Zaczyna brakować miejsca w garażu

Zaczyna brakować miejsca w garażu

Motocyklowa choinka Bartka

Bartek Więcławek z Łukowicy zaczął kolekcjonować zabytkowe motocykle w bardzo młodym wieku, miał zaledwie 12 lat. Dziś ma kilkanaście eksponatów i cały czas pracuje nad tym, by powiększać i udoskonalać swoją kolekcję. Wszystkie pojazdy w jego garażu łączy jeden ważny szczegół – są produkcji polskiej. Skąd taki sentyment do rodzimej motoryzacji?

Ze względu na swój młody wiek Bartek nie mógł pamiętać widoku licznych wuefemek czy wuesek jeżdżących po drogach. Jednak jego zdaniem, motocykle polskiej produkcji mają w sobie coś wyjątkowego. – Być może chodzi o klimat tamtych lat. Kiedy produkowano te polskie motocykle, były one prawdziwym luksusem, mimo że znacznie wyprzedzała je zagraniczna produkcja – wyjaśnia.

Mieszkaniec Łukowicy zawsze interesował się autami. Pochodzi też z rodziny, która pasję motoryzacyjną ma we krwi. Pierwsze modele samochodów powstawały z kartonów, przy współpracy z kolegami z sąsiedztwa. Nic jednak nie wskazywało na to, że Bartek zostanie kolekcjonerem zabytkowych motocykli, a później także samochodów. Dziś, w wieku 18 lat, jest posiadaczem kilkunastu egzemplarzy.

Motocyklowa choinka Bartka
Motocyklowa choinka Bartka

– Niektóre wiele dla mnie znaczą, tak jak np. Komar 2350 z 1976 roku, od którego wszystko się zaczęło. Dostałem go na urodziny od wujka. Wcześniej również towarzyszyła mi stara polska motoryzacja. Kiedy miałem 7 lat, tata kupił mi motorynkę, na której jeździłem dzień i noc dookoła podwórka – wspomina Bartek. – Jednym z ciekawszych modeli jest też Ryś Wrocław Zakrzów, pierwszy powojenny motorower polski, wyprodukowany w ok. 40 tysiącach egzemplarzy. Kolejnym bardzo rzadkim skuterem jest WFM Osa M50. W Warszawskiej Fabryce Motocykli wyprodukowano w 1962 roku tylko 12 tysięcy sztuk tego modelu. Dla porównania, w przypadku zwykłej wueski B3, z linii produkcyjnej zjechało ponad milion sztuk. Udało mi się też poszerzyć moją kolekcję o Rometa, wueskę czy SFM Junaka z 1960 roku.

Bez kontaktu ze swoją pasją Bartek nie wyobraża sobie codzienności. Nikogo z rodziny czy znajomych nie dziwi fakt, że spędza kilka godzin dziennie w garażu. Nie zawsze jednak spotykał się z akceptacją (…)

Całość przeczytasz w „Dobrym Tygodniku Sądeckim”:

 

Reklama