Sądecczyzna. Za zamkniętymi drzwiami gasną ludzkie życia. Czasem pomoc przychodzi za późno

Sądecczyzna. Za zamkniętymi drzwiami gasną ludzkie życia. Czasem pomoc przychodzi za późno

Czasem po pomoc dzwoni sąsiad, a czasem ktoś z rodziny. Niepokój zgłaszającego wzbudza fakt, że dawno nie widział znajomej, często starszej i samotnie mieszkającej osoby, bo nie wychodzi ona z mieszkania, albo po prostu w danym momencie nie reaguje na pukanie i dzwonienie odwiedzającego, nie odbiera telefonu. Zdarza się, że nie ma powodu do obaw – ktoś wyjechał, wyszedł na zakupy, czy po prostu uciął sobie drzemkę przed telewizorem. Jest jednak sporo sytuacji, w których niezbędna okazuje się pomoc medyczna, a zdarzają się i takie, że na ratunek jest już za późno.

Dość często w statystykach strażaków z Sądecczyzny pojawiają się działania określane jako ,,otwarcie mieszkania”, czy też ,,pomoc policji w otwarciu mieszkania”. Zwykle takie interwencje podejmowane są w Nowym Sączu, ale zdarzają się także na terenie powiatu nowosądeckiego.

– Nigdy takich czynności nie wykonujemy bez policji. Oni zawsze ustalają wszystko w miarę możliwości i weryfikują, bo zdarza się, że ktoś jest w szpitalu, wyjedzie do rodziny, czy nie wychodzi przez kilka dni z mieszkania, bo po prostu nie ma takiej potrzeby – wyjaśnia st. bryg. Paweł Motyka, zastępca komendanta miejskiego PSP w Nowym Sączu.

Często jednak wejście do mieszkania jest konieczne, bo istnieje podejrzenie, że ludzkie zdrowie, a nawet życie jest zagrożone. Jak zaznacza st. bryg. Motyka, jeśli tylko jest taka możliwość, strażacy nie wyważają drzwi, a wchodzą przez okno, które pozostało uchylone czy otwarte. Chcą w ten sposób uniknąć sytuacji, kiedy na przykład samotnie mieszkająca osoba zostanie zabrana do szpitala, a jej mieszkanie pozostanie otwarte, bo zamek będzie uszkodzony. Nie zawsze jest osoba, która mogłaby takiego mieszkania przypilnować na czas nieobecności właściciela.

W ubiegłym roku sądeccy strażacy 47 razy prowadzili działania polegające na otwarciu mieszkania. Niestety finał 11 tych interwencji był smutny – ludzie w środku już nie żyli. Natomiast 26 osób dzięki takim działaniom trafiło pod opiekę ratowników medycznych, a w 10 przypadkach pomoc okazała się niepotrzebna, choćby dlatego, że w mieszkaniu nikogo nie było.

W tym roku (do 6 maja) strażacy 18 razy otwierali mieszkania i pomogli w ten sposób 11 osobom, które wymagały medycznej interwencji. Pięć osób już nie żyło, a w dwóch przypadkach pomoc była zbędna.

Jak można zapobiegać sytuacjom, kiedy to samotnie mieszkające osoby pozostają bez pomocy? Zapytaliśmy o to sądeckich policjantów.

– Ze strony Policji, dużą rolę odgrywają dzielnicowi, którzy mają bezpośredni kontakt z mieszkańcami i którzy podczas obchodu rejonu służbowego szczególnie zwracają uwagę na takie osoby czy sytuacje. W razie potrzeby udzielają pomocy oraz informują odpowiednie instytucje pomocowe – wyjaśnia podkom. Justyna Basiaga z KMP w Nowym Sączu.

– Ponadto każdy, kto posiada wiedzę na temat osób samotnie mieszkających, pozostających bez odpowiedniej opieki, które potrzebują pomocy, może poinformować odpowiednie instytucje pomocowe o takich sytuacjach – dodaje policjantka.

Jak wyjaśnia podkom. Basiaga, powodem do niepokoju powinna być każda sytuacja, kiedy rodzina lub sąsiedzi nie mogą się skontaktować z daną osobą, a wiedzą, że mieszka sama i nigdzie nie wyjechała, od dłuższego czasu nie była widziana, nie wychodziła z mieszkania, czy nie odbiera telefonu, którego dźwięk słychać w mieszkaniu.

fot. ilustr. pixabay

 

Reklama