Tsunami mandatów. W Bielsku-Białej ta historia działa się rok temu. Teraz dzieje się w Nowym Sączu

Tsunami mandatów. W Bielsku-Białej ta historia działa się rok temu. Teraz dzieje się w Nowym Sączu

Luty 2023, Bielsko-Biała. Redakcje lokalnych mediów i media społecznościowe zalewa fala skarg kierowców, którzy zostali ukarani za przejazd na czerwonym świetle na bielskim Rondzie Solidarności. Od kilku tygodni działa tam system monitorujący wykroczenia drogowe. Problem dotyczy prawoskrętów i zielonych strzałek… Styczeń 2024, Nowy Sącz. Redakcje lokalnych mediów i media społecznościowe zalewa fala skarg kierowców ukaranych za przejazd na czerwonym świetle na nowosądeckim Rondzie Solidarności. System działa tutaj od jesieni. Problem dotyczy prawoskrętów i zielonych strzałek…

Dwa miasta, dwa ronda (zbieżność nazw skrzyżowań absolutnie przypadkowa) – scenariusz identyczny.

Od grudnia ubiegłego roku „maszynka” do mandatów na Rondzie Solidarności to temat numer jeden wśród sądeckich kierowców. Każdy z nich zapewnia, że mając wiedzę o tym, że skrzyżowanie jest monitorowane przejeżdżają przez nie z wyjątkową ostrożnością. Czujnie. Tak, aby nie popełnić wykroczenia.  A jednak mandaty sypią się lawinowo. Od października do końca grudnia kamery zarejestrowały około 7 tysięcy wykroczeń. „Owocem” każdego z nich jest mandat w wysokości 500 zł. Wystarczy przemnożyć, aby przekonać się, że monitoring na sądeckim Rondzie Solidarności szybko na siebie zarobił. Wartość mandatów jakie wystawiono na podstawie danych z systemu zamontowanego w tym miejscu to już około 3,5 miliona złotówek. A będzie więcej.

Rondo Solidarności w Nowym Sączu zostało wytypowane przez Generalny Inspektorat Transportu Drogowego do montażu systemu Red Light z uwagi na pokaźną liczbę kolizji i wypadków w tym miejscu. Główny Inspektorat Transportu Drogowego we wrześniu 2023 roku zamontował tutaj 30 kamer. Nikt nie spodziewał się takiego tsunami kar. Prezydent miasta próbował interweniować u zarządcy systemu. Bezskutecznie. Urzędnicy GITD są pewni, że system działa prawidłowo.

Kierowcy: to wyłudzanie pieniędzy!

Rozżaleni kierowcy niemal za każdym razem mówią o identycznym scenariuszu zakończonym wezwaniem do opłacenia mandatu: kierowca dojeżdża prawym pasem do skrzyżowania, widzi świecące się czerwone światło i kierunkową zieloną strzałkę, umożliwiającą warunkowy skręt w prawo. Zatrzymuje się, sprawdza czy może wjechać na skrzyżowanie, rusza i tuż po tym, gdy ruszył, zielona strzałka gaśnie, choć kierowca już tego nie widzi, bo minął słupek z sygnalizatorem. Według kierowców, system rejestruje takie przejazdy jako wykroczenie, za które  trzeba zapłacić 500zł otrzymując w pakiecie 15 punktów karnych.

„Ewidentnie to wyłudzanie pieniędzy! Gdy podczas skręcania gaśnie strzałka, to system łapie przejazd na czerwonym świetle. W takiej sytuacji ta strzałka powinna być wyłączona, bądź powinien być sekundnik przy niej !” – komentuje jeden z kierowców, który właśnie odebrał pismo z informacją, że system CANARD przyłapał jego samochód na wykroczeniu.

GITD: system działa prawidłowo

Zapytaliśmy rzeczniczkę GITG Monikę Niżniak jak to wygląda z perspektywy zarządcy systemu.

W każdej sytuacji, gdy kierujący, w sposób prawidłowy zatrzymuje się przed wjazdem na skrzyżowanie, po czym rusza, a zielona strzałka gaśnie w momencie gdy pojazd mija sygnalizator, nie ma powodu obawiać się konieczności płacenia mandatu. Kamery wykonują dokumentację w odstępie 40 milisekund a weryfikacji wykroczeń jakie wyłapie system dokonuje człowiek. Cały materiał dowodowy jest poddawany wnikliwej oceni czy rzeczywiście doszło do naruszenia przepisów, czy nie. Jednak kierowca który przed zieloną strzałką nie zatrzyma się,  musi się liczyć z konsekwencjami – powiedziała dziś w rozmowie z redakcją dts24 Monika Niżniak.

Rzeczniczka zachęca, aby w przypadku dowolnych wątpliwości kontaktować się z obsługą systemu CANARD.

Za każdym razem pierwsze pismo jakie otrzymuje właściciel pojazdu nie jest wezwaniem do opłacenia mandatu tylko pytaniem o konkretne dane, które pozwolą ustalić stan faktyczny – dodaje.

Nie chcę obarczać winą kierowców ale niestety z naszych doświadczeń wynika, po ponownej analizie kilku tysięcy naruszeń wychodzi na to, że system działa prawidłowo – zapewnia rzeczniczka.

Zauważa przy tym, że pierwsze miesiące pracy każdego nowo zainstalowanego urządzenia zawsze wyglądają podobnie: tsunami mandatów, a później wyraźna tendencja spadkowa. Tak było w Bielsku-Białej rok temu. Tak jest teraz w Nowym Sączu.

O problemie pisaliśmy w tekstach:

Youtuber Karol Modzelewski przyłapał sądeckich kierowców jak robią na złość prezydentowi

Reklama