,,On tylko wiedział” – proroctwo dla Nowosądeckiej Małej Galerii

,,On tylko wiedział” – proroctwo dla Nowosądeckiej Małej Galerii

Mała Galeria

Po ponad 30 latach Alicja Hebda została zwolniona z pracy w Małej Galerii, którą współtworzyła z profesorem Andrzejem Szarkiem. Na tym stanowisku zastąpił ją Benedykt Polański, który pełni również funkcję dyrektora Miejskiego Ośrodka Kultury w Nowym Sączu. Informacja ta wywołała burzę w mediach społecznościowych. Utworzono również publiczny protest artystów i przyjaciół Nowosądeckiej Małej Galerii skierowany do prezydenta miasta. Z jednej strony słychać o cofaniu się do czasów Stalina i ,,demolowaniu kultury”, z drugiej – o wieloletnich zaniedbaniach i ,,prywatnym folwarku”. 

– W cywilizowanym świecie ludzie w czasie pandemii wyciszają się, ten czas musi być wyjątkowo spokojny, bo nerwy niczemu nie służą. Prezydent Nowego Sącza Ludomir Handzel zafundował nam dodatkową ilość stresu. W tym trudnym momencie dokonał wymiany dyrekcji, co spowodowało, że musieliśmy w połowie przerwać XXVIII Mały Festiwal Form Artystycznych, najważniejsze wydarzenie w kalendarium galerii – mówi profesor Andrzej Szarek.

Zdaniem artysty, prezydent prawdopodobnie nie wie, co się dzieje w Małej Galerii, nie zdaje sobie sprawy, że przyjeżdżają do niej wybitni artyści z Polski i spoza jej granic. Nawet kiedy wydarzenie, przez wzgląd na pandemię, odbywa się on-line, trafia do świata i o Nowym Sączu mówi się przez pryzmat galerii.

– Odwołuje się dyrektora, odbiera się autonomię Małej Galerii, wprowadzając ją w strukturę Miejskiego Ośrodka Kultury. Dlaczego? Pomysły, które w rozgłośni radiowej przedstawił nowy dyrektor są powtórzeniem wszystkiego tego, co od 30 lat dziej się w galerii. Mówi, że, tu cytuję: ,,wyobrażam sobie już koncerty jazzowe w Małej Galerii”. A Muniak, Śmietana, Nahorny, Skolias to co, to nie jazz? Wymieniłem tylko kilka nazwisk. Widać, że Pan Polański rzadko u nas bywał. Nowy dyrektor wspomniał też coś o organizowaniu kameralnych koncertów akustycznych, które wzbogaciłyby ofertę galerii. Ale przecież i takie koncerty organizowaliśmy – stwierdza Andrzej Szarek.

Cofamy się do czasów Stalina 

Profesor Szarek przypomina, że kiedy 8 października br. Mała Galeria otwierała XXVIII Mały Festiwal Form Artystycznych wystawą byłego rektora Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu prof. Jacka Szewczyka, nic nie zapowiadało nadchodzących zmian. Na wydarzeniu był Dyrektor Wydziału Kultury Marcin Poręba, który gratulował organizatorom, zapewniał, że wszystko jest wspaniale.

– Gra, która się toczy, jest prymitywna, małomiasteczkowa, amatorska. Wszystko załatwia się po cichu, na dodatek w czasie trwania kryzysu pandemicznego. Pan prezydent mówi, że prowadzi politykę kulturalną. Polityka i kultura nie mają ze sobą nic wspólnego, chyba że polityka podporządkowuje sobie kulturę, jak było w okresie socrealizmu. Jeśli to jest ta droga, to cofamy się do czasów Stalina. Bycie prezydentem nie daje uprawnień, żeby np. operować w szpitalu pacjentów. Od prezydenta wymaga się za to tworzenia dobrej atmosfery do prowadzenia działań kulturalnych i – co ważne – uczestnictwa w kulturze. Prezydent powinien bywać na wernisażach, sobą dawać przykład innym, umieć i chcieć zachęcać mieszkańców do korzystania z kultury – mówi prof. Szarek.

Artysta podkreśla, że gra się sądecką kulturą na oczach Sądeczan. Wmawia się im, że galeria prowadzi „działalność niszową”. Przypomina, że w Małej Galerii gościli artyści najwyższej klasy, cała plejada rzeźbiarzy, poetów, malarzy, reżyserów, fotografików, muzyków.

– Czy nisza to noblista Miłosz, zdobywca Oscara Rybczyński, czy chociażby zmarły niedawno wybitny aktor Wojciech Pszoniak? A może Henryk Mikołaj Górecki i Lech Majewski to nisza? Przepraszam wszystkich niewymienionych w tym miejscu artystów, którzy bywali w Nowosądeckiej Małej Galerii – wylicza wieloletni opiekun artystyczny placówki.

Profesor Andrzej Szarek wspomina, że kiedy realizował doktorat, wracał na Sądecczyznę, gdzie mieszkają ludzie „podobni do tej ziemi”, na której żyją. Bardzo podobała mu się wrażliwość na normalność, prawda, szczerość i odwaga mieszkańców regionu. Zrezygnował z propozycji pracy na warszawskiej uczelni, stwierdzając, że na Sądecczyźnie ma swoją misję, musi ludziom pokazać, wytłumaczyć, co to jest talent, kultura, sztuka, happening i stworzyć z Nowego Sącza rodzaj źródła dla centrum. Chciał, żeby ludzie mogli przyjeżdżać i odpoczywać w klimacie kultury i sztuki.

– Chciałem, żeby to miasto miało swój charakter, osobowość… Kiedyś Profesor Tadeusz Dominik w recenzji do mojego katalogu napisał, że władze Nowego Sącza muszą być niezwykłe, ponieważ pozwalają takiemu człowiekowi jak Szarek realizować sztukę na ulicy, robić happeningi, wstrzymywać ruch na środku miasta i wprowadzać „artystyczny porządek”. Nie o obecnej władzy pisał – wspomina artysta.

Nie będę pionkiem

Profesor Szarek gorzko podkreśla, że nie ma już autonomicznej Małej Galerii. Stwierdza, iż nie jest robotem, ma swój poziom, kulturę i wymaga, aby w sposób kulturalny z nim rozmawiano.

– Jestem jeszcze w Małej Galerii. Jeśli nie będzie rozmowy, dialogu, nie będzie wyjaśnień, to ja zapewniam, że nie będę pionkiem na szachownicy polityki kulturalnej – stwierdza.

Przypomina, że dotychczasowi prezydenci miasta nie dopieszczali Małej Galerii, nie przeznaczali na nią tyle środków, ile potrzebowała, ale też jej nie degradowali ani nie przeszkadzali. Andrzej Szarek zaznacza, że wielu wybitnych artystów przyjeżdżało do galerii ze swoją sztuką za darmo, za pół darmo lub za zwrot kosztów.

– Poprzedni prezydenci zawsze prowadzili ważnych gości do Małej Galerii, chcieli się nią pochwalić. Byli u nas Amerykanie, Niemcy, Węgrzy, Słowacy, a nawet partnerzy Nowego Sącza z Chin – wylicza.

Profesora Andrzeja Szarka satysfakcjonuje, że uczniowie, studenci, odbiorcy sztuki którzy bywali w Nowosądeckiej Małej Galerii, po latach wracają i stwierdzają, że wychowali się w niej.

– Trzeba mnożyć, a nie dzielić. Wzorem choćby Łącka, gdzie rusza budowa Centrum Kultury i Edukacji Muzycznej, ale też i Starego Sącza. Im więcej kultury w mieście, tym większe miasto – dodaje artysta.

Profesor zastanawia się, dlaczego wcześniej, a kadencja prezydenta trwa już dwa lata, nikt z władz miasta nie informował o planowanych zmianach, a szczególnie teraz, gdy Mała Galeria przygotowywała się do Małego Festiwalu Form Artystycznych.

– Zarzut z ust urzędnika-menagera, deklarującego, że nie zna się na sztuce, że dopuściłem do ,,zagracenia piwnic Galerii swoimi prywatnymi rzeczami”, jest dla mnie komplementem. Gdyby Hasiorowi, Kantorowi, Beresiowi czy Ewie Harsdorf, ktoś zarzucił, że zagracił swoją galerię, to tak jakby zarzucić piekarzowi, że w piekarni pachnie chlebem. 27 listopada miał odbyć się mój happening pod tytułem ,,Wysokie napięcie”. Do tego celu przygotowywałem wielką rzeźbę (6 m wysokości) pod tytułem ,,Słup wysokiego napięcia”. Happening miał być monumentalny i odnosić się do wielkiej światowej pandemii. Chciałem wykorzystać całe planty i ulice wokół nich. Nie zamierzałem zapraszać gości z uwagi na sytuację, ale nakręcić film z wydarzenia, który byłby do obejrzenia na stronie internetowej Galerii. W takich okolicznościach nowy dyrektor nazywa graciarnią potrzebne do happeningu rzeczy, jak i moje rzeźby i rysuny, które wróciły z wystawy… Tak to już jest, że tam gdzie się tworzy, jest dożo materiału. Nie ma go tam, gdzie nie robi się nic. Jak widać nie dla wszystkich jest to zrozumiałe – wyjaśnia profesor Szarek.

Artysta przypomina, że 9 listopada 2017 r. Prezydent Ludomir Handzel brał udział w jego happeningu realizowanym podczas XXV Małego Festiwalu Form Artystycznych.

– To było ważne dla mnie, gdyż wtedy przyszły prezydent deklarował swoją osobą stosunek do wyższej sztuki. Dziś wiem, jak proroczy był tytuł tego happeningu – ,,On tylko wiedział” – podsumowuje profesor Andrzej Szarek.

Nikt nie powie 

–  W galerii pracuję o wiele dłużej, niż wspomniane 30 lat. Najpierw była tutaj filia BWA, potem miasto przejęło obiekt i wcieliło w struktury Miejskiego Ośrodka Kultury, a finalnie przemianowano instytucję na Nowosądecką Małą Galerię – wspomina dyrektor Alicja Hebda.

Jej współpraca z profesorem rozpoczęła się w latach 90. Andrzej Szarek został prezesem oddziału Związku Polskich Artystów Plastyków i miał siedzibę w Małej Galerii. Wówczas stworzyli autorski pomysł na kierunek rozwoju galerii i konsekwentnie realizowali go aż do 2020 roku.

– O dotychczasowej roli Nowosądeckiej Małej Galerii, o jej miejscu na mapie kultury Nowego Sącza, o jej znaczeniu dla środowisk kulturotwórczych w kraju, indywidualnych opiniach odbiorców i twórców kultury, plastyki, przyjaciół galerii… już napisano, powiedziano i zobaczono wiele… O przewidywanym końcu formuły obecnej jej działalności, jaką wypracowała przez 30 lat funkcjonowania, jako instytucja miejska – też powiedziano bardzo wiele. Osoby, które zabierają głos w obronie galerii, wypowiadają się bardzo emocjonalnie. Trudno się temu dziwić. To bardzo liczna rzesza osób, instytucji, środowisk twórczych, artystów, która została zaskoczona informacją o zamiarach (to potwierdzam) reorganizacji instytucji kultury w mieście, wg. koncepcji Prezydenta. Chociaż nikt głośno nie mówił o likwidacji Nowosądeckiej Małej Galerii, to, że tak się stanie, będzie procesem wynikającym z przepisów prawnych… – tłumaczy Alicja Hebda.

Jak podkreśla, każdy głos, który wyraża zaniepokojenie o dalszą formułę pracy galerii, pojawiający się w licznych komunikatorach, dyskusjach, przeróżnych mediach potwierdza, że są ludzie o wielkiej wrażliwości, mający rozbudzone potrzeby uczestnictwa w kulturze i o pełnej świadomości poziomu artystycznego oferty, z której chcą skorzystać.

Zaznacza, że przez ponad 30 lat, czyli prawie trzy pokolenia Sądeczan, odbiorcy sztuki „wysokiej” mieli możliwość poznawać, w bezpośrednim kontakcie, artystów z uznanym dorobkiem twórczym, poznając ich dzieła i rozmawiać z nimi o różnych problemach…

– Wiem, że takiej możliwości nie mieliby w żadnym mieście takiego formatu, jakim jest Nowy Sącz (niecałe 85 tys. mieszkańców). Podkreślam, że nikt z nas (prac. w NMG) na razie nie kieruje jakichkolwiek zarzutów w kierunku nowo powołanego przez Prezydenta p.o. Dyrektora Małej Galerii (obecnie też dyrektora MOK w Nowym Sączu). Osobiście – życzę mu powodzenia. W chwili, kiedy został Dyrektorem MOK, w ogóle go nie znałam, wiec nie mogłam mu pogratulować…Ponieważ nie znam jego dotychczasowej działalności w tworzeniu kultury w mieście, a podczas rozmów w Malej Galerii nie powiedział nic konkretnego o swoich planach w odniesieniu do dalszej działalności galerii – trudno udzielić tzw.  „kredytu zaufania” – wyznaje dyrektor Hebda.

Jednocześnie wspomina, że na pytania, dotyczące planów nowego dyrektora wobec galerii, nowy szef instytucji miał odpowiadać ogólnikami, że będzie wzbogacał ofertę kulturalną, lepiej wykorzysta potencjał miejsca, rozszerzy udział odbiorców o wszystkie grupy wiekowe.

– Podejrzewam, że kiedy powiedział to samo publicznie (lokalna rozgłośnia), dla dużej części mieszkańców zabrzmiało to kusząco… Podczas rozmowy w galerii w obecności również prof. Andrzeja Szarka p.o. dyrektor podkreślił, że „nie zna się na sztuce” a to co zaistniało kilka chwil wcześniej, mnie osobiście, delikatnie mówiąc „mocno zaniepokoiło”. Otóż z p.o. dyrektorem przyszło do galerii kilka osób, z aparatem fotograficznym, kamerą.  Kiedy rozmawialiśmy, panowie chodzili po pomieszczeniach galerii i dokumentowali „wygląd” pomieszczeń – m.in. zacieki na ścianach, grzyb w piwnicach itp… – relacjonuje wieloletnia dyrektor galerii.

W piwnicach, gdzie udostępniła profesorowi miejsce do gromadzenia jego rzeźb, materiałów metalowych, które wykorzystywał do tworzenia monumentalnej rzeźby plenerowej, (która miała być elementem przygotowywanego happeningu), miały padać określenia: rupieciarnia, graciarnia, złomowisko itp.

– Profesor zaczął wynosić z galerii fragmenty swoich rzeźb ale p.o. dyrektor, konsultując się „z górą”, powstrzymał profesora, nakazał sfilmować osoby, które pomagały profesorowi. Kiedy rzeźba pt. „Baranek Boży” została określona: „tu nawet jest drewno z wbitą siekierą”, całkiem straciłam złudzenia… Obecnie zmienione zostały kody dostępu do systemu alarmowego galerii i pracownicy samodzielnie nie mogą wejść do obiektu. Pomijam fakt, że od soboty w galerii, bez obecności pracowników przebywają z p.o. dyrektorem różne osoby – nie wiem co robią, chociaż ja jeszcze nie dokonałam formalnego przekazania zasobów. Może to szczegóły… – urywa Alicja Hebda.

Nie chodzi o mnie 

Wieloletnia dyrektor podkreśla, że jest oburzona tym, w jaki sposób został potraktowany Andrzej Szarek, profesor zwyczajny, artysta rzeźbiarz, współtwórca profilu działania instytucji i pracownik galerii.

– Zapowiedzi, że nikt nie ma zamiaru zmieniać charakteru pracy galerii – tracą wiarygodność. Deklaracja współpracy z Andrzejem Szarkiem, jest deklaracją pustą. Ani jeden sygnał nie gwarantuje kontynuacji działania w dotychczasowej formie. Chcę jeszcze dodać, że w obronie Nowosądeckiej Małej Galerii, jako samodzielnej instytucji kultury. nie chodzi o mnie! – podkreśla dyrektor Hebda.

Szefowa Małej Galerii została odwołana ze stanowiska 23 października. Zaproszono ją do ratusza i w obecności wiceprezydenta Artura Bochenka i dyrektora Marcina Poręby wręczono do podpisania odwołanie z funkcji dyrektora. Jak zaznacza, nie podpisała dokumentów, bo jej zdaniem były niezgodne z przepisami, które ją obowiązywały jako dyrektora instytucji. – Tymi sprawami zajmą się prawnicy – dodaje.

Jak podkreśla, nie oczekuje na żadne podziękowania, gdyż ,,jeśli się dziękuje, to trzeba wiedzieć za co, a nie dlaczego”.

– Mam wypracowaną możliwość przejścia na emeryturę. Prezydent odwołał mnie ze stanowiska Dyrektora, wypowiedziano świadczenie pracy z dnia nadzień, bez słowa uzasadnienia. W ten sposób, poza moją decyzją, nakłoniono mnie do przejścia na emeryturę. Najważniejsze jest to, że doceniając dorobek galerii na rzecz miasta, mieszkańców, nie dano nam szans na wskazanie osoby, która współpracując z Andrzejem Szarkiem, mogłaby kontynuować wypracowany przez 30 lat charakter tej – jak wszyscy nazywają „Świątyni Sztuki”. Pierwszym krokiem do realizacji „koncepcji funkcjonowania kultury w mieście” prezydenta, było odwołanie mnie ze stanowiska – to informacja potwierdzona ustnie podczas odwoływania mnie z funkcji – wyznaje Alicja Hebda.

Jednocześnie stwierdza, iż współpraca z profesorem, realizacja jego autorskich działań w Małej Galerii, happeningów, akcji artystycznych, przeróżnych wydarzeń podczas wernisaży, spotkań, wykładów, osobiście napawała ją dumą.

– Wnosiły one najwyższe wartości, ważne przesłania, którymi z wielkim zaangażowaniem dzieli się ze wszystkimi. Wiem, że jest wielkim twórcą, „artystą z urodzenia”, w sposobie wyrażania siebie i w kształtowaniu świadomości odbiorców sztuki. To, że mieszka w Nowym Sączu, w sferze kultury – nobilituje miasto. To ludzie stanowią o miejscu, nigdy odwrotnie. Akademie sztuk pięknych w kraju zabiegają o to, żeby ściągnąć go do siebie – dodaje.

Przypomina, że profesor Szarek jest pracownikiem naukowym w ASP w Katowicach, prowadzi tam pracownię rzeźby, wykłada w sądeckiej PWSZ, proszony jest o wykłady w uczelniach artystycznych w kraju i za granicą. Zapraszany jest do rad programowych galerii, ośrodków pracy twórczej, jest recenzentem prac doktorskich.

– Trudno zestawić wszystkie środowiska, które dosilają się profesjonalizmem artysty z Nowego Sącza. Do tej pory był opiekunem artystycznym Małej Galerii. Jego osobiste kontakty skutkowały tym, że twórcy współczesnej kultury chętnie prezentowali się i gościli w Nowym Sączu, w galerii. (nie oczekując na honoraria, zwroty kosztów itp.). Mam nadzieję, że miasto zabezpieczy dla niego miejsce, gdzie będzie mógł nadal tworzyć, gdzie będzie przechowywał swoje rzeźby – podsumowuje wieloletnia dyrektor Małej Galerii Alicja Hebda.

W Nowosądeckiej Małej Galerii przez 12 lat pracował również Dawid Listos, przez miesiąc był też dyrektorem Miejskiego Ośrodka Kultury, ale z funkcji zrezygnował. [O tym pisaliśmy —>TUTAJ].

– To było najważniejsze 12 lat w moim życiu, ponieważ galeria była uniwersytetem. Słowo mistrz pasuje jak tytuł naukowy przed nazwiskami profesora Andrzeja Szarka i Alicji Hebdy. Sposób prowadzenia Małej Galerii, styl, konsekwentne realizowanie założeń, tworzenie klimatu, dbanie o poziom były rzeczami unikalnymi, były niezmiennie i tego się uczyłem – wspomina.

Jak stwierdza, narracja władz miasta dla mieszkańców jest taka, że obecne zmiany to naturalna kolej rzeczy, sztafeta pokoleń, ale według niego jest to oczywista bzdura.

– Z Małej Galerii pozostanie tylko nazwa, a to nie nazwa tworzy ducha tego miejsca. Znika perła, której nie da się odbudować. Nowy Sącz stracił coś niewyobrażalnie wartościowego. Mając więcej pieniędzy, można oczywiście zrobić kilka głośnych wydarzeń, ale oprócz nich i artystów z najwyższej półki trzeba pamiętać, że galeria miała ducha, a tego za pieniądze nikt nie kupi – podkreśla.

Nie będzie zwolnień, czy będą? 

Jak przekonuje wiceprezydent Nowego Sącza Magdalena Majka, decyzja o zmianie dowództwa w Małej Galerii nie była nagła. Władze miasta zastanawiały się nad nią już od jakiegoś czasu. Po obserwacji funkcjonowania miejskich jednostek kultury decydenci doszli do wniosku, że placówka może zaoferować mieszkańcom miasta ,,jeszcze więcej niż dotychczas”.

– Decyzja o zmianie dyrekcji ma na celu poszerzenie profilu działalności galerii. Na pewno chcemy zachować te kierunki działań, które były realizowane dotychczas, czyli m.in. dotyczące działalności wystawienniczej. Jednak jesteśmy przekonani, że jednostka ma ogromny potencjał, który można wykorzystać w taki sposób, aby jej oferta trafiała do szerszego kręgu zainteresowanych. Zależy nam również, aby w większym stopniu mogła być wykorzystana na działalność artystyczną ludzi młodych – wyjaśnia wiceprezydent Magdalena Majka.

Jak dodaje, sugestie, że zmiana szefa jednostki kulturalnej jest atakiem na dorobek galerii, czy próbą zniszczenia sądeckiej kultury, są tak samo absurdalne jak np. zarzut, który postawiono obecnym władzom miasta kilka miesięcy temu, że miasto chce sprzedać kamienicę, w której mieści się Pałac Młodzieży.

–  Nie uznaję za zarzut tego, że dostrzegamy w Malej Galerii możliwość rozwijania pewnych działań z młodzieżą. Największe i najbardziej znane galerie w Polsce i na świecie zajmują się taką działalnością. Nie uważam żeby miało to przynieść tej jednostce jakąkolwiek ujmę – podkreśla wiceprezydent.

Jednocześnie zapewnia, iż na obecną chwilę nie są planowane żadne redukcje etatów. Nie ma również mowy o reorganizacji jednostki, a zmiana dotyczy tylko stanowiska dyrektora.

– Pani Alicja Hebda została odwołana ze stanowiska i nie ma obowiązku świadczenia pracy przez okres wypowiedzenia. Jednak jeśli będzie chciała w tym czasie pracować, to może pełnić obowiązki wynikające z jej specjalności animatora kultury. Galeria jest dla niej otwarta i mamy nadzieję, że pani dyrektor będzie chciała dalej być i funkcjonować – zapewnia wiceprezydent Magdalena Majka.

Nieco innego zdania jest nowy szef placówki Benedykt Polański. W rozmowie z naszą redakcją przyznaje, iż patrząc na stan porządku, girlandy pajęczyn, warstwy kurzu i brudu na ścianach, stwierdza, że może najwyższy czas, zamiast troszczyć się o utrzymanie poziomu zatrudnienia, zadać sobie pytanie, czy osoba na danym stanowisku wykonuje swoją pracę w sposób właściwy i efektywny.

– Skoro od dyrektora wymaga się konkretnych efektów, to dlaczego nie przenieść podobnych oczekiwań w dół hierarchicznej drabiny? Owszem, mam zamiar przyjrzeć się strukturze zatrudnienia w odniesieniu do potrzeb jednostki. Odpowiedzialność społeczna skłania również do namysłu, czy osoby, które już od kilku lat posiadają prawa emerytalne, zechcą dać szansę młodszemu pokoleniu? Zresztą wydaje mi się, że te przesłanki, między innymi, legły również u podstaw decyzji prezydenta Handzla w kontekście odwołania pani dyrektor Alicji Hebdy – podkreśla Benedykt Polański.

Stan techniczny budynku 

– Nie ukrywam, że już po kilku dniach pracy nowego dyrektora, okazało się, że budynek jest w złym stanie technicznym i wymaga sporo pracy. Bardzo pilna jest naprawa dachu, problemem jest też wadliwa kanalizacja deszczowa, która powoduje zawilgacanie piwnic. Wiele do życzenia pozostawia również kwestia utrzymania porządku w pomieszczeniach galerii, nie wspominając o tym, że jest to chyba ostatni tego typu budynek, w którym nie obowiązują żadne ograniczenia dotyczące palenia papierosów. Przy całym szacunku dla dorobku pani Alicji Hebdy, ale ta strona została zaniedbana i trzeba bardzo szybko podejmować działania, które zabezpieczą ten piękny, zabytkowy budynek – przyznała w rozmowie z naszą redakcją wiceprezydent Majka.

Właścicielem budynku jest miasto, jednak jak twierdzi wiceprezydent Magdalena Majka jednym z podstawowych obowiązków dyrektora instytucji, której powierzony jest dany budynek jest dbanie o jego stan materialny. To oznacza przeprowadzanie mniejszych prac remontowych w ramach własnych budżetów oraz występowanie do miasta z wnioskami o konieczne prace remontowe o większym zakresie, czy inwestycje.

– Tak funkcjonują szkoły, obiekty sportowe, Miejski Ośrodek Kultury, czy Biblioteka Miejska. Już dzisiaj wiemy, że w przypadku Małej Galerii stan ten pozostawia wiele do życzenia pod względem technicznym, czy chociażby utrzymania porządku – podsumowała wiceprezydent Majka.

Nie odpowiedziała jednak na nasze pytanie, czy problem stanu technicznego był komunikowany przez dyrektor Hebdę…

Jak twierdzi dotychczasowa dyrektor Nowosądeckiej Małej Galerii Alicja Hebda, od wielu lat składała pisma do przedstawicieli miasta i komunikowała o konieczności przeprowadzenia gruntownych remontów obiektu. Bezskutecznie zrobiła to również w 2019 i 2020 roku. Ma na to dowody w postaci kopii składanych pism.

Rewolucji nie będzie

Powołany 26 października do pełnienie obowiązków dyrektora Małej Galerii Benedykt Polański przekonuje, że rewolucji w wizji programowej nie będzie, ponieważ charakter miejsca bardzo jednoznacznie kojarzy się z prezentacją artystycznych dokonań plastyków, fotografików, malarzy, rzeźbiarzy, performerów i każdej innej formy postrzegania, czy interpretacji rzeczywistości, jaka dojrzewa w duszy danego artysty.

– Jednak przestrzeń i otoczenie Małej Galerii stwarza znacznie większe możliwości realizacji wydarzeń artystycznych dla małych form muzycznych, aktorskich, happeningowych czyli tego, co tutaj już się odbywało, jednak zarówno częstotliwość jak i przekrój repertuaru pozostawiały wiele do życzenia. Na pewno można w tym zakresie wiele poprawić, a przede wszystkim uatrakcyjnić i poinformować mieszkańców Nowego Sącza, że Mała Galeria to nie zamknięta enklawa dla wybranej wąskiej grupy zainteresowanych sztuką przez duże „S”, lecz przyjazne miejsce gdzie można realizować program dedykowany różnym grupom odbiorców – nie tylko uprzywilejowanym miłośnikom sztuki współczesnej zgromadzonym wokół niekwestionowanego autorytetu w tym zakresie jakim jest opiekun artystyczny Andrzej Szarek – mówi nowy szef instytucji.

Co do dalszej współpracy z profesorem, nowy dyrektor stwierdza, że ze względu na fakt, iż media społecznościowe pobudzone przez osoby, które do tej pory reprezentowały Małą Galerię, aż huczą od haseł mających na celu jej obronę przed „barbarzyńskim zniszczeniem jej dorobku artystycznego” przez ignorantów, jest w trudnej sytuacji przez wzgląd na zapisy w kodeksie pracy. Jak zaznacza, publiczne krytykowanie przez Andrzeja Szarka zamierzeń przełożonych w odniesieniu do jednostki, której profesor jest pracownikiem, oraz wypowiadanie się i udostępnianie treści, które w niekorzystnym świetle stawiają przełożonego, ma ewidentne znamiona działania na szkodę pracodawcy.

– Taki stan rzeczy wymusza pewne kroki prawne, których chciałbym za wszelką cenę uniknąć. Rozwiązanie tej sytuacji zaproponował sam pan Andrzej Szarek podczas naszej spokojnej i rzeczowej rozmowy w ostatni piątek, kiedy na moje pytanie wprost o plany ewentualnego pozostania w Małej Galerii, w obecności pani Alicji Hebdy poinformował mnie o zamiarze złożenia wypowiedzenia. Rozumiem i szanuję tę postawę, ponieważ pan profesor Szarek jako osoba wrażliwa i empatyczna, musi cierpieć na potworny dysonans poznawczy przyjmując środki pieniężne w formie wypłaty od publicznie pogardzanego i wyszydzanego pracodawcy. To nie jest łatwe i w jego mniemaniu zapewne moralnie wstrętne. Dlatego z pełnym zrozumieniem przyjąłem deklarację złożenia mi wypowiedzenia w najbliższym możliwym terminie. Jest to postawa godna najwyższego szacunku i nie mam najmniejszych wątpliwości, że Pan profesor Andrzej Szarek jako mężczyzna honoru dotrzyma danego mi dżentelmeńsko słowa – mówi.

Barbarzyński dyrektor 

Pod adresem nowego dyrektora pojawiły się zarzuty, że został wybrany, aby zniszczyć klimat Małej Galerii.

– Chcąc się odnieść do tego „zarzutu” musielibyśmy przyjąć hipotezę, że posiadam jakieś szczególne zdolności destrukcyjne, które wyłącznie przesądziły o moim wyborze na to stanowisko. Wydaje się to o tyle dziwne, że po niespełna 5 miesiącach mojego administrowania Miejskim Ośrodkiem Kultury gołym okiem widać istotne zmiany – administracyjne, programowe i marketingowe – w funkcjonowaniu tej placówki, a także w relacjach z pracownikami – podkreśla Benedykt Polański.

Jak dodaje, jeśli ktoś zechce ocenić i porównać z Małą Galerią chociażby „okno na świat” jakim jest ogólna strona internetowa mok.nowysacz.pl oraz dedykowane konkretnym wydarzeniom pełnoprawne strony tematyczne jak np. sadeckajesienkulturalna.pl, a także prowadzone bardzo sprawnie media społecznościowe, to będzie musiał docenić ogrom pracy jego, jak i współpracowników w ultrakrótkim czasie.

– Wszystko po to, aby sprawniej informować, zachęcać, edukować, zapraszać i kształtować gusta społeczeństwa, w każdym wieku i różnej proweniencji. Ponadto pragnę zauważyć, że pomimo pandemii jesteśmy ośrodkiem, który zrealizował chyba najwięcej wydarzeń w tej trudnej sytuacji w przeciągu ostatnich 2 miesięcy. Wszystkich nieprzekonanych zapraszam do MOK-u na kawę i szczerą rozmowę, chętnie oprowadzę i pokażę ten poziom „dewastacji i zniszczenia” pod jakim z dumą się podpiszę jako ten medialnie postponowany „barbarzyński dyrektor” – stwierdza nowy szef Małej Galerii.

Jednocześnie zaznacza, że zmieni klimat Małej Galerii na zdrowszy, ,,gdyż jest to chyba ostatni bastion czasów słusznie minionych, gdzie powszechnym zwyczajem było przyzwolenie na palenie papierosów przez pracowników i gości w pomieszczeniach Małej Galerii„. Jak twierdzi, obecnie uniemożliwia on zdolność odbierania bodźców węchowych innych niż dym nikotynowy, którego zapach wlecze się trwale za każdym kto tutaj wejdzie.

Wysoka kultura 

Kolejnym zarzutem, jaki pojawił się w przestrzeni publicznej względem nowego dyrektora Małej Galerii jest brak rozeznania, czym jest ta placówka i wysoka kultura. Pojawiły się głosy, że instytucja kulturalna stanie się kolejną placówką bez tożsamości.

– Problemy widzę dwa. Po pierwsze nie bardzo wiem jak zdefiniować „wysoką kulturę”, bo subiektywna ogólność pojęcia nie daje szans na sprecyzowanie kryteriów i wskazuje na duży ładunek emocji. Po drugie – jaki procent mieszkańców w bez mała 100 tysięcznym mieście ma pojęcie czym tak naprawdę zajmuje się Mała Galeria? W zestawieniu z MOK, MCK Sokół, Biblioteką Publiczną czy Pałacem Młodzieży – Mała Galeria jest miejscem najbardziej tajemniczym i hermetycznym, gdzie garstka pozytywnie zakręconych entuzjastów interesuje się sztuką nowoczesną i współczesną – odpowiada dyrektor Polański.

Twierdzi również, iż większość sądeczan zapytanych gdzie jest Mała Galeria ma kłopot ze wskazaniem miejsca.

– Czy wolno zadać pytanie, ile tej sztuki liczonej per capita przypada na mieszkańca? Jaki procent korzysta z oferty miejsca, jaka jest struktura wiekowa odbiorców korzystających dobrowolnie, a nie w ramach wycieczek szkolnych? To pytania, na które pewnie sami twórcy tego miejsca mogą odpowiedzieć, o ile wcześniej nie wyprą niewygodnych i w sumie niewesołych konkluzji. Moim skromnym zdaniem i zadaniem jest aby, nie niszcząc charakteru tej jednostki, uczynić ją nieco bardziej utylitarną niż wyłącznie elitarną i spełniającą ambicje jedynie wąskiej grupy zainteresowanych – podkreśla Benedykt Polański.

W sieci dyskutowano również o tym, czy Mała Galeria stanie się drugim Pałacem Młodzieży i zakończy swoją dotychczasową działalność.

– Co złego jest w Pałacu Młodzieży? Pani Dyrektor Milenia Małecka-Rogal powinna się w tym miejscu żachnąć. Za tyle serca, które wkłada w to miejsce być negatywnym odnośnikiem? Nie widzę nic złego w tym, że dzieci w każdym wieku chcą i mają możliwość korzystania z miejsca, które pozwala im budować swoją tożsamość już jako najmłodszych twórcy i odbiorców sztuki. To one będą później świadomie wykorzystywać te doświadczenia w dorosłym życiu, rozwijać je w różnych kierunkach, cenić i kontynuować te wartościowe wspomnienia dzieciństwa. Jeżeli ktoś za złe ma pomysł wykorzystania przestrzeni Małej Galerii dla dzieci i młodzieży, to albo jest bardzo samolubny, albo za grosz nie ma talentu pedagogicznego i świadomości jak kształtować młode umysły, a przecież „czym skorupka za młodu…” – stwierdza dyrektor Polański.

Jednocześnie podkreśla, iż w głowie mu się nie mieści, że u kogoś może powstać przekonanie, że Mała Galeria jest wyżej pozycjonowana pod względem prestiżu miejsca niż na przykład Muzeum Narodowe w Warszawie.

– Osoba, która uprawia taką retorykę o niedostępności, szczególności, wyjątkowości miejsca tak bardzo uwznioślonego, że młodzież i dzieci są niegodne aby w nim się pojawiać, bo obniży to prestiż i powagę owego miejsca, musi posiadać naprawdę przerośnięte ego, albo jest tak pyszna i butna, że aż odklejona od rzeczywistości. Niestety, takie opinie pojawiają się w przestrzeni i są bez dystansu powielane i powtarzane w stugębnej plotce – dodaje.

Zwraca uwagę, że skoro wspomniane Muzeum Narodowe, podobnie jak setki innych galerii i instytucji kultury, może z sukcesem realizować bardzo bogatą ofertę edukacyjną, programy i warsztaty dla rodziców z dziećmi i samych dzieci, to czy Mała Galeria nie jest w stanie wznieść się na ten poziom? – pyta Benedykt Polański.

Wymiana dachu priorytetem 

Jak stwierdza Benedykt Polański, pierwszym działaniem, jakie podejmie w galerii będzie ustalenie stanu posiadania jednostki, sprawdzanie ksiąg inwentarzowych, dokonanie spisu z natury. Chce również oddzielić dzieła sztuki, będące własnością Małej Galerii od prywatnych rzeczy użytkowników, którzy je przechowują i gromadzą w pomieszczeniach budynku przez kilkanaście czy więcej lat.

– Konieczne jest też szybkie przeprowadzenie remontu dachu, niedrożnej kanalizacji, która jest niewydajna i powoduje zawilgocenia podpiwniczeń. Inne jednostki kulturalne prezentują raczej wysoki poziom zadbania i sprawności technicznej pomieszczeń pomimo zaawansowanego wieku, niestety w Małej Galerii stan jest tak zły, że wymaga ingerencji w substancję budynku. Bez tego jakiekolwiek działania będą stanowić zagrożenia dla zdrowia i życia pracowników i gości, ponieważ na przykład przy większym deszczu woda potrafi wypływać gniazdkami elektrycznymi, a plamy nalotów z grzybów i zacieków zasłania się coraz większymi plakatami, co w pewien sposób wpływa na dobór prezentowanych treści artystycznych według klucza, że im większy format tym większą plamę da się zasłonić – kwituje dyrektor Polański.

Nowy szef placówki stwierdza, że w roboczym użytkowaniu wystawowym jest jedynie ok. 30% powierzchni budynku, dlatego chce również zagospodarować piwnicę i strych Małej Galerii.

– Część galeryjna w przepięknych piwnicach jest w całości niemal zajęta przez gromadzone tam przez lata, prywatne i niezwiązane ze sztuką rzeczy domowego użytku jak narty, buty, telewizory, dymiony na wino, radia, kserokopiarki, zniszczone meble, mnóstwo kartonów, styropianu i całą masę rzeczy, która stanowi realne zagrożenie pożarowe i musi zostać usunięta. Pokrętne tłumaczenie profesora Szarka w przestrzeni publicznej, iż są to rzeczy służące do konstruowania instalacji artystycznej jakoś mnie nie przekonują – przyznaje Benedykt Polański.

Jednocześnie stwierdza, że przyjmując taką linię argumentowania, można stwierdzić, że dowolny strych, skład złomu czy wysypisko stanowią nieprzebrane bogactwo dla każdego twórczego umysłu. Twierdzi również, że istnieje realne zagrożenie pożarem dla zabytkowego obiektu architektury.

– Cała reszta pomieszczeń na piętrze to brud i grzyb oraz cały czas powstające zacieki z nieszczelnego dachu. O użytkowaniu tej przestrzeni pomyślę jak już uda mi się pozyskać w alarmowym tempie środki na remont. Ale jakąś wizję już mam. Na razie jednak po gospodarsku trzeba się zająć potwornie zaniedbanym i zatęchłym budynkiem – podsumowuje.

Bardziej solą niż chlebem 

Dyrektor Polański przypomina, że budżet roczny Małej Galerii to około 500 000 zł i twierdzi, że jest to bardzo duża kwota, wobec której dynamika działań instytucji pozostawia wiele do życzenia. Jak zaznacza, nie widzi w tym wystarczającej ekwiwalentności pomiędzy budżetem a realizowanym planem działania.

– Jeżeli z dużym naddatkiem przyjmiemy, że koszty bytowe oraz pracownicy (7 osób w tym jedna na pełnym etacie reszta na cząstkowych) to około 250 000 zł, to drugie 250 000 zł powinno stanowić pulę do wykorzystania na cele statutowe – wyjaśnia dyrektor Małej Galerii. – Mogę to porównać z budżetem MOK, który wynosi niewiele ponad 1 000 000 zł, a musi pokryć koszty zatrudnienia około 20 pracowników etatowych, kilkunastu osób na umowach cywilno-prawnych, dużo większych kosztów utrzymania budynku oraz nakładów na prowadzenie grup artystycznych dla dzieci, młodzieży i dorosłych – mówi Benedykt Polański.

Stwierdza, że dopiero kontrola dla potrzeb bilansu otwarcia przy przejęciu jednostki rzuci pewne światło na zasadność posunięć ekonomicznych zawiadujących nią osób.

– Teraz za wcześnie na formułowanie jakichkolwiek wniosków – podsumowuje.

Dodaje również, iż przez obecnych pracowników galerii został przywitany bardziej solą, niż chlebem.

– W pełni rozumiem nieufność gdyż naruszam przez kilkadziesiąt lat ustaloną strukturę: zwyczajów, stylu pracy, harmonogramu dnia, a może i nocy, kontaktów towarzyskich, trybu i tempa pracy, dokładności i odpowiedzialności oraz traktowania obowiązków służbowych i mnóstwa rytuałów, które były podstawą bytu i rzeczywistości pracowniczej. I nagle przyszło nowe. Co nowe to nieznane, a jak nieznane to na pewno złe. Ale to zachowanie do którego jestem przyzwyczajony i ono mnie nie razi, ani jakoś specjalnie nie spędza snu z powiek. Każdy ma swoje koszmary i ja również nie jestem od nich wolny, więc rozumiem. I tyle – kończy nowy dyrektor Małej Galerii, a zarazem dyrektor MOK Benedykt Polański.

Jak zaznacza dyrektor Alicja Hebda zarzuty, które się publicznie pojawiają to zwykłe ataki, mające na celu odwrócenie uwagi od meritum, czyli roli jaką odgrywa Mała Galeria.

– To są pewne metody… Trudno mi mówić o rzeczach, które się wykorzystuje atakując i pomniejszając moją rolę w galerii i tego, co się w niej dzieje. To nie ten poziom rozmowy – kwituje wieloletnia szefowa Nowosądeckiej Małej Galerii.

*Konferencja prasowa dotycząca Małej Galerii —>Profesor Szarek: jak się chce rządzić, to trzeba czytać książki.

Fot. arch. dts24.pl/
Alicja Hebda/
Iwona Kamieńska/
Kinga Nikiel-Bielak/
Benedykt Polański/

Klaudia Kulak/
Jerzy Cebula 

Reklama