Krynica – tu produkują śnieg

Krynica – tu produkują śnieg

Mimo wzrostu opłaty uzdrowiskowej, rośnie liczna turystów przyjeżdżających do Krynicy. O bilansie tegorocznych ferii rozmawiamy z Danielem Lisakiem, kierownikiem Krynickiej Organizacji Turystycznej.

– Powiedział Pan kiedyś, że Krynica lubi, kiedy ferie zaczynają się od warszawskich, bo to oznacza dobry start, a nie lubi, kiedy zaczynają się od Małopolski. Tym razem ferie warszawskie zamykają okres zimowych wakacji. To dobry finał?

– Bardzo dobry. Dla nas najlepszym rozwiązaniem jest, jak mazowieckie zaczyna lub kończy ferie, bo to dobrze wróży albo start, albo zakończenie. W tym roku ferie rozpoczęły się od śląskich – to, jeśli chodzi o naszą branżę turystyczną, równie dobre województwo. Co prawda pierwszy tydzień ferii nie przyniósł oblężenia – kształtowało się ono na poziomie 75 procent – ale trudno oczekiwać, że po 17 dniach ferii świątecznych od razu tłumy zjadą na kolejny wypoczynek. Za to w drugi tydzień ferii już o noclegi w Krynicy było bardzo ciężko. Mieliśmy informacje, że ludzie zmieniają swoje plany i rezygnują z Karkonoszy na rzecz Krynicy.

– Dlaczego?

– Przez warunki pogodowe. U nas praktycznie od Bożego Narodzenia śnieg się utrzymuje, a w innych górskich miejscowościach w Polsce tego śniegu jak na lekarstwo. W ubiegłym tygodniu dosypało znów pół metra, wszędzie jest biało. Turyści sprawdzają przed wyjazdem internetowe kamerki, które są na każdym stoku narciarskim, i szybko mogą ocenić sytuację. Teraz, kiedy trwają ferie warszawskie, przeżywamy paraliż Krynicy. Miejsc noclegowych praktycznie już nie ma.

– Patrząc z perspektywy Nowego Sącza – czyli zaledwie 30 kilometrów od Krynicy – to, co Pan mówi, wydaje się nie do uwierzenia. Tutaj na jednym z osiedli zakwitły już przebiśniegi.

– Rzeczywiście pod tym kątem Krynica czy Wierchomla to ewenement. W ubiegły weekend byłem na kuligu i przyznam, że jeszcze takich widoków nie doświadczyłem. Z Wierchomli podziwialiśmy Tatry. Na nas miejscowych ta zimowa aura, krajobrazy robiły wrażenie, a co dopiero mogą powiedzieć turyści, którzy przyjechali z miejscowości, gdzie nie ma ani grama śniegu.

– Teraz Krynica jest oblegana, a jak było, gdy ferie miały dzieci z Małopolski.

– Łatwiej było o nocleg w Krynicy, ale stacje narciarskie nie mogą mówić o jakiejkolwiek chwili wytchnienia. Dotychczas tylko dwa dni ferii było takich, gdzie warunki pogodowe nie sprzyjały jeździe na nartach. Wówczas prawdziwe oblężenie przeżywało lodowisko. Hitem tegorocznego zimowiska są wprowadzone przez Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji dyskoteki na lodzie z udziałem didżeja.

– Jakie inne nowości czekały na turystów?

– Przez ostatnie lata stacje narciarskie dużo inwestowały w swoją infrastrukturę. Niemal wszystkie mają już kolejki krzesełkowe z najwyższej półki. Ponadto znacznie poprawiły system naśnieżania. Z uwagi na to, że zimy są z roku na rok coraz cieplejsze, stacje wykorzystują wszelkie nowinki techniczne, by utrzymać śnieg przez cały sezon. Słotwiny Arena chwalą się nawet, że mają najnowocześniejszy system w Europie, jeśli chodzi o naśnieżanie. Mogą wyprodukować tyle samo śniegu, co w ubiegłych latach, ale wykorzystując znacznie mniejszą ilość wody.

– Czyli o stratach w branży turystycznej nie ma już mowy?

– Zdecydowanie nie ma mowy. Śledzimy właśnie z burmistrzem pobór opłaty uzdrowiskowej. Od 1 stycznia została ona podwyższona do maksymalnej kwoty z 3,50 na 4,40 zł. Ale żeby goście nie narzekali na podwyżki, uruchomiono bezpłatną komunikację między stacjami narciarskimi. Ponadto każdy turysta przy rejestracji w hotelu czy sanatorium i uiszczeniu opłaty uzdrowiskowej, otrzymuje mapę ze szlakami turystycznymi oraz 32-stronicowy folder o tym, co można robić w Krynicy, Tyliczu, Muszynie o każdej porze roku. Dzięki temu pobór tej opłaty uzdrowiskowej jest już bardziej przyjaźnie odbierany. Po raz pierwszy turyści mają namacalny dowód, że płacą i coś konkretnego otrzymują. To ewenement w skali kraju.

– Dwa lata temu Krynica wprowadziła również unikalny w skali kraju system kart lojalnościowych i rabatowych. Czy aplikacja „Weetamy w Krynicy” nadal funkcjonuje?

– Niestety, projekt upadł. Nie z naszej winy, po prostu niemiecki właściciel wycofał się w Polski około półtora roku temu. Bardzo żałuję, bo pomysł był genialny.

– Ferie jeszcze trwają, ale czy jest Pan w stanie podać, ilu gości do tej pory odwiedziło Krynicę?

– Od początku roku do 10 lutego udzieliliśmy 178 tysięcy oficjalnych noclegów, czyli tylu gości opłaciło taksę uzdrowiskową. Dla porównania, w ubiegłym roku za cały styczeń i luty było to 240 tysięcy. Przy tym trzeba zaznaczyć, że opłata nie jest pobierana od grup szkolnych oraz osób, które meldują się wieczorem i opuszczają hotel rano. Nie są więc ujęci w statystykach. Te dane nie uwzględniają również gości zatrzymujących się w Krynicy u swoich rodzin.

– To drugie tyle z oficjalnych danych?

– Może dla pełnego obrazu nie 100, a 50 procent można by doliczyć.

 

Liczba oficjalnych noclegów udzielanych w Krynicy Zdroju na przestrzeni ostatnich lat:

2015 – 1054000; 2016 – 1112000; 2017 – 1176000; 2018 – 1232000; 2019 – 1354000.

Najnowszy numer DTS. Musisz go przeczytać!

Reklama