Od czwartku mamy wraz z synem skierowanie na wymaz w trybie stacjonarnym. Każdy ma swoje. Od czwartku do piątku popołudnia próbowałem dodzwonić się do punktu pobrań w sądeckim szpitalu. Ponad 100 razy, w różnych porach.
Znam juz liczne relacje z praktyki wymazowej w królewskim grodzie. Za namową znajomego, który z rodziną odstał w środę ponad dwie godziny godziny w dzikiej kolejce, dałem sobie spokój. Postanowiłem, że dzisiaj biorę młodego i jedziemy, trudno.
Coś mnie jednak tknęło i zadzwoniłem na numer punktu pobraniowego w Krynicy. Pani odebrała od razu. Szok. Na pytanie, jak długa jest dzisiaj u nich kolejka, odpowiedziała, że oni umawiają na konkretną godzinę. Kolejny szok. Doprecyzowała, że godzina dotyczy nie rozpoczęcia stania na deszczu i chłodzie, a wejścia do małej, ale ciepłej ich siedziby. Szok do kwadratu. Poszła za ciosem i zaprosiła mnie na badanie dzisiaj wczesnym popołudniem. Szok.
(MK. imię i nazwisko do wiadomości redakcji)
Aktualizacja: „Całość trwała pięć minut, bez stania w kolejce, na deszczu, w tłumie ludzie. Byłem w szoku jak to sprawnie w Krynicy działa. Da się? Da się. W Krynicy, bo w Nowym Sączu się nie da. Pogratulowałem dyrektorowi krynickiego szpitala Sławomirowi Kmakowi świetnej organizacji punktu pobrań”.
Od redakcji:
Jak informowaliśmy w czwartek – jest szansa, że w Nowym Sączu będzie uruchomiony kolejny punkt pobrań dla osób skierowanych na wymaz z powodu podejrzenia zakażenia koronawirusem. To ma rozwiązać problem długotrwałego oczekiwania pacjentów na test.
W sprawie pacjentów, którzy stoją w deszczu i czekają na swoją kolej pod punktem zorganizowanym w sądeckim szpitalu interweniowaliśmy w teście, do którego prowadzi poniższy link: