Przyszłość przedsiębiorczości tkwi w internecie

Przyszłość przedsiębiorczości tkwi w internecie

Rozmowa z sądeczaninem Piotrem Kicińskim, wiceprezesem spółki Cinkciarz.pl

– Został Pan w DTS wywołany do odpowiedzi przez dyrektora I Liceum Ogólnokształcącego Aleksandra Rybskiego. Wymienił Pana jako jednego ze swoich najzdolniejszych absolwentów. Ubolewał jednak, że nie rozwinął Pan swej kariery zawodowej, a dał się porwać finansom.

– Miło mi, że profesor Rybski o mnie wspomniał. Choć jestem przekonany, że miał wielu zdolniejszych ode mnie uczniów. Pewnie, gdyby łamy DTS mu na to pozwoliły, wymieniłby wszystkich.

– Tych, których nazwiska padły, wymienił w pierwszej kolejności. Dlaczego zdolny sądeczanin, zamiast dla sądeckiego biznesu, działa dla zielonogórskiej firmy?

– Z profesorem Rybskim łączy nas wspólny kierunek studiów. Podobnie jak on studiowałem matematykę na UJ, dodatkowo jeszcze fizykę. W momencie, kiedy robiłem doktorat, dokonałem oceny swoich umiejętności oraz życiowych realiów. Planowałem założyć rodzinę. Niejako poczucie odpowiedzialności sprawiło, że zająłem się finansami. Myślę, że polska nauka jakoś na tym zbytnio nie ucierpiała. Z Sądecczyzną czuję się mocno związany, niemniej większość finansowych spółek zlokalizowanych jest w Warszawie, tam się więc przeprowadziłem. Moje drogi biznesowe splotły się z firmą Cinkciarz.pl sześć lat temu, więc od razu sprostuję informację, jaką podał pan dyrektor – nie jestem jej współzałożycielem. Założycielem firmy jest jej prezes Marcin Pióro, człowiek-wizjoner.

– Mówi Pan, że czuje się mocno związany z Sądecczyzną. Drogi biznesowe Cinkciarz.pl mogły się spleść z Nowym Sączem, na przykład z uwagi na projekt Miasteczko Multimedialne? Oczywiście, zanim zupełnie nie upadł.

– Kilka lat temu w Warszawie miałem okazję rozmawiać z osobą odpowiedzialną za projekt MM. Kibicowałem temu zadaniu. To mógł być sposób na przyciągnięcie i rozwinięcie nowych technologii w Nowym Sączu. Przyznam jednak, że nie zaświtało mi w głowie, że Cinkciarz.pl mógłby rozwijać tu swoją działalność. Główna siedziba, a równocześnie serce firmy, jest w Zielonej Górze. Rozwijamy też placówkę w Warszawie. Spółki z grupy mają swoje biura także w Chicago oraz w Limassol na Cyprze.

– Nowy Sącz, patrząc z perspektywy stolicy, jest dziś w ogóle dobrym miejscem na prowadzenie i rozpoczynanie biznesu?

– Na pewno kiedyś było łatwiej budować biznes w Nowym Sączu. Mam poczucie, że wiele firm powstało tu, wykorzystując naturalną przewagę regionu. Newag na przykład, firma rozpoznawalna w całym kraju, powstał na bazie ZNTK. Wydaje mi się, że dostęp do dobrze wykwalifikowanych pracowników, pozwolił też przed laty rozwinąć się takim firmom jak Fakro czy Wiśniowski. Dziś niestety, nie tylko Sądecczyzna, ale wszystkie firmy produkcyjne oparte na dużych zasobach ludzkich, borykają się z problemem wzrostu kosztów pracy i stale malejącym dostępem do pracowników. W dodatku od przyszłego roku możemy się spodziewać w większej skali wyjazdów obywateli Ukrainy i Białorusi, którzy dziś pracują w Polsce, do Niemiec. Więc te zasoby ludzkie jeszcze bardziej się uszczuplą.

– Nie ma perspektyw dla Sądecczyzny?

– W pewnym sensie to może być wyzwanie dla Sądecczyzny, a z drugiej strony przyczynek, by zwrócić się w stronę automatyzacji, robotyzacji i digitalizacji. Wszystkie spółki związane z naszą bazą kapitałową rozwijają biznes w internecie. Myślę, że na Sądecczyźnie nie brakuje zdolnych osób, które są gotowe swoją działalność oprzeć na modelu internetowym.

– Ale i tu potrzebny jest kapitał ludzki, dobrzy informatycy, z których brakiem pewnie i Cinkciarz.pl się boryka?

–  Uczestniczymy w wielu projektach, które pomagają nam tę kadrę pozyskać. Czasami może to być proces długoletni, oparty na wieloletniej współpracy z ośrodkami naukowymi, uczelniami. Firmy mają na przykład w szkołach swoje klasy patronackie, a na uczelniach kierunki dedykowane ich działalności.

– Czego sądecki biznes może się nauczyć od zielonogórskiej firmy?

– Wydaje mi się, że nie jestem osobą, które powinna udzielać rad. Nie chcę wchodzić w kompetencje guru poradników biznesowych.

– Ale Cinkciarz.pl to taki współczesny tygrys gospodarczy. W Nowym Sączu nikomu nie udało się powtórzyć sukcesu tygrysów lat 90. – wspomnianych firm Fakro czy Wiśniowski.

– Przewaga Cinkciarz.pl polega na tym, że wszystko w firmie internetowej opartej o technologie cyfrowe dzieje się szybciej. Jesteśmy brandem, który wdraża innowacje. Jako pierwsi w Polsce wprowadziliśmy usługę wymiany walut do internetu na masową skalę, jesteśmy obecni na praktycznie wszystkich mobilnych platformach operacyjnych, zakupiliśmy jako pierwsi w Europie Środkowej superkomputer DGX-1 NVIDIA do badań nad sztuczną inteligencją.

– Co więc dziś decyduje, że jeden biznes się udaje, a drugi nie?

– Tym czynnikiem jest zawsze dopasowanie biznesu do potrzeb klienta i rozpoznanie długoterminowego trendu. W każdej branży można konkurować, o ile oferuje się dobrej jakości produkt czy usługę. Zatem, rozpoczynając biznes, należy sobie odpowiedzieć na fundamentalne pytania. Pierwsze: kto będzie odbiorcą mojego produktu czy usługi? Tu trzeba już dokonać analizy demograficznej. Zwrócić uwagę, że społeczeństwo polskie będzie się starzeć, a więc nie tylko o pracowników będzie trudniej, ale i o konsumentów. Dlatego może od razu pomyśleć o biznesie na skalę europejską, a nawet globalną. Drugie z zagadnień, które trzeba poruszyć, dotyczy marży. Im wyższa, tym możemy dokonać wyższego skoku kapitałowego. W każdej branży, jeśli ktoś ma kompetencje, musi umieć przewidzieć trendy i odpowiedzieć, na pytanie: dlaczego moi klienci zapłacą za mój produkt konkretne pieniądze za pięć-dziesięć lat? Co zrobić, żeby wartość dodana na moim produkcie czy usłudze była większa od tej, jaką może dać konkurencja? A także, co zrobić, żeby zarabiać na produkcie klasy premium, a nie na produkcie podstawowym, gdzie konkuruje się zwykle ceną, a nie jakością?

Czytaj „Dobry Tygodnik Sądecki” – kliknij i pobierz bezpłatnie cały numer:

Fot. Arch. Piotr Kiciński

 

Reklama