,,Jestem po stronie ciszy. Jestem tam gdzie milczenie”. O Sądeczaninie niezniszczalnym

,,Jestem po stronie ciszy. Jestem tam gdzie milczenie”. O Sądeczaninie niezniszczalnym

W kwietniu 2003 roku dla wielu Sądeczan skończyła się pewna epoka. Na niebiańskie kresy doszedł człowiek mogłoby się wydawać niezniszczalny. Człowiek, który wpasował się w krajobraz Nowego Sącza tak silnie, że po jego śmierci na obrazie tym pozostało puste pole wyraźnie dając znać, że Sądecczyzna nie będzie już taka sama. Dr Jerzego Masiora żegnały tłumy, a gazety z żałością rozpisywały się o tym jak nieoceniona była obecność tego człowieka dla naszego regionu.

Niezniszczalny i wszędzie widoczny

,,Żył – zdawało się – od zawsze i zawsze. Dla innych. Dla Nowego Sącza i dla Lwowa. Dwóch małych ojczyzn, których kult i miłość wszczepiał wszystkim spotykanym na swej drodze. Inteligencją, oczytaniem, wszechstronną wiedzą i rzadko spotykaną kulturą osobistą wzbudzał powszechny szacunek i umiał zjednywać sobie sympatię.
Dla wszystkich dobry, życzliwy, kochany. Dla bardzo wielu Doktor, dla setek ludzi – Jerzy i Jurek, dla kilku i kilkunastoletnich wpatrzonych w niego tłumnie dzieciaków – Dziadek i Dziadzio” – czytamy we wspomnieniu oddanego przyjaciela, Bogusława Kołcza ,,Dr Jerzy Masior (1924-2003) lekarz, poeta i działacz społeczny”.

Jerzy Masior, mimo że swoje pierwsze lata życia spędził we Lwowie, a w Nowym Sączu zamieszkał dopiero w 1967 roku nie może stanowić jaśniejszej postaci Sądecczyzny. To tutaj utworzył spółdzielnię lekarską, kierował poradnią internistyczno-konsultacyjną a po 20 latach objął stanowisko kierownika Wojewódzkiego Ośrodka Doskonalenia Kadr Medycznych w Nowym Sączu. Mimo pełnego oddania swojemu zawodowi nie stronił od poezji oraz działalności społecznej. Współpracował z wieloma szkołami i misternie tworzył kolejne spektakle jak i koncerty.

,,Nigdy nie boi się bronić własnych idei, pomysłów, nie waha się żarliwie przekonywać do niepopularnych i nieprawomyślnych w różnych okresach historii racji. Nawet za cenę czasowego wykluczenia w środowisku i za cenę chwilowej niełaski u władzy” pisze Bogusław Kołcz.

Pisał wiele. W Nowym Sączu powstał jego pierwszy tomik poezji ,,Chodzenie na wiatr”. W jego twórczości nie mogło zabraknąć wspomnień ukochanego Lwowa, Kresów czy Nowego Sącza – miasta, które sobie Go ukochało. Dumnie sprawował funkcję prezesa Towarzystwa Miłośników Lwowa.

,,Wydawał się niezniszczalny. Wszędzie widoczny: na sądeckich ulicach, w sądeckich przychodniach, w sądeckich szkołach, w sali ratuszowej, w galerii, w domu kultury, w telewizji i w gazecie” – wspomina jego przyjaciel.

,,Żył i umarł za szybko…”

,,Znał się na chorobach serca, jak mało kto. Wiedział, po co jedzie. Odszedł od nas cicho dwie godziny później, do końca świadomy i pełen sił twórczych. 79-letnie, młode duchem serce, poległo w nieustannym biegu. Przekazywana ze szpitala wiadomość poraziła przyjaciół. Nie zdążyliśmy się nim nacieszyć. Straciliśmy Mistrza, Pedagoga, Artystę. Żył i umarł za szybko” – opisuje.

Wiele łez wylano tego dnia. Autorytet niezliczonej liczby Sądeczan odszedł na swoje niebiańskie kresy pozostawiając wyrwę w sercach, tych którzy go znali. Jerzy Masior za życia odznaczony został wieloma prestiżowymi wyróżnieniami, w tym: Krzyżem Walecznych, Krzyżem Obrony Lwowa, Krzyżem  Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski i Złotym Krzyżem Zasługi oraz wieloma innymi.

Jego ciało spoczęło na cmentarzu w Nowym Sączu, a jego imieniem nazwano most na potoku Łubina oraz Izbę Lwowską w Akademickim Liceum. Pozostał więc z Sądecczyzną na zawsze.

Całość wspomnienia ucznia i oddanego przyjaciela dr Jerzego Masiora przeczytasz – TUTAJ.

fot. wspomnienie Bogusława Kołcza

Czytaj też: Uczniowie Barbackiego pod czujnym okiem Mgr Morsa ozdobili szkołę muralem [ZDJĘCIA]

Reklama