Kobieta na prostej. Ważne, żeby finiszować udanie

Kobieta na prostej. Ważne, żeby finiszować udanie

Po dwudziestu latach w rozjazdach największą pokusą jest własny dom. Warto się zatrzymać i zobaczyć jak wygląda normalne życie” – jeszcze niedawno mówiła w jednym z wywiadów Justyna Kowalczyk, jedna z najlepszych biegaczek narciarskich świata. W sportowej pogoni za wynikami prywatne życie zawodniczki schodziło do niedawna na drugi plan. Teraz to się zmieniło. Po dramatycznych przeżyciach, których nie brakowało, w życiu Justyny nastały piękne chwile. Chciałoby się powiedzieć za klasykiem: Chwilo trwaj!

Oczekiwanie

Długo media i kibice czekali na pojawienie się nowej osoby w życiu sportsmenki. Wiadomo, że nic tak nie przykuwa uwagi jak życie osobiste innych. Tym bardziej osób z pierwszych stron gazet. Jeszcze nie tak dawno media żyły romansem Justyny z jednym z dziennikarzy sportowych. Romans, który trwał podobno trzy lata, zakończyły ciąża, poronienie, nagonka medialna, w końcu depresja i myśli samobójcze.

„Ostatnie lata mojego życia okazały się kłamstwem. Zawiodłam się bardzo. Przeżyłam klasyczne załamanie nerwowe” – mówiła. Pytana, czy wyjaśni, o co chodzi, odpowiadała: „O uczucia, o poronienie”.

W social mediach  napisała szczerze: „Straciłam Dzieciątko. Tak, żeby nie było żadnych wątpliwości. Tak, byłam w ciąży, poroniłam, na obozie treningowym. Na samym początku obozu. Właśnie wtedy, gdy się szykowałam do wyprostowywania swoich ścieżek. Wiadomo, że gdybym donosiła tę ciążę, dość zaawansowaną, nie wystartowałabym w Soczi. Miałam już w planie inne życie. Niestety, los zdecydował inaczejTo były przerażające i traumatyczne dni. Tak to się wszystko poplątało, że zostałam z tym sama. Nie mówiłam nic ani trenerowi, ani rodzicom, żeby ich nie martwić. Nie chciałam tego robić rodzicom: powiem, a potem odjadę na długo, na dwa czy trzy tysiące kilometrów od nich? Przecież to byłoby maltretowanie ludzi. Oni próbowaliby się do mnie dodzwaniać codziennie, a ja często nie mogę odebrać. Odchodziliby od zmysłów. Jedyne, co mogłam zrobić, to próbować sama to ogarnąć” .

Silna kobieta, za jaką uchodzi Justyna, z pomocą psychologów uporała się z problemami. Spotkała się nawet z żoną dziennikarza. Przeprosiła. Rozpoczęła nowy etap. Silniejsza.

 

Koniec samotnej wędrówki

Chwila na która czekano, czyli nowy mężczyzna w życiu Justyny, przyszła niespodziewania. Jak to w życiu…

Na Gali Polskiego Komitetu Olimpijskiego w Warszawie Justyna w blasku fleszy przedstawiła swojego partnera. To… (…)

To 50 proc. tekstu. Całość przeczytasz w specjalnym wydaniu „Dobrego Tygodnika Sądeckiego” – do BEZPŁATNEGO pobrania pod linkiem: https://www.dts24.pl/download/172370/

Reklama