„Szwaczka” to teledysk – taniec, muzyka, miłość i zdrada

„Szwaczka” to teledysk – taniec, muzyka, miłość i zdrada

Rozmowa z Łukaszem Fijałem, który wyreżyserował etiudę filmową pt. „Szwaczka” dla Teatru Nomina Rosae z Nowego Sącza. Prezentacja tego dzieła ma być wydarzeniem artystycznym trwającego XV Labiryntu Historii organizowanego wspólnie przez Fundację Nomina Rosae i MCK SOKÓŁ.

Wyreżyserowana przez pana „Szwaczka to historia opowiedziana z perspektywy kobiety. Czy praca nad tym filmem pozwoliła panu rozbudować wiedzę o kobiecej psychice? 

Ułatwieniem było to, że Maria Molenda, autorka scenariusza, konsultowała go ze mną, więc już od początku to był kobiecy punktu widzenia. Tak, to zdecydowanie opowieść z perspektywy kobiecej. Główna postać sztuki jest kobietą. To, jak rozumie i opisuje ludzi jest bardzo kobiece. „Szwaczka” bardziej niż sztuka teatralną jest etiudą filmową. Staraliśmy się budować owo kobiece patrzenie na świat za pomocą bardziej złożonej pracy kamery, montażu, wszystko po to, by pokazać, jak nasza bohaterka patrzy na świat. Ciekaw jestem opinii kobiet, czy udało nam się oddać kobiecą perspektywę, bo reżyser, operatorzy, dźwiękowiec, oświetleniowcy i muzycy to sami mężczyźni!

Co do pana przemówiło w historii biednej, prowincjonalnej szwaczki, która chce podbić świat mody?

– Barwne realia Polski z okresu międzywojennego, ale też sama konstrukcja scenariusza, dzięki któremu zrobiliśmy etiudę trochę musicalową, nawet – powiedziałbym – teledyskową, „Szwaczka” to dynamika, barwa, taniec, muzyka, alkohol, hazard, miłość, zdrada i wielka ambicja głównej bohaterki.

Jak wspomina pan pracę w Nowym Sączu?

W ciągu dwóch miesięcy zrobiłem tutaj trzy produkcje. Oprócz „Szwaczki” także mini etiudę dla najmłodszych „W baśniowej krainie” oraz sztukę „Pod wspólnym niebem”. Wracam tutaj, bo jest tu przestrzeń dla twórczego środowiska zdolnych ludzi – aktorów, muzyków, tancerzy, operatorów, kostiumografów. Udaje się w Nowym Sączu robić ciekawe rzeczy. Mam nadzieję, że będę miał przyjemność pracować przy kolejnych.

Pod wspólnym niebem” to pierwsza sztuka, którą wyreżyserował pan dla Teatru Nomina Rosae. Jak się panu pracowało przy tym bardzo sądeckim spektaklu?

Najważniejszy był dla mnie fakt, że wszystkie postacie spektaklu i niemal wszystkie opisane wydarzenia były oparte na faktach. Tutaj nie chodziło o wielkie wydarzenia dziejowe, tylko o to, że przed wojną rabin Lewi stracił dom w wyniku powodzi, jego żona robiła konfitury wiśniowe, że Cygan Harman wrócił właśnie z wędrówki, że młoda aktora z Teatru Robotniczego – Anna wyrabia paszport, bo marzy o zagranicznej karierze. Prawdziwi ludzie i prawdziwe życiowe dylematy. Im bliżej końca przedstawienia, tym wyraźniej zbiera się na burzę, bo idzie wojna. Metaforyczność opowieści zbudowała niezwykły nastrój tego spektaklu. Niestety, przez pandemię nie mogliśmy zaprosić publiczności do teatru, więc całość została sfilmowana. A nagranie odbywało się w kościele ewangelickim, późną nocą, podczas deszczu. Ta noc miała niezwykły nastrój.

Lubi pan pracę historycznych tematach?

Lubię, bo pozwalają mi dotknąć życia konkretnych ludzi usytuowanych w konkretnym miejscu i czasie. Te opowieści o ludziach są przez to mocne i przekonujące. Są też trudne, bo widzowie często mają osobisty stosunek do przedstawianych tematów i mocno angażują się w spektakl. Prawdziwe historie wzbudzają prawdziwe emocje.

Studiował pan historię a potem reżyserię. Co pana skłoniło do takiego wyboru?

Obie te dziedziny od dawna mnie interesowały, jednak początkowo teatr traktowałem jako zajęcie dodatkowe. Pisałem i grałem w grupach teatralnych w szkole, potem na studiach. Jednak długo nie zdecydowałem się zdawać do szkoły teatralnej. Uważałem, że trzeba mieć o wiele większe doświadczenie i wiedzę o zawodowym teatrze. Kiedy jednak w 2010 roku odważyłem się zdawać na reżyserię i dostałem się, wtedy teatr stał się priorytetem i z nim zacząłem wiązać przyszłość. Obecnie teatr jest dla mnie pasją i pracą zawodową jednocześnie.

Rozmawiała Monika Kowalczyk

 

Łukasz Fijał – absolwent historii na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz reżyserii dramatu w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie. Reżyserował m. in. w Krakowie (Teatr STU – Przybory Wasowskiego Dom Wyobraźni, Teatr Szczęście – #Osiecka, Radio Kraków – Niespodzianka), w teatrze im. Ludwika Solskiego w Tarnowie (Brzydal, Starsi Panowie Znów, Disco Solski), w PWSTviT w Łodzi (Leonce i Lena), w Teatrze im. Norwida w Jeleniej Górze (Miedzianka). Reżyserował też czytania dramatów (Teatr Stary w Krakowie, teatr im. S. Jaracza w Olsztynie). Pracował jako kierownik produkcji oraz asystent reżyserów – Krzysztofa Jasińskiego i Krzysztofa Pluskoty (Teatr STU), Jarosława Kiliana (Opera Narodowa w Warszawie), Józefa Opalskiego (Teatr im. J. Słowackiego w Krakowie).

Zdjęcia: Arbresha Goranci

Fijał1. Łukasz Fijał (z prawej) podczas montażu filmu

Fijał 2. Łukasz Fijał (z lewej z operatorem Jakubem Szydłowskim, podczas zdjęć do „Szwaczki”

fijał 3. Łukasz Fijał z żeńską obsadą „Szwaczki”

 

Etiudę „Szwaczka” można obejrzeć od  soboty (19 grudnia). Premiera o godz. 18 na kanale YouTube – Nominarosae oraz na stronie MCK Sokół: SZWACZKA.

Reklama