SURREAL PLAYERS & NOVEL. Beskid końców i powrotów [RECENZJA]

SURREAL PLAYERS & NOVEL. Beskid końców i powrotów [RECENZJA]

„I żeby znów przeżyć ten piękny sen, nie trzeba śnić, można tu być”, jak to dobrze powiedziane, jak to dobrze tłumaczy powroty i zawraca do wspaniałych zdarzeń – tego konkretnego znaczonego wrześniem ubiegłego roku, kiedy to na scenie Limanowskiego Domu Kultury dopełniła się 2. edycja Beskid Jazz & Folk Festival (relacjonowaliśmy TUTAJ). To właśnie wtedy Krystian Jaworz i Magda Pluta, oprócz przetransponowania na festiwalowy grunt magii czasu zaklętego w regionie, podarowali nam w wigilię kalendarzowej jesieni premierowe wykonanie kompozycji „Beskid”. I to w duecie z Kayah.

Po drodze wydarzenie nie dawało o sobie zapomnieć, przede wszystkim płytą „Grochow Kibbutz”, która wpadła mi w ręce, a która sama w sobie stanowi domknięcie „Masovian Mantra” Michała Barańskiego – albumu nagranego m.in. z Shacharem Elnatanem i Łukaszem Żytą – wielkimi obecnymi 2. BJFF. I kiedy tak zasłuchiwałem się w materiale, wspominając domknięcie tego muzycznego święta, nie sądziłem, że tak prędko wiosna rozkwitnie „Beskidem” na nowo. Surreal Players wspólnie z Ewą Novel udokumentowali utwór, który oprócz tego, że jest dobry, świadczy dużo o osobach, które za nim stoją. To ludzie wolni, którzy nie muszą stawać na rzęsach, by zasłużyć sobie na podziw. Ich rytm życia nie znaczą pościg za uznaniem, poklask, narcyzm i sztucznie pompowane sociale. To codzienność, praca i metoda, które mają to do siebie, że są cierpliwe, piszą się same, a kiedy już ujrzą światło dzienne, to pozostają z nami na dłużej niż czas przesunięcia palcem po smartfonie.

Surreal Players (Krystian Jaworz i Magda Pluta) | Fot. Krystian Jaworz, Rafał Ociepka

Inspirowana Beskidem Wyspowym kompozycja autorstwa Krystiana Jaworza to hołd złożony naturze i zachęta do odkrywania otaczającego nas piękna. Na poziomie meta „Beskid” obiera się niczym cebulę, z kolejnych warstw gorączkowości i zapamiętania, a każda z nich jest piękniejsza od poprzedniej. W ten sposób Surreal Players patrzą na świat. Nie postrzegają go jako zbioru suchych faktów, lecz tkliwą ekscytację pełną tajemnic i niepoznania. Ten jakże znany nam wrażliwcom pęd za bliżej niezdefiniowaną wewnętrzną potrzebą bycia wszędzie i nigdzie; kiedy nie można doczekać się wejścia w nowe, stare-lubiane lub zamierzone, lecz kiedy już się tam dotrze, na jakimkolwiek poziomie fizyczności czy stanu ducha, pragnie się powrotu do punktu wyjścia. By przetworzyć, przeglądnąć się w osobistym zbiorze odczuć i znowu czekać. „Beskid” podkreśla znaczenie prostoty, zespolenia z naturą i metodycznego wdrapywania się na wyższe poziom kreatywności jako antidotum na materializm i pozoranctwo, które wypaczają obraz tego, kim naprawdę jesteśmy. To prawdziwie emocjonalna i muzycznie frapująca zachęta do autentycznego przeżywania i stawania się w otaczającym nas świecie, kult powolnego pośpiechu i odnajdywania spełnienia w małych radościach życia.

Ewa Novel | Fot. Krystian Jaworz, Rafał Ociepka

Artyści łączą tu precyzję i elegancję z efektownością przekazu. Utwór płynie na delikatnych klawiszach Jaworza, przenikliwej wiolonczeli Pluty, ze wspaniałymi wokalizami Novel, których po prostu trzeba doświadczyć na własnej skórze. Ciarki, ciarki i jeszcze raz zachwyt. „Beskid” to ta każda chwila pozostawiająca ślad na wszystkim, co składa się na to, kim jesteśmy. Do czego dążymy. Na wszystkim tym, co kształtuje nasze afekty i wspomnienia. Jest to podróż, w którą wyrusza się w pojedynkę – razem, bez znaczenia. To czeka na każdego, z całą paletą barw i świateł, końców i powrotów, kolejnych możliwości i nowych początków. Kompozycja, którą otrzymujemy od Surreal Players i Ewy Novel, to muzyczne i twórcze docenienie samego siebie – wszystkich chwil i doświadczeń, które doprowadziły nas do miejsca, gdzie jesteśmy. A więc przyjmujmy zmiany, odkrywajmy piękno w każdej z nich i bądźmy sobą; wyjątkowi „jak wyspy na morzu mgieł, to Beskid Wyspowy jest”.

Fot. Krystian Jaworz, Rafał Ociepka​

Reklama