Szczepienia stały się kluczem do opanowania epidemii

Szczepienia stały się kluczem do opanowania epidemii

Rozmowa z dr. Robertem Bakalarzem, ordynatorem oddziału onkologii sądeckiego szpitala

– Zapracowany, zabiegany, ciągle w ruchu i ciężko się z Panem umówić.

– Parę przyczyn się na to składa, ale ja mogę mówić tylko o onkologii. Onkologia w całym kraju przeżywa oblężenie. Pacjentów jest coraz więcej, natomiast rąk do pracy nie przybywa. Jest nas mało, a zwiększona ilość pacjentów jest dla nas dużym obciążeniem. Już nie mamy ich za bardzo gdzie kłaść i nie możemy normalnie wykonywać swojej pracy. Do zwiększonej liczby pacjentów oczywiście przyłożyła się również pandemia. Rozmawialiśmy rok temu i – niestety – stałem się złym prorokiem. Powiedziałem wtedy, że szokuje mnie beztroska wielu komentatorów, którzy uważają, że „dzięki pandemii spadają słupki innych chorób”. Powiedziałem wówczas, że efekt tej sytuacji zobaczymy za rok. No i właśnie teraz zbieramy żniwo, a pandemia przecież nie kończy się, tylko mamy kolejne fale. To będzie samonakręcająca się spirala. Trudności z dostępem do diagnostyki, z dostępem do lekarzy POZ i rozpoczęciem diagnostyki. Przez telefon nikt nie rozpozna wczesnych zmian nowotworowych.

– Pamiętam tamtą rozmowę sprzed roku. Powiedział Pan m.in., że medycyna to nie są słupki statystyki. Jednak te nieszczęsne słupki ciągle rosną.

– Trzeba jasno powiedzieć, że polska służba zdrowia bez pandemii pracowała na granicy wydolności. Mówię o wielu specjalizacjach. W tej chwili przy przeciążeniu, jakie wywołuje dodatkowo efekt pandemii, nasza służba zdrowia po prostu jest niewydolna. Polskie społeczeństwo jest bardzo podzielone, już nie tylko w sprawach politycznych, ale we wszelkich innych. Nie wiem, od czego się zaczęło, ale to się przekłada również na medycynę, na zdrowie i życie ludzkie.

– Medycyna z polityką zaczęły się przenikać?

– Takie mam odczucia. Patrzyłem z uśmiechem na szarpiących się, urywających sobie głowy polityków, na słupki poparcia dla różnych partii, demagogię każdej z nich i próby przekonywania do siebie. Każdy ma swoje poglądy, to jest cecha państwa demokratycznego. I tak nawet powinno być, bo jednolitość poglądów politycznych już przeżyliśmy i oby to tego nigdy powrotu nie było, żeby jedna partia miała być tą najcudowniejszą na świecie, bo to zawsze jest patologia. Natomiast odchodząc od polityki, mówiąc o złych przykładach, mam na myśli bardzo agresywny podział społeczeństwa. Dla przykładu w Stanach Zjednoczonych są bardzo zradykalizowanie poglądy zasadniczo na dwie partie, ale obie te partie i ich zwolennicy dążą do jednego – żeby w Stanach Zjednoczonych było dobrze i dla tego kraju skoczyliby w przepaść. Najważniejsza jest Ameryka. Natomiast u nas politycy zapoczątkowali coś bardzo niedobrego, człowiek człowiekowi staje się wilkiem. Obserwuję w rodzinach duże podziały, potężną asymetrię.

– My Polacy nie potrafimy już ze sobą rozmawiać? (…)

Całą rozmowę przeczytasz w „Dobrym Tygodniku Sądeckim”. Za darmo pod linkiem:

Reklama