Nowy Sącz pozostał matecznikiem PiS, ale o prezydenta miasta partii będzie trudniej

Nowy Sącz pozostał matecznikiem PiS, ale o prezydenta miasta partii będzie trudniej

Politolog przez lata związany z Nowym Sączem prof. Rafał Matyja podsumowuje wyniki parlamentarne w naszym okręgu oraz kreśli możliwe scenariusze na zbliżające się wybory samorządowe. Dziś publikujemy fragmenty tego wywiadu, jego obszerna wersja w najbliższym wydaniu DTS.

 

– Blisko 54 proc. poparcia w okręgu 14 dla Prawa i Sprawiedliwości, Koalicja Obywatelska – 16,1 proc, Trzecia Droga – 11,5 proc., Lewica – 3,1 proc., Konfederacja – 8,7 proc. Matecznik PiS się obronił?

– Pozostał matecznikiem, chociaż PiS nie dostał tu nowych głosów, a w wielu miejscach w Polsce takie głosy dostał. To nadal jest jedno z takich miejsc, gdzie PiS może być pewne bardzo dobrego wyniku, ale sześć mandatów to dużo poniżej tego, czego się spodziewano. Widziałem takie prognozy, że będzie ich osiem.

– Są tacy, którzy podkreślają, że 54 proc. poparcia w tym okręgu to jest nokaut dla pozostałych. Inni odpowiadają: mieliście osiem mandatów a dziś macie tylko sześć. Mandaty są ważniejsze niż poparcie procentowe?

– To prawda. Również poparcie w wartościach bezwzględnych po prostu spadło. Nie jest tak, że ten wynik jest oszałamiającym sukcesem. Sądecczyzna i Podhale pozostają bastionami PiS, ale wynik w samym Nowym Sączu to już nie jest taki optymistyczny sygnał dla lokalnych władz PiS. A przy nadziejach na osiem mandatów, fakt stracenia dwóch jest poważny.

– Partia miała takie nadzieje i był taki moment w powyborczy poniedziałek około południa, gdy spłynęły wyniki z 80 proc. komisji, i wtedy szacowano wynik PiS na pograniczu 7-8 mandatów. Brakowało wyników z Nowego Sącza i Zakopanego, które – jak się okazało – odwróciły sytuację.

– Wybory na tym polegają, że czasami jest o włos, ale w drugą stronę. Przez następne lata, nie wiemy jak długo ten sejm będzie trwał, czy pełną kadencję, ta reprezentacja PiS z Sądecczyzny będzie miała sześcioro posłów.

– To zaskoczenie, że głosy z Nowego Sącza, ale przede wszystkim z Zakopanego, wywróciły sytuację na ostatniej prostej?

– Zaskoczenie, ale w kategoriach jednego dnia, tego co się obserwuje na żywo. Spodziewałem się dobrego wyniku opozycji w Nowym Sączu. Dotąd były tu wyrównane szanse, teraz widać wyraźnie, że PiS ma słabszy wynik procentowo. Oczywiście można mu doliczyć wynik Konfederacji, a wtedy powiemy, że wygrywa, ale to nie jest takie pewne. Jak widzimy dane dotyczące wyborców Konfederacji, to niekoniecznie są to potencjalni wyborcy PiS, którzy chętnie do niego przejdą. Ci wyborcy, gdybyśmy mieli np. drugą turę wyborów prezydenckich w Nowym Sączu, mogą pójść w różne strony (…)

– Wśród tych, którzy się w Sejmie znajdą ktoś Pana szczególnie zaskakuje? Na liście PiS jedno nowe nazwisko – Ryszard Terlecki, nie zdobyły natomiast mandatu dotychczasowe posłanki – Anna Paluch i Elżbieta Zielińska.

– Najbardziej zaskoczył mnie wynik marszałka Terleckiego, bo jednak jedynka znana z ogólnopolskich mediów, symbolizująca front najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego to postać, która powinna być prawdziwą lokomotywą listy. A tu coś takiego się nie stało i to jest dziwne. Zaskoczyło mnie też w pewnym sensie utrzymywanie się dość słabej pozycji Nowego Sącza. Jest trzech posłów, którzy reprezentują samo miasto, jeden z bliskich okolic, ale to nie jest jakiś świetny wynik przy dziesięciu mandatach. Jeśli sądeczanie mieliby czytać wyniki, zapominając na chwilę o polityce partyjnej, choć wiem, że to bardzo trudne, to mogą się cieszyć, że w ostatniej chwili wszedł do sejmu Piotr Lachowicz, który reprezentuje Nowy Sącz, ale też prawdopodobnie rządzącą koalicję (rozmowa z 19 października 2023 r. – przyp. red.). To bardzo ważne dla miasta, żeby mieć reprezentanta, który przypomina rządowi, swoim kolegom z partii, że jest taki region na południu Małopolski.

– Czy wyniki w naszym okręgu, ale też w całym kraju, możemy czytać w kontekście czekających nas niebawem wyborów samorządowych?

– Analizowałem minione wybory pod kątem dwóch kryteriów. Po pierwsze spróbowałem wyniki nałożyć na okręgi sejmikowe. To ciekawa wiadomość – 20 do 19 dla PiS, a wiemy, iż to znaczy, że może się skończyć na 20 do 19, albo 21 do 18 dla opozycji. To w dużej mierze będzie już zależało od kandydatów. To trochę inna konkurencja niż wybory parlamentarne. Bardzo trudno jest uzyskać mobilizację na poziomie ponad 70 proc., więc to nie tak, że opozycja ma już w kieszeni wybory samorządowe, ale jest bardzo blisko do super ciekawej rywalizacji o to, kto będzie rządzić województwem. Druga kwestia, którą się interesowałem, to jak to wygląda z punktu widzenia bardzo ważnych dla Nowego Sącza wyborów prezydenckich. Tu też nie ma dobrej wiadomości dla PiS. Te 40 proc. w mieście to zupełnie inny punkt startowy niż cztery lata temu.

– Będzie trudniej?

– Będzie trudniej i pytanie, czy PiS będzie mieć w ogóle pomysł na kandydata czy kandydatkę w tych wyborach. Nie da się tego załatwić w ten sposób, że osoba wskazana przez PiS ma pewną prezydenturę. 

Frekwencja wyborcza naszego regionu TUTAJ

Wyniki TUTAJ

Reklama