Felieton. Rowerzyści i pedalarze

Felieton. Rowerzyści i pedalarze

Za oknem ciepło, słońce rozgrzewa nasze sądeckie twarze, na ulicach pojawia się coraz więcej użytkownik jednośladów. Zasadniczo, można ich podzielić na dwa typy – rowerzysta i pedalarz. Czym się różnią od siebie? Na pierwszy rzut oka niczym, bowiem różnice są w zasadzie niedostrzegalne gołym okiem, a objawiają się one dopiero drobnymi niuansami, które, jak to się mówi „wychodzą w praniu.”

Rowerzysta, to osobnik poruszający się jednośladem zarówno po ulicach, chodnikach, ścieżkach rowerowych czy utwardzanych, leśnych lub górskich traktach. Swoją pasję traktuje poważnie, ale nie zapomina, że nie jest jedynym użytkownikiem dróg. Kiedy trzeba zwalnia, przepuszcza pieszych, kontroluje zamaszyste ruchy mijanych rolkarzy, przepuszcza kierowców na drogach i ogólnie, dobrze się bawi. Przecież to tylko rower.

Z pedalarzami natomiast, sprawa wygląda odrobinę inaczej. Taki pedalarz bowiem, zazwyczaj dosiadający roweru szosowego (dla niewtajemniczonych, to taki rower z tą śmieszną kierownicą przypominającą rogi barana), za nic ma innych użytkowników dróg i ścieżek rowerowych.

Szanowny imć pedalarz – jest królem szosy i to on tutaj wykręca życiowe wyniki i cały świat, ma się do niego dostosować. Przepuszczać, schodzić z drogi, cierpliwie wlec się za nim samochodem, kiedy zajmuje połowę pasa drogowego, ogólnie mieć oczy dookoła głowy, bo przecież „ja tu teraz jadę więc z drogi oszołomy.”

Korzystając z pogody, wybrałem się zatem z przyjaciółką na rower. Piękne nasze sądeckie ścieżki rowerowe ciągnące się wzdłuż wałów, zapełniły się spacerowiczami, rowerzystami, rolkarzami. I tak jadąc sobie spokojnie za sobą, ale trochę obok siebie (dbając o to, aby było miejsce na wyminięcie nas) radośnie rozmawiając i ciesząc się wspaniałą pogodą, napotkaliśmy pedalarza. Na wysokości Biegonic, z naprzeciwka, na ścieżce rowerowej pojawił się on – rowerzysta na swoim lśniącym szosowcu. Na nasz widok, jego oczy skryte za pięknymi przeciwsłonecznymi okularami, musiały złowrogo zaiskrzyć.

Jedziemy przecież obok siebie (i nie ważne, że w taki sposób, że połowa ścieżki jest wolna o czym wspominałem już wcześniej) a „on musi zwolnić!” Zgroza! Imć pedalarz dojeżdżając do nas, musiał zwolnić, majestatycznie podnieść się na swoim rowerze, unieść rękę w górę, niczym kaznodzieja i głośno wykrzyknąć „zjedźże!” w kierunku koleżanki (mijając nas jednocześnie bezproblemowo).

Ogólnie, roześmiani pojechaliśmy dalej i nie przybieraliśmy sobie do głowy tej sytuacji, niemniej obudziła się we mnie później pewna refleksja, która skłoniła do napisana tego wywodu. No cóż, drogi kolego na jednośladzie, chciałbym ci teraz przekazać, dla czego przez takich typów jak ty, cierpi opinia o niewinnych rowerzystach (czyli między innymi o mnie).
Poruszasz się po ścieżce rowerowej, a jak sama nazwa wskazuje, jest to „ścieżka” a ścieżka to nie miejsce przeznaczone do osiągania zawrotnych prędkości. Jeżeli tego potrzebujesz, to poruszaj się ulicą pośród samochodów. Tam z pewnością będą ci zjeździć z drogi. Tutaj chodzą dzieci, ludzie z wózkami, rolkarze, biegacze – dostosuj się jednym słowem. Nie ty tu jesteś centrum wszechświata.

Druga sprawa, brawo za dbanie o ciało, to ważna rzecz. Warto jednak również dbać o intelekt i o głowę. Wyrażanie się do obcych sobie osób w sposób podobny do lumpa spod budki z piwem, świadczy o tym, że chyba pora trochę poczytać aby poszerzyć zasób słownictwa.

Dodatkowo, mamy tu do czynienia z sporymi brakami w kulturze osobistej. Zwracając się do obcej osoby, do tego kobiety, w sposób pogardliwy i napastliwy, oznacza tylko tyle, ze ktoś tutaj pomylił najbliższych z osobami obcymi. Jeżeli chcesz, to tak się zwracaj do córki, żony czy matki. Ewentualnie do ojca. Ale nie do obcych osób, które należy traktować kulturalnie.

No, ale czego oczekiwać od stuprocentowego samca, mknącego na swym wypolerowanym szosowcu, bezpieczne schowanego za okularami, który nawet nie raczył zaczekać, tylko po męsku minął nas i odjechał dalej klnąc pod nosem z niesmakiem. Nie, żeby to była ucieczka, o nie!

Jako rowerzysta (trekingowiec – czyli rower turystyczny, oraz gravelowiec – czyli rower szosowo górski) cierpię przez takich pedalarzy – bowiem to mnie czasem niesłusznie obwinia się za zachowania nieprzystające dojrzałym, rozsądnym ludziom. Szczególnie mężczyznom, którzy przecież powinni cechować się pewnego rodzaju dojrzałością, obyciem, kulturą, powagą i wstrzemięźliwością.

Z tego miejsca więc, jako rowerzysta, przepraszam wszystkich kierowców, wszystkich pieszych, biegaczy, rolkarzy, spacerowiczów, rodziny – przepraszam za takich Pedalarzy jak ten powyżej, który nie szanuje innych użytkowników drogi!
Nie wszyscy tacy jesteśmy!

Szerokości na trasie!

Omnikoron

zdjęcie ilustracyjne: Dawid Łabno on Unsplash

 

Czytaj też:

Reklama