Okazjonalny tercet papieski

Okazjonalny tercet papieski

Dwadzieścia sześć orkiestr dętych, a w każdej z nich około czterdzieści, pięćdziesiąt osób. Dwadzieścia jeden chórów z całej Sądecczyzny. Trzydzieści cztery zespoły regionalne prezentujące folklor Lachów Sądeckich. Łącznie około sześć tysięcy grających i śpiewających ludzi przed dwudziestoma laty witało papieża Jana Pawła II w Starym Sączu. Ich muzyka wypełniała także czas pielgrzymom oczekującym na przybycie głowy Kościoła na Sądecczyznę. Aby wszystko wypadło pięknie, trzeba było najpierw postarać się o zgodę na występ, a potem tę olbrzymią grupę ludzi zorganizować, odpowiednio przygotować i okiełznać.

Aby pomieścić wszystkich członków orkiestr, chórów i zespołów trzeba było wybudować specjalne praktykable, a dla zespołów regionalnych wydzielono nawet osobny sektor. Dla wszystkich wydano też specjalne śpiewniki ze słowami i zapisem nutowym pieśni wykonywanych przed, w czasie i po liturgii. Tym wielkim muzycznym przedsięwzięciem kierowali wtedy trzej panowie: Józef Puścizna, Marek Zięba oraz Stanisław Dąbrowski. Po wielu latach, które minęły od wydarzenia zgodnie mówią, że dziś ciężko byłoby im zorganizować równie wielkie przedsięwzięcie, a nawet chyba by się tego nie podjęli. O, tym jak wspominają ten czas opowiadają jednak z wielkim wzruszeniem i sentymentem.

Stanisław Dąbrowski, członek ówczesnej rady miejskiej, przewodził komisji do spraw chórów i orkiestr podczas wizyty papieża na Sądecczyźnie, dyrygent, muzyk i pedagog:

– Organizacja wizyty papieża możliwa była dzięki pracy komitetów. Jeden z nich zajmował się bezpieczeństwem, inny pomocą w budowie ołtarza, a my mieliśmy za zadanie zorganizować oprawę uroczystości. Początkowo kuria widziała oprawę muzyczną nieco inaczej, dlatego wyznaczyła do tego wojsko i zaledwie kilka chórów z diecezji. My jednak postanowiliśmy zawalczyć…

Rozesłaliśmy zaproszenia do orkiestr dętych i zespołów regionalnych. Przygotowaliśmy wspólny program, a żeby to wszystko jakoś przećwiczyć, zorganizowaliśmy kilka spotkań. Na własny koszt w niedzielne popołudnia na jedyny taki duży plac w okolicy przy WSB zjeżdżali autokarami członkowie orkiestr.

Mnie osobiście głęboko w pamięci zapadł ten pierwszy kontakt z papieżem, który był naprawdę niesamowity. Daleko mi do dewocji choć jestem człowiekiem wierzącym, ale do dziś pamiętam obraz papieża, który był jakby prześwietlony. Po prostu święta osoba. To co wtedy zobaczyłem, będę pamiętał już na zawsze i dziś mam gęsią skórkę, gdy sobie przypomnę ten moment.

Marek Zięba – radny i członek komitetu odpowiedzialnego za organizację i przygotowanie zespołów regionalnych, a także skrzypek:

– Jakiś czas wcześniej – zanim przyjechał do Starego Sącza –  papież Jan Paweł II gościł w Zakopanem. My troszkę na wzór kapel góralskich, które tam witały go swoją muzyką, chcieliśmy zebrać zespoły regionalne działające na Sądecczyźnie i w ten sposób powitać papieża:naszą muzyką ludową.

Niesamowity był moment, w którym taka ogromna ilość osób razem zagrała i zaśpiewała. Piękne było też to pospolite ruszenie. Żeby to się udało, musiało się odbyć wiele prób, ale gdy tylko rzuciliśmy hasło, wszyscy chętnie się zaangażowali. Zespoły przyjeżdżały na własny koszt na próby. 

Po wylądowaniu papieża miała zagrać dla niego kapela lachowska, ale ze względu na warunki pogodowe przyjechał samochodem. My o tym nie widzieliśmy, więc szliśmy po błocie w kierunku lądowiska. Nawet jeden kolega z basami się wywrócił i rozbił sobie głowę. Bardzo żałowaliśmy wtedy, że jednak nie mogliśmy zobaczyć Ojca Świętego z bliska, ale potem przejeżdżał obok nas papamobilem i udało się go zobaczyć.

Po uroczystościach, żeby ten materiał, który przygotowaliśmy nie poszedł w niepamięć – postanowiliśmy uwiecznić go na płycie CD.  Żałujemy tylko, że nie mogliśmy być bliżej Ojca Świętego.

Józef Puścizna – ówczesny dyrektor Młodzieżowego Domu Kultury w Starym Sączu i odpowiedzialny za kierowanie chórami, organista:

– Na początku, gdy rozeszła się informacja, że papież przyjedzie do Starego Sącza dostaliśmy wieść, że nie ma mowy, aby zespoły regionalne chóry i orkiestry z Sądecczyzny mogły wystąpić. Postanowiłem się jednak nie poddawać, i próbować wystąpić chociaż przed mszą i po jej zakończeniu. Ostateczna decyzja o tym, że możemy zacząć się organizować zapadła zaledwie trzy miesiące przez przyjazdem Jana Pawła II. Przydzielono nam księży, którzy mieli nas pilnować, żebyśmy nie zagrali lub nie zaśpiewali czegoś niewłaściwego. Początkowo gdy spotykaliśmy się na wspólnych próbach w hali w bardzo upalne dni, to było nas tak dużo, że ludzie mdleli. Przenieśliśmy się więc na zewnątrz.

Zasadniczo wszędzie gdzie jest Ojciec Święty, są świetne chóry i zespoły. Tutaj też tak było. My chcieliśmy z jak najlepszej strony pokazać Sądecczyznę i nasz region. We własnym zakresie, sprytem postaraliśmy się o nagłośnienie, żeby papież mógł nas usłyszeć. Dom Kultury, którym wtedy kierowałem był można rzec: pozaliturgicznym centrum oprawy wizyty Jana Pawła II w Starym Sączu.

 

Reklama