Do łuny ognia nad Maszkowicami trzeba się przyzwyczaić? W osadzie sterty śmieci. Wywozu nie będzie

Do łuny ognia nad Maszkowicami trzeba się przyzwyczaić? W osadzie sterty śmieci. Wywozu nie będzie

Bogdan Trojanek, Jan Dziedzina, Maszkowice

W Maszkowicach (gm. Łącko) w osadzie romskiej notorycznie płoną śmieci, co utrudnia życie okolicznym mieszkańcom. Problem istnieje od lat i już niejednokrotnie był nagłaśniany w mediach, a dyskusje w przestrzeni publicznej nie mają końca. Co dalej? Znów na osadzie sterty śmieci. Gospodarz gminy stracił cierpliwość. Wywozu nie będzie.

Prezes Królewskiej Fundacji Romów, członek rządowej komisji Romów, muzyk, doradca i „prawa ręka” króla Romów – Bogdan Trojanek w rozmowie z naszą redakcją przyznaje, że temat osady romskiej w Maszkowicach nie jest mu obcy, bo niemal na każdym posiedzeniu komisji sejmowej jest omawiany.

– Wójt gminy otrzymuje olbrzymie dofinansowania z funduszu romskiego, a efektów kompletnie brak. Raz dostał 3,5 mln, wydał na doprowadzenie wody i kanalizacji. Po co, skoro większość domów jest tam do rozbiórki z powodu samowolki budowlanej? Potem dostawał po milionie złotych. W grudniu ubiegłego roku na komisji sam wnioskowałem o wstrzymanie tego dofinansowania dla gminy, bo z programu są wydawane ogromne pieniądze, a zmian nie widać. Tutaj wystarczyłoby dobre podejście wójta, żeby te środki z ministerstwa odpowiednio rozdysponował – stwierdza Bogdan Trojanek.

,,Prawa ręka” króla Romów stwierdza, że kiedy doszło do pożaru na osiedlu romskim, aby uciszyć opinię publiczną, wybudowano dom szybkiej konstrukcji za 400 tysięcy. – To nie było głupie? Wydać tyle pieniędzy na coś, co zaraz trzeba rozbierać? – pyta Bogdan Trojanek.  Jak zaznacza, był wielokrotnie w Maszkowicach i współczuje swoim braciom, patrząc na warunki w jakich mieszkają.

– Tam będzie zawsze bałagan. Mieszkańcy nie są przychylni Romom, a wójt zabiega o wyborców. Jasno chcę zaznaczyć, że jestem  przeciwny temu, żeby tam były spalane śmieci. Ale proszę zobaczyć: od 2001 roku, kiedy uruchomiono program romski, tam w osadzie nie ma żadnej poprawy bytowej. Byłem wielokrotnie u wójta, rozmawiałem z nim, tłumaczyłem, że starsi ludzie nie chcą się przeprowadzać, ale młodzież trzeba wyprowadzić, przesiedlić, żeby mieli kolegów. Żadna gmina nie chce przyjąć Romów – stwierdza Bogdan Trojanek.

Jednym ze sposobów rozwiązania problemu  jest według niego postawienie większej ilości kontenerów i regularne ich opróżnianie.

– Najłatwiej narzekać na Cyganów, że palą śmieci. Trzeba postawić kontenery i nauczyć odpowiedzialności. Wysyłać straż gminą, by sprawdzała, czy umowa jest dotrzymywana. Gospodarz gminy nie jest konkretny – podsumowuje Bogdan Trojanek.

Miarka się przebrała

Wójt gminy Łącko Jan Dziedzina w rozmowie z naszą redakcją stwierdził, że w osadzie romskiej nie ma partnera do rozmów, bo wspólne ustalenia nie są dotrzymywane. W tym roku ponownie koniec zimy odsłonił przykry obraz – stert śmieci. Gospodarz gminy mówi krótko: wywozu nie będzie.

– Mam mówić, że policja jest winna? No nie. Że strażacy mają jeździć gasić? No tak, ale dochodzi do sytuacji, że strażacy podczas akcji gaśniczych, są obrzucani kamieniami. Powiem szczerze, że tam nie ma partnera do rozmów, który wywiąże się z danej obietnicy. Śnieg się stopił i kolejny raz odsłonił, to całe ,,bogactwo.” Co roku to wywoziliśmy. Co roku od tamtejszej starszyzny dostawaliśmy zapewnienia, że sytuacja się nie powtórzy i co? Mija kolejny rok – znów to samo – mówi wójt Jan Dziedzina.

Gospodarz gminy zaznacza, że pretensje ma do romskiej społeczności, która nie chce nic dać od siebie, wysilić się, dotrzymać umowy. Jednocześnie zaznacza, że były prośby, były groźby, a nadal brak jakiejkolwiek zmiany w zachowaniu.

– W tym roku po zimie nie sprzątaliśmy. Robimy to z premedytacją, bo my jako gmina, czyli podatnicy płacimy za wywozy, a na całym osiedlu romskim płacą bardzo nieliczni. Koszt ponosi gmina, czyli jej mieszkańcy. Są tam postawione dwa kontenery na odpady bytowe.  Zderzaki z samochodów, pianki, stopiony plastik, to nie jest odpad bytowy. Notorycznie są tam pożary. Teraz na uboczu osady płoną śmieci, pali je ,,niewidzialna ręka”… Nie ma tam pozytywnego nastawienia, nie ma chęci do zmiany – dodaje zrezygnowany wójt Jan Dziedzina.

Wójt zaznacza, że podobnie jest w przypadku samowoli budowlanej w osadzie. Nie można dojść do kompromisu.

Czytaj także: Niemożliwe nie istnieje!  Dariusz Pachut zdobył wodospad Yumbilla [ZDJĘCIA]

Fot. UG Łącko/
prt sc Sprawa dla Reportera 

Reklama