Przemysław Oberżyświat Osuchowski. Pamiętnik motocyklowy cz. 5.

Przemysław Oberżyświat Osuchowski. Pamiętnik motocyklowy cz. 5.

Fotografia trzynasta

Isabelle jest Paryżanką i ten zaskakujący tatuaż utrwaliła na ramieniu po przejechaniu motocyklem z Paryża do Biszkeku. A warto dodać, że ze swym partnerem, Florianem, mają na koncie kilka dłuższych rajdów. Większość moich motocyklowych przyjaciół ma w dorobku spektakularne trasy. Z Ziemi Ognistej na Labrador lub Alaskę. Z Kapsztadu do Kairu. Z Krakowa do Nepalu. Dookoła Australii wybrzeżem dwóch oceanów. Z Kadyksu do Władywostoku. Dookoła Morza Śródziemnego. Nie wszyscy – wbrew pozorom – poruszają się drogimi modelami Hondy czy BMW. Kibicowałem Polakom, którzy na 50-letnich Junakach przejechali z Biszkeku do Warszawy. Inni znów zaskakują wiekiem. Moim ulubieńcem od lat jest Benito z Rawenny. Zbliżając się do 75 urodzin postanowił spróbować motocyklowej przygody. Wspólnie przejechaliśmy sławny Pamir Highway z Osz do Chorogu. Benito odpoczął trzy dni i pojechał na swym motorze do domu, do Włoch!

 

Fotografia czternasta

Często niemotocyklowi znajomi pytają, co to za ludzie na tych motorkach? Absolutnie rozmaici. Bogaci i biedni. Chudzi i grubi. Weseli i smutni. Wykształceni i… mniej skomplikowani. Samotnicy i dusze towarzystwa. Beztroscy i maksymalnie sfrustrowani. Niektórzy zaskakują. Gdy pewien minister finansów odebrał nominację z rąk prezydenta, następnego dnia z youtube’a tajemniczo zniknęły filmiki dokumentujące jego motocyklowe egzotyczne podróże i niezbyt politycznie poprawne komentarze. Na szlaku spotykam prezesów dużych spółek giełdowych i nocnych dozorców. Niektórzy nie znają ani słowa w językach obcych, a i polszczyzna sprawia im sporo kłopotu. Zdarzają się ludzie cokolwiek grubiańscy, ale też delikatni jak nieśmiała katechetka. Może pewnym wyróżnikiem jest wśród motowłóczęgów nadreprezentacja biznesmenów handlowych i usługowych. Podróżowałem już w towarzystwie rockowych frontmanów, księży, antynarkotykowych terapeutów, oficerów służb specjalnych, guru medycyny niekonwencjonalnej, korporacyjnych rekinów i wyrobników, rentierów. Każdy pod kaskiem miał schowaną swoją historię. Wzruszył mnie szczególnie jeden, który się w pewnym momencie przyznał, że kupił motocykl, bo w kasku nie widać, gdy płacze…

Połowa moich wyprawowych przyjaciół to towarzystwo międzynarodowe. Ze wszystkich kontynentów. Na zdjęciu rozpędza się Stephen (czyli Stefan), Australijczyk, którego  motocyklowe umiejętności są cyrkowe, a talent do mechaniki legendarny. Gość nie do zdarcia. Choć niestety ostatnio musiał się poddać poważnej rehabilitacji po poważnym wypadku na Pamir Highway…

 

Fotografia piętnasta

Motocykliści oczywiście są próżni i kolekcjonują, zaliczają i chwalą się przejechanymi trasami. Tymi najsławniejszymi. Czasami przy ognisku licytacje osiągnięć i wrażeń trwają godzinami. W Europie wrażenie robią przełęcze trasy transfogaraskiej, lub alpejskie i pirenejskie ślimaki. W Afryce rzecz jasna saharyjskie przeprawy. W Ameryce Południowej boliwijska „droga śmierci” (El camino de la muerte) z La Paz do doliny Yungas. W Azji Środkowej niemal każdy łańcuch górski ma swoje mityczne szlaki. Choćby Karakoram Highway, 1300 kilometrów z chińskiego Kaszgaru do pakistańskiego Rawalpindi, z najwyższą przełęczą graniczną Khunjerab na wysokości ponad 4700 metrów. Ktoś powie… asfalt. Owszem, ale w terenie aktywnym sejsmicznie wszystko co człowiek zbuduje, przyroda chce pochłonąć. A kamienne osuwiska zasypują szosę, lub zrywają (dosłownie) jej fragmenty niemal codziennie. Bywa, że droga jest zamknięta i odbudowywana miesiącami. W Gilgit, po pakistańskiej stronie jest nawet osobny cmentarz setek robotników, którzy zginęli przy budowie tej szosy. Był to wszak (i jest!) newralgiczny fragment Jedwabnego Szlaku, kluczowego już tysiące lat przed skonstruowaniem pierwszego motocykla.

Zwykle największe wrażenia pozostawia podróż ostatnia. Na fotografii obok tylko drobny fragment sławnego pakistańskiego wąwozu Shimshal. Szlak wydłubany w skale, ułożony z luźnych skał. Nie zespolonych, bo za kilka dni i tak się osunie lub będzie zasypany… 55 kilometrów drogi szerokiej na 3 metry (samochody wjeżdżają tam dopiero od 20 lat). Przepaście kilkusetmetrowe, falujące mosty linowe. Kiedyś droga ta wiodła do Chin. Od prawie stulecia decyzją polityczną już tylko do wioski Shimshal, w której mieszka wielu sławnych szerpów i himalaistów obojga płci.

Wcześniejsze odcinki znajdziesz tutaj:

cz. 1.:

https://www.dts24.pl/dts-2023-12-19-swieta/

cz. 2.:

https://www.dts24.pl/przemyslaw-oberzyswiat-osuchowski-pamietnik-motocyklowy-2/

cz. 3.:

https://www.dts24.pl/przemyslaw-oberzyswiat-osuchowski-pamietnik-motocyklowy-cz-3/

 

Reklama