Nowy Sącz. Wycięli ponad stuletnie drzewa, bo miały zagrażać życiu. „Spróchniałych widziałam garstkę”

Nowy Sącz. Wycięli ponad stuletnie drzewa, bo miały zagrażać życiu. „Spróchniałych widziałam garstkę”

Park Strzelecki, Nowy Sącz, wycinka drzew, wały Dunajca

Podczas spaceru z psem mieszkankę Nowego Sącza zaniepokoił widok dużych, wyciętych drzew, znajdujących się pomiędzy Parkiem Strzeleckim, a pętlą. Rząd ułożonych drzew nie był widoczny z wału, a dotarła do nich jedną z bocznych ścieżek. Nowosądeczanka szukała informacji na ten temat, jednak, jak zaznacza, nigdzie jej nie było.

– Zmartwiło mnie to, bo to jest masa dużych drzew, a nie jedno, czy dwa. Powinna być jakaś informacja w tym temacie dla mieszkańców. Powietrze w Nowym Sączu i u nas na osiedlu Wólki jest kiepskiej jakości i chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, że dzięki tym drzewom jakoś funkcjonujemy. Większość drzew wyglądała na zdrowe, spróchniałych widziałam garstkę. Jeśli zachodzi konieczność wycięcia takiej ilości drzew, to powinno być to zrekompensowane nasadzeniem innych – stwierdziła w rozmowie z naszą redakcją Jolanta, mieszkanka Wólek.

Grzegorz Tabasz – dyrektor Wydziału Środowiska Urzędu Miasta w Nowym Sączu w rozmowie z naszą redakcja tłumaczy, że wycinka starych topoli w wieku od 100-120 lat między wałami została wykonana na podstawie decyzji wydanej przez Urząd Miasta Nowego Sącza po konsultacji z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska w Starym Sączu.

– Wycinka dotyczyła m.in. topoli, które kiedyś były pomnikami przyrody. Ochrona ,,pomnikowa” została z nich zdjęta przez Radę Miasta Nowego Sącza w ubiegłym roku. Niektóre z drzew zwaliły się na ziemię zanim do nich przyłożono piłę. Były to drzewa, które miały przegniłą podstawę korzenia i stanowiły zagrożenie dla życia ludzi, którzy tamtędy spacerują, jeżdżą, czy przechadzają się między topolami – zaznacza Grzegorz Tabasz.

Dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska stwierdził, że część tych drzew miała tak przegniłe konary, że groziło to katastrofą i z ulgą odnotuje, że zagrożenie zostało zlikwidowane. Po uporządkowaniu terenu po wycince w miejscu, gdzie rosły topole, zostaną nasadzone jesiony. A co z chaszczami, na które w tamtym rejonie skarżą się nowosądeczanie?

– Nie będziemy odkrzaczać tamtego terenu, bo to jest miejsce, gdzie odtwarza się las łęgowy, to są naturalne zarośla, rosnące w korytach rzek. Nie widzę powodu, abyśmy musieli coś tam porządkować. Tam nie ma oficjalnych ścieżek jak w parku, więc te zabiegi nie są ani konieczne, ani celowe – kwituje Grzegorz Tabasz.

Skoro nie ma tam oficjalnych ścieżek, to komu zagrażały topole?

Czytaj także: Rachunek grozy „zabije” basen w Chełmcu? Kwota podwyżki za gaz zwala z nóg władze gminy

Fot. Czytelniczka Jolanta 

Reklama