W życiu jak na rowerze – jeśli się zatrzymasz, to się wywrócisz

W życiu jak na rowerze – jeśli się zatrzymasz, to się wywrócisz

Rozmowa z Ryszardem Krukiem, zakochanym w Sądecczyźnie prawnikiem, z zamiłowania kolekcjonerem, cyklistą, założycielem Stowarzyszenie Przyjaciół Almanachu Muszyny i inicjatorem Rankingu Genialni Lokalni Globalni im. Danuty Szaflarskiej

– Ledwie ze swoim „Almanachem” zamknąłeś jeden projekt historyczny na stulecie odzyskania niepodległości Polski, a już  kolejny, tym razem kulturalny, na horyzoncie – ranking Genialni Lokalni Globalni im. Danuty Szaflarskiej. Trudno za Tobą nadążyć. Często słyszysz te słowa?

– Jako zapalony cyklista – 4 tysiące km w minionym roku – żartobliwie odpowiem, że w życiu, jak na rowerze, jeśli się zatrzymasz, to się wywrócisz, dlatego cały czas trzeba pedałować. A mówiąc serio, moja aktywność na polu, o które pytasz, wynika z mojej głębokiej wiary, wyniesionej jeszcze z harcerstwa, w potrzebę budowania społeczeństwa obywatelskiego. Jestem, można rzec, prostym prawnikiem, ale dzięki temu mam dystans do tego, co kocham, czyli wspomnianej kultury i historii. One, że przywołam modne dzisiaj określenie, powinny być jak smog, który wypełnia powietrze, którym oddychamy. Smog wdziera się wszędzie.

– Ale ze smogiem się walczy.

– Chciałbym, by kultura i historia, podobnie jak dziś smog, były obecne bezustannie, w każdym zakątku naszego życia. W tym obszarze, jak i wielu innych działaniach obywatelskich zbędna jest ingerencja państwa, społeczeństwo samo powinno się wokół nich organizować. Sprawie tej nadal gotów jestem poświęcać wiele czasu.

– A już niektórzy myśleli, że zamknąłeś się w kapsule czasu.

– Zrobiliśmy kapsułę, aby upamiętnić stulecie odzyskania niepodległości, uczczone przez wystawę. Prawdziwe kolekcjonerstwo, jak powiedział noblista Orhan Pamuk, zaczyna się wtedy, kiedy zebrane eksponaty zaczyna łączyć opowieść. Śladem takiego rozumowania zorganizowaliśmy w Muszynie, w Muzeum Regionalnym „Państwa Muszyńskiego”, wystawę „Sto kolekcjonerskich eksponatów na stulecie odzyskania niepodległości”. Na „wieczną” pamiątkę wbudowaliśmy w Muzeum wspomnianą kapsułę czasu z podpisami uczestników wernisażu oraz informacją o władzach samorządowych, opisem wystawy i kopiami protokołów władz Muszyny z lat 1914–18. Kapsuła ma być otwarta 10 listopada 2068 r. Ja pewnie tę rocznicę przeoczę, ale obecni na spotkaniu nasi stypendyści obiecali, że dopilnują, aby kapsuła została uroczyście otwarta w podanym terminie.

– Myślisz, że za 50 lat to będzie kolekcjonerski okaz?

– W moim rozumieniu kolekcjonerstwa tak, bowiem kolekcjonowanie służy gromadzeniu i upowszechnianiu wiedzy, a nie samemu posiadaniu jakiegoś dawnego przedmiotu. Więc ci, którzy kapsułę otworzą, trochę o nas się dowiedzą.

– Skąd u Ciebie ta kolekcjonerska pasja?

– Może dlatego, że wychowałem się w cieniu Wawelu na krakowskim Kazimierzu, a jak wiesz, w Krakowie raczej dobudowuje się, w odróżnieniu od Warszawy, w której przyszło mi być „na zesłaniu” już ponad 40 lat, gdzie buduje się od nowa. Ponadto dostrzegam ogromne znaczenie kolekcjonerstwa w naszym kraju, którego zbiory w efekcie wojen, zaborów czy też grabieży były permanentnie niszczone. Dlatego trzeba pochylić się nad każdym skrawkiem papieru, nad każdym zdjęciem, nad każdym pozornie nieistotnym drobiazgiem, bo to fragment dziedzictwa narodowego. Zbieram tak zwane dokumenty życia społecznego dotyczące Muszyny, Krynicy i Żegiestowa.

– Mam poczucie, że jedną nogą jesteś w przeszłości, ale druga wybiegasz daleko w przyszłość. Zajmujesz się poszukiwaniem kolekcjonerskich okazów, ale też szukasz i odkrywasz młode talenty.  

– Nasz program stypendialny był swego rodzaju wyrównaniem na, nazwijmy to, „życiowej wadze” różnic między tym, co było, a tym, co będzie. Z jednej strony na szali znajduje się prawie trzydzieści roczników „Almanachu Muszyny” – wydawanego przez Stowarzyszenie Przyjaciół Almanachu Muszyny pod redakcją mojej żony Bożeny – w których prawie dwustu autorów w ponad siedmiuset tekstach opisało, jak przez wieki bywało w Muszynie. Na drugiej szali postawiliśmy położyć coś wspierającego to, jak będzie w przyszłości. Dlatego poszliśmy, słuchając Staszica, w kierunku programu stypendialnego i w efekcie w minionych latach, dzięki prywatnej hojności przyjaciół „Almanachu Muszyny”, ufundowaliśmy ponad czterysta stypendiów dla uzdolnionej naukowo i artystycznie młodzieży z Muszyny, Krynicy i okolic.

Dziś możemy się chwalić ich sukcesami. Pozwól, że wspomnę tylko zeszłoroczne sukcesy naszych stypendystów w dziedzinie kultury: Agnieszka Zahaczewska-Książek, wspólnie z mężem Krzysztofem brawurowo zagrała koncert Paderewskiego w trakcie otwarcia najważniejszej wedle mnie wystawy, dedykowanej stuleciu odzyskania niepodległości, jaka miała miejsce w Muzeum Narodowym w Krakowie; Krzysztof Dziurbiel z małżonką Chiemi Tanaką wygrali pianistyczny konkurs im. Marthy Debelli w Grazu, a Antoniusz Dietzius, na scenie teatru Palladium w Warszawie, wyreżyserował znakomicie przyjęty spektakl „Męskie D’ramy czyli między testosteronem a reumatyzmem”. Serce się raduje, bo stypendia dla nich były dobrze wydanymi pieniędzmi.

– Wymyśliłeś z sympatykami Muszyny stypendia dla zdolnej młodzieży, a teraz ranking GLG. To ma związek przyczynowo-skutkowy? Myślisz, że wielu spośród Twoich stypendystów znajdzie się w nim?

– Masz rację. Ranking „Genialni Lokalni Globalni” mieści się w formule dostrzegania ludzi wybitnych, którzy mogą za sobą pociągnąć innych. Teraz jednak z poziomu, powiedzmy, parteru wchodzimy na dach wieżowca. Ranking nie jest pomyślany jako nagroda za całokształt, to nie ma być zwieńczenie, to ma być docenienie tego, co wydarzyło się w ubiegłym roku na polu kultury, co dostrzegł świat, a twórcy tego sukcesu poczuwają się do związku z Sądecczyzną. Ranking to permanentna mobilizacja, aby każdego roku dać światu coś nowego.

Zakres tematyczny rankingu obejmuje dokonania artystyczne oraz wydarzenia, zarówno jednostkowe, jak i cykliczne w następujących dziedzinach: muzyka, teatr, taniec, film, literatura, sztuki wizualne i performatywne, architektura, moda i wzornictwo oraz sektory kreatywne, w tym nowe media, multimedia i gry video. Przy ustalaniu listy rankingowej Kapituła weźmie pod uwagę nowoczesność i artystyczną unikalność dzieła i jego efektywny wkład w promowanie Sądecczyzny w Polsce i na świecie poprzez związek autora/autorki z naszym regionem.

Idea rankingu to dzieło zespołu, mnie przyszło tylko odpalić lont. Nie byłoby go bez Wojtka Knapika, twórcy Pannoniki (to trzeba zobaczyć, aby zrozumieć potęgę wydarzenia), Wojtka Molendowicza, twórcy sukcesu DTS, oraz Anny Florek, współorganizatorki wystawy prac Edmunda Cieczkiewicza, malarza zapomnianego, ale rozpoznawalnego, nie tylko z powodu czerwonej kropki.

– A na ile światowy, czyli ten tytułowy globalny, sukces Joanny Kulig z pobliskiej Muszynki był dla Ciebie inspiracją? Joanna Kulig to współczesny przykład Danuty Szaflarskiej?

– To piękne, że Sądeczanie mogą z dumą jednym tchem mówić „Szaflarska i Kulig z Sądecczyzny się wywodzą”. Pani Danuta swoją rolę odegrała już do końca, a rola ta pod każdym względem jest godna podziwu i szacunku. Pani Joanna już tak wiele osiągnęła, że aż strach myśleć, co będzie dalej. Pewnie myślimy o tym, co może za Oceanem wydarzyć się za kilkadziesiąt dni, a jak nawet nie wydarzy się wtedy, to za kilka lat.

Jesteśmy wdzięczni paniom Marii Ekier i Agnieszce Kilańskiej-Cypel, córkom Danuty Szaflarskiej, za zgodę na nadanie naszemu rankingowi imienia ich Mamy. Przypomnijmy za Wikipedią: Danuta Szaflarska urodziła się 6 lutego 1915 roku w Kosarzyskach, zmarła 19 lutego 2017 roku w Warszawie. Wystąpiła w ponad stu rolach filmowych i ponad osiemdziesięciu teatralnych. Występowała w Teatrze Telewizji, słuchowiskach Teatru Polskiego Radia, serialach telewizyjnych, a także podkładała głos do filmów zagranicznych. Brała udział w powstaniu warszawskim jako łączniczka. Zarówno krytycy, jak i widzowie cenili jej osobowość i temperament. Zawsze podkreślała swój sądecki rodowód. Czyż może być lepsza osoba do patronatu nad naszym rankingiem promującym „Genialnych Lokalnych Globalnych”?!

Zadałem moim przyjaciołom z Warszawy i Krakowa pytanie, kogo związanego z Sądecczyzną zauważyli na niwie kultury w roku 2018. Wymienię te osoby, które pojawiały się w odpowiedziach najczęściej: Joanna Kulig, Filip Pławiak, Katarzyna Zielińska, Lahersi, Weronika Gogola, Wojciech Kudyba, Adam Ziemianin. Zauważono także wspomnianą wcześniej młodzież, więc będzie z kogo wybierać laureatów.

– Kiedy i w jaki sposób będą wybierani zwycięzcy?

– Kandydatów do rankingu może zgłosić każdy, natomiast o pozycji w rankingu będzie decydowała kapituła. W jej pierwszym składzie znajdują się osoby zarówno z Sądecczyzny, jak i spoza niej, a każdego roku będzie uzupełniana o osoby, które zajmą trzy pierwsze miejsca rankingowe. Jeden głos w kapitule będzie przysługiwał czytelnikom DTS. Natomiast doroczna gala będzie się odbywała w Starym lub Nowym Sączu w drugim kwartale roku.

Nasz ranking może stać się także przepustką do ogólnopolskich podobnych zamierzeń, takich jak chociażby Paszporty Polityki czy Kompas Sztuki. Obrazowo mówiąc, będzie on jak czołówka wyścigu, w której liderzy nadają tempo peletonowi, a przy okazji wspierają i ciągną za sobą tych z kolejnych miejsc. Mamy nadzieję, że ta sądecka czołówka wybitnych i obiecujących reprezentantów świata nowoczesnej kultury wedrze się na szerokie wody rynków ogólnopolskich i europejskich. Ranking będzie także dobrą wskazówką dla mocnych ludzi sądeckiego biznesu, których wysiłki i sukcesy niezmiernie szanuję.

Ponieważ, jak wiem, wywiad ukaże się w wydaniu DTS zaadresowanym także do gości odwiedzających Sądecczyznę podczas ferii, ich również już dziś zapraszam do współpracy przy promocji nie tylko walorów otaczającej nas przyrody i zabytków, ale także współczesnych osiągnięć Sądeczan na niwie kultury. Sądecczyznę da się pokochać. I warto!

– Genialni, Lokalni, Globalni – powiedziałbyś tak o swojej działalności? Wybrałeś Sądecczyznę, a przecież jesteś światowym człowiekiem – byłeś m.in. wiceprezesem Polsko-Amerykańskiego Funduszu Przedsiębiorczości – mogłeś żyć, gdzie chciałeś. Aż tak warto kochać Sądecczyznę?

– A masz wątpliwości? Ja nie. W Krakowie się urodziłem, wychowałem i wyedukowałem, w Warszawie zrealizowałem ambicje zawodowe, a Sądecczyzna jest świadomym wyborem.

Dziadek mojej żony Bożeny dr Seweryn Mściwujewski w 1912 roku przeniósł się z żoną Wandą z Krakowa do Muszyny, gdzie podjął praktykę lekarską i związał swój los z Muszyną aż do śmierci w 1944 roku. Był lekarzem zdrojowym, wspólnie z burmistrzem Jurczakiem doprowadził do uzyskania przez Muszynę statusu uzdrowiska. Pozostał w dobrej pamięci muszynian i mieszkańców okolicznych łemkowskich wiosek. Dziadek kupił parterowy domek, który rozbudował do rangi, jak się to wtedy mówiło, pierwszorzędnego pensjonatu. Po wojnie dom – jak wiele innych w Dolinie Popradu – przeszedł pod przymusowy zarząd państwa. W latach osiemdziesiątych, wobec jej dekapitalizacji willa „Wanda” wróciła do rodziny Bożeny z decyzją rozbiórki. Decyzję udało się uchylić, połowę domu trzeba było rozebrać, ale i tak zostało sporo. To nasz raj na Ziemi!

Jeśli zaś chodzi o wspomniany wątek zawodowy to gdy pod koniec ubiegłego roku zmarł George H.W. Bush, 41. Prezydent Stanów Zjednoczonych, pomyślałem sobie, że ludzie tego formatu wywierają wpływ na losy narodów, ich decyzje zmieniają bieg dziejów, ale także wpływają na losy jednostek. Też tego doświadczyłem… W lipcu 1989 roku prezydent Bush wygłosił w polskim Sejmie pamiętne przemówienie. Zapowiedział w nim, że wystąpi do Kongresu o ustanowienie funduszu wspierającego rozwój polskiej prywatnej przedsiębiorczości. Jesienią Kongres powołał Polsko-Amerykański Fundusz Przedsiębiorczości, który uruchomił duże programy pożyczkowe oraz inwestycje wspierające kapitałem polskie firmy. Miałem zaszczyt być jednym z wiceprezesów tej instytucji. Fundusz, w wyniku sprawnego zarządzania przez Enterprise Investors, zwiększył wartość swoich aktywów, w efekcie możliwe było wyposażenie w kapitał 250 milionów dolarów Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności. Byłem odpowiedzialny za utworzenie jej przedstawicielstwa w Polsce. Fundacja realizuje między innymi duży program tak zwanych stypendiów pomostowych dla uzdolnionej młodzieży.

Prezydent Bush był wielkim przyjacielem Polski, z szacunkiem odnosił się do Polaków, wielokrotnie z uznaniem wypowiadał się o polskiej transformacji i o postępach w budowie gospodarki rynkowej oraz społeczeństwa obywatelskiego. Dumny jestem, że mogłem aktywnie uczestniczyć w realizacji idei, którą zapoczątkował prezydent George H.W. Bush.

– To znaczy, że chcesz być dla Sądecczyzny jak Georg Bush – swoimi pomysłami, działaniami inspirować i mieć wpływ na losy jego mieszkańców?

– No to pojechałaś po bandzie (śmiech). Nie wystarczy mieć głowę pełną pomysłów. Do każdego trzeba znaleźć partnerów. Jak to się mówi, mieć zdolność koalicyjną. W tym sprzyja mi szczęście, bo przy naszym Stowarzyszeniu, funduszu stypendialnym, „Almanachu Muszyny”, Nagrodzie „Sądecczyzna” im. Szczęsnego Morawskiego, rajdach rowerowych Doliną Popradu i innych inicjatywach, w tym przy uruchamianym właśnie rankingu GLG, udało się zgromadzić grono wspaniałych ludzi, nie tylko z Sądecczyzny. Natomiast jeśli chodzi o Busha, to pamiętaj, że towarzyszyło mu uznanie zagranicą i krytyka w kraju. W efekcie nie wygrał drugiej kadencji. Na szczęście nie jestem politykiem, więc takie problemy nie zaprzątają mojej uwagi. Śpię jak zwykle krótko, ale spokojnie.

Kliknij i pobierz bezpłatnie cały numer:

 

 

Reklama