Krakowskie Przedmieście. Nadzieja rodzi się ostatnia?

Krakowskie Przedmieście. Nadzieja rodzi się ostatnia?

Tu nie chodzi tylko o wybory. Ale o wybory też. Krótki wiosenny przegląd życia publicznego prowadzi do konkluzji, że doszło do inflacji obietnic i lęków, przy minimalnej wręcz obecności nadziei na jakąś wyraźną poprawę. Kluczowe grupy wyborców mogą się spodziewać „gruszek na wierzbie”, o których już premier Miller zapewniał, że jak lewica je obieca to wyrosną.

Mniej kluczowe zostaną nastraszone apokaliptycznymi wizjami wyjścia z Unii Europejskiej, końca chrześcijaństwa lub kotleta schabowego. Ale nikomu nie będzie dane uchwycić się jakiejś nowej nadziei.

Pal licho politykę. Nadziei nie ma właściwie w żadnym z obszarów życia publicznego. Nawet kultura i religia żywią się innymi emocjami. Jedziemy na coraz bardziej negatywnej motywacji, działania na przekór, dawania odporu, potwierdzania naszej odmienności. Twórcy kultury i ludzie w sutannach często mówią nam o odwiecznym niemal sporze dzielącym Polaków. Zawsze. Sprawy zaszły tak daleko, że niektórzy wierzą już w tylko tę wersję historii. W oczach przeciwników jesteśmy zdrajcami lub ciemniakami, przez których wszystko nie idzie tak jak powinno. Każdy nowy news jest nawlekany na nitkę naszych uprzedzeń. I potwierdza ponurą wizję pękniętego raz na zawsze społeczeństwa (…)

  Cały tekst Rafała Matyji przeczytasz w najnowszym DTS – dostępnym bezpłatnie po kliknięciu linku:  

Reklama