TANGLED WIRES. Gabi odpuszcza w nowym singlu [RECENZJA]

TANGLED WIRES. Gabi odpuszcza w nowym singlu [RECENZJA]

Przywiązanie prędzej czy później musi pociągnąć za sobą stratę. Dążenie do posiadania drugiej osoby, odwlekanie nieuniknionego czy nawet karanie kogoś za nasz własny strach przed rezygnacją, musi zakończyć się totalną i bezwzględną klęską. Każda „klatka”, którą zamieszkujemy w swoim życiu, jest tymczasowa i różna od poprzedniej, choć rządzi się tymi samymi prawami. Prawami nasycenia i zmiany.

Swoim nowym singlem „Tangled Wires” Gabi po raz wtóry zaprasza nas do intymnego świata własnych emocji i przeżyć. Rekonstruuje i porządkuje wydarzenia, odtwarza myśli, szuka sensu i znaczeń. Skupia się na procesie, swojej drodze – dojrzewaniu wewnętrznego Ja.

Gabi | fot. Wiktoria Salamon

Razem z wcześniejszym „Collide” (dostępny na streamingach – pisaliśmy TUTAJ), ale i przeszłymi kompozycjami (niezarejestrowanymi, ale wykonywanymi live), tworzą muzyczno-wyobrażeniowy koncept. Przemyślany, inteligentny, obrazowy, nasycony głębią harmonicznej intuicji, formalnym minimalizmem i niespożytymi pokładami wrażliwości. Każdy swój numer Gabi stara się zainscenizować za pomocą muzyki i tekstu w taki sposób, aby jedno nie przeszkadzało drugiemu. To daje odbiorcy przestrzeń, oddech, możliwość pełniejszego zrozumienia. Wejścia w skórę. W temacie myśli i inspiracji do tworzenia są to mieszanka osobistych doświadczeń, ruminacje, empatia, postawienie siebie z boku, w roli obserwatora dokonującego spostrzeżeń, które wymagają czasu, „uleżenia” – poskładania w całość, a które pozwalają nieustannie nadpisywać siebie.

„Tangled Wires” to singiel w pełni narracyjny, historia o dorastaniu i poszukiwaniu własnej tożsamości, drogi, ale i miejsca w otoczeniu, które podlega ciągłym i drastycznym zmianom. Bohaterowie to osoby młode, znające się od lat, jednak już na tyle dojrzałe, by skutecznie wytracić wydawałoby się niewyczerpalną energię przyjaźni. Żyją planami i marzeniami, ale jednocześnie pod nieustanną presją wzajemnych zależności. Kwestią czasu jest zdobycie się na odwagę, poddanie wewnętrznemu impulsowi, by odpuścić i ruszyć dalej. Przyznać przed sobą, że w temacie młodości osiągnęło się wszystko. Dorosłem. Doszedłem do punktu, w którym nie czuję się już jej częścią. Otwieram drzwi, przekraczam próg, odłączam się i wchodzę w to, czego paradoksalnie obydwoje boimy się najbardziej.

Gabi | fot. Wiktoria Salamon

Nowy singiel Gabi, ujęty w efektowną, zapętloną animację GIF autorstwa Mai Oracz, jest piękny poprzez swoją intuicyjność. Domena młodości. Przyjaźni. Tak jak osoby bliskie w instynktowny sposób wpływają na siebie nawzajem, swoje oddanie sobie, opór względem rezygnacji z tego, co przez lata budowali, tak też muszą liczyć się z tym, że prędzej czy później sprowadzi się to do straty totalnej; puszczenia w eter wewnętrznych lęków, które narastają w każdym w nas i wstrzymują przed otwarciem na nowe. W tym temacie artystka zdaje się tłumaczyć, że „odpuszczenie młodości” nie jest niczym złym i nie tyle trudnym, co naturalnym – nieuchronnym, ale będącym wypadkową pozytywnych wartości, piękna i dobra. Dorosłość natomiast to jedynie właściwa i kompletna forma, jaką powinien być człowiek od samego początku, a do której dąży od narodzin i pragnie zachować jak najdłużej.

Twórczość Gabi to jak zaglądanie do czyjegoś pamiętnika. Projekt odwagi, ale i opowieść o emocjach, ludzkich wątpliwościach i doświadczeniach, ujęta w niebanalne dźwięki – bardzo retro, bardzo inne, bardzo na czasie. „Tangled Wires” można interpretować jako swoisty powrót Dorotki z Oz na farmę; czystą, szczerą reprezentację młodości, która budzi się w środku snów, by stwierdzić nagle, że ich tam nie ma. Nigdy nie było. To był kokon. I choć ciepły i wygodny, to jedynie przejściowy. Artystka popełniła bardzo osobisty, całościowo koncepcyjny i niejako rozliczeniowy numer, czym daje nam kolejny po „Collide” powód do dumy. Nie zawiodą się ci, którzy cenią sobie impresyjne teksty skierowane do wewnątrz, ale komentujące rzeczywistość manifesty – podane w sposób inteligentny, z czuciem i sporą dozą tematów do przemyśleń. Brawo.

Fot. Wiktoria Salamon

Reklama