypunktować obecnego prezydenta m.in. za likwidację Izby Wytrzeźwień, ale co ma się zmienić w Nowym Sączu pod rządami Iwony Mularczyk? Nie wiem. Ocena: -3.

Małgorzata Belska – i tutaj największe moje zaskoczenie… Zawsze morowa druhna, wygadana, konkretna, przyszła na debatę bez energii, bez swojej przebojowości, zmęczona. Mówiła cicho, została zakrzyczana, w pewnym momencie stanowiła tło. Chociażby obiecała milion za każdy głos, nikt by tego nie usłyszał, bo w uszach jeszcze brzmiała ,,wojenka” Nowakowo-Handzlowa, Handzlowo-Nowakowa i  wszyscy dali się wmanewrować w myślenie, że tych dwóch kandydatów ma już pewną II turę. Pamiętam Małgorzatę Belską z debaty w 2018 roku pełną wigoru, parcia do przodu, pewności siebie. Co się stało? Tak na panią liczyłam! Plusy: zapał do pracy na rzecz miasta. Biorąc pod uwagę kandydatów obecnych na debacie, gdybym została poproszona o pożyczkę pieniędzy – pożyczyłabym pani Małgosi. Dlaczego? Bije z niej szczerość, dobroć, ale niestety tę debatę, pomimo, że mówiła rozsądnie i wyłaniał się z wypowiedzi ciekawy zarys pomysłu na miasto, przegrała sama ze sobą. Nie ma tego złego. Należy wypocząć, wyspać się, zjeść dobry obiad i ruszyć z pełną mocą, z której znam druhnę Małgorzatę! Ocena: =3

Reasumując – kto zapracował debatą na drugą turę oprócz posła Wilka? Obecny prezydent lub były? A może kobieta? W tej debacie był Wilk i dość długo za nim nikt. To ciekawe, co poseł jest jedynym kandydatem, który w żadnym wymiarze nie był jeszcze związany z władzą w Nowym Sączu. Ryszard Nowak – 12 lat prezydentury. Ludomir Handzel – 5 lat. Iwona Mularczyk – przez większość ostatniej kadencji przewodnicząca rady miasta, Małgorzata Belska – dyrektorka Wydziału Edukacji i Wychowania nominowana przez Ludomira Handzla. Ryszard Wilk?

Mojej ocenie poddany został tylko i wyłącznie występ podczas debaty RTK i DTS24.

***

Ocenia Dawid Kulig:

Ludomir Handzel: Godny podkreślenia jest fakt, że prezydent w trakcie każdej wypowiedzi zwracał się bezpośrednio do odbiorców, kierując wzrok prosto do kamery. Pod tym względem pokonał wszystkich. Odbiorca oczekuje, aby zwracać się bezpośrednio do niego. Uczono mnie tego w szkole, zatem przypuszczam, że prezydent również został z tak podstawowych spraw przeszkolony, lub po prostu sam od siebie to rozumie. Ludomir Handzel przyjętym od dawna stylem kładł nacisk na inwestycje, które zostały zrealizowane bądź zapoczątkowane podczas trwającej kadencji. Tych inwestycji jest sporo – to nie ulega wątpliwości. Spodobała mi się rówież deklaracja chęci współpracy z posłem Ryszardem Wilkiem – uważam, że taka współpraca jest potrzebna. Prezydent potwierdził, że temat spalarni w miejscu, które budziło kontrowersje jest zamknięty, ucinając temat definitywnie. Nie sądzę, aby był na tyle odważny, aby taką deklarację zmienić w przyszłości. Jeśli chciałby to czynić – musi liczyć się z bardzo mocnym piętnowaniem nie tylko mieszkańców, ale także mediów. Prezydent wypadł podczas debaty dobrze, ale to, co mi się nie spodobało to deklaracja oddania Stadionu Miejskiego do użytku w tym roku. Może nie posiadam takiej wiedzy jaką posiada prezydent, ale z mojego punktu widzenia, deklarowanie jakichkolwiek dat w tym zakresie jest bezzasadne. Pomysł na ożywienie starówki – jak większości kandydatów – słaby. Ocena w skali 2-5: 4.

Ryszard Wilk: Wypadł bardzo korzystnie. Ma bardzo dobre pomysły. W kwestii ożywienia starówki część z nich pokrywa się z moimi. Poseł konkretnie wypowiedział w temacie spalarni. Jego opinia niemal w stu procentach pokrywa się z moją. W trakcie debaty udowodnił, że jest człowiekiem dialogu. Nie krytykował wszystkich za wszystko. Potrafił przemycić więcej wypowiedzi, chociażby tym, że sam sobie zadawał pytanie i sam sobie na nie odpowiedział. Sprytne, fajne, nietuzinkowe. Widać, że poseł darzy szacunkiem samorząd – bez względu na poglądy polityczne. Umiał publicznie podkreślić czyjąś rację, nawet jeśli była ona po stronie kontrkandydatów. W trakcie debaty udowodnił, że jest człowiekiem, który jest Nowemu Sączowi potrzebny. Ocena w skali 2-5: 4.

Ryszard Nowak: To mocny kandydat, który reprezentuje tych mieszkańców, którzy chcą w mieście zmian. W trakcie debaty mocno skupiał się wytykaniu błędów obecnie urzędującego prezydenta. To po części zrozumiałe, tak musi robić ktoś, kto chce pokonać obecnie urzędującego rywala. Podobnie jak w przypadku większości kandydatów (Ludomira Handzla, Iwony Mularczyk, Małgorzaty Belskiej), nie przedstawił skutecznego w mojej ocenie pomysłu na ożywienie starówki. Przy ogólnej subiektywnej ocenie odbieram punkt Ryszardowi Nowakowi za to, że w trakcie debaty zwracał się do kontrkandydata „per ty”. Ryszard Nowak ma w mojej ocenie atut, który po części zdołał przemycić w trakcie debaty. Otóż jestem zwolennikiem powrotu do pracy po przerwie. Przerwa zawsze pozwala złapać dystans i nowe spojrzenie na różne tematy. To zjawisko często obserwowane na przykład w sporcie. Bywa tak, że trener drużyny zostaje zwolniony za słabe wyniki, a po latach wraca i jest najlepszym trenerem. Bo perspektywa czasu pozwala stać się silniejszym. Mówiąc wprost: Ryszard Nowak na pewno miałby lepszą prezydenturę teraz, aniżeli każdą ze swoich trzech poprzednich. Nie mniej jednak w trakcie debaty pokazał zbyt mało pomysłów – być może ze względu na formułę wydarzenia, czyli bardzo krótki czas wypowiedzi. Ocena w skali 2-5: 4.

Małgorzata Belska: Bardzo merytoryczna odpowiedź na temat dokonań, które miały miejsce w trakcie pełnienia jej obowiązków w ratuszu. W trakcie debaty zdołała przekonać, że dobro Nowego Sącza leży na sercu. To nie ulega wątpliwości. Jest kolejną osobą, której działalność dla miasta na pewno byłaby interesująca. W trakcie debaty nie zdołała jednak przedstawić innowacyjnych, mocnych, konkretnych pomysłów, po których odbiorcy mogliby pomyśleć: „ta osoba musi zostać prezydentem”. Trzeba jednak zaznaczyć, że kandydatka walczyła dzielnie i przemyciła kilka dobrych argumentów. Ciekawa postać, warta uwagi. Ocena w skali 2-5: 3.

Iwona Mularczyk: Na wstępie muszę zaznaczyć, że z mojego punktu widzenia pani Iwona Mularczyk miała w trakcie debaty najtrudniejszą misję spośród wszystkich kandydatów. Osobiście wierzę jej, że dobro miasta jest dla niej ważne. Niestety jednak pani Mularczyk reprezentuje partię, której sondaże notorycznie spadają w dół, nie tylko w regionie, ale i w całej Polsce. Gdyby wybory odbywały się rok temu – byłoby jej łatwiej. Stało się jednak tak, że musiała dźwigać ciężar bycia przedstawicielką partii posiadającej tendencję spadkową, a jednocześnie chciała zwrócić uwagę na takie działania obecnie urzędującego prezydenta, które nie odpowiadają części mieszkańców. W trakcie debaty uderzała w tematy rzecz jasna ważne: spalarnia, stadion, Zawada, bloki. Podobnie jak Małgorzata Belska nie zdołała jednak wywołać zaskoczenia lub nazwijmy to „efektu wyjątkowości”. Iwona Mularczyk udowodniła, że jest miastu potrzebna, jest dociekliwa, oczekuje transparentności. Niestety pomiędzy Iwoną Mularczyk a Ludomirem Handzlem jest wyraźny konflikt i wyraźna niechęć. A szkoda, bo gdyby obydwie te postaci nauczyły się ze sobą rozmawiać i działać wspólnie, to pomysły obojga udałoby się z pewnością zrealizować – z korzyścią dla mieszkańców. Zupełnie niepotrzebne było wypowiedziane zdanie, że Nowy Sącz jest słabo promowany. W mojej opinii sama organizacja Festiwalu Piękna i transmitowanie go w Telewizji Polsat (w PIKU dniowym) już jest kapitalną promocją miasta w całej Polsce. A to tylko pierwszy przykład z brzegu. W porządku – zgodzę się za to, że tego typu promocji może być zawsze więcej.  Ocena w skali 2-5: 3.

 

Czytaj też:

Ostatni dzień na zgłoszenie strażaków! Czekają nagrody

Reklama