W tym roku Szopki w Ptaszkowej nie będzie…

W tym roku Szopki w Ptaszkowej nie będzie…

szopka w Ptaszkowej

Dla wielu osób tradycją stało się odwiedzanie w okresie świątecznym ogrodu państwa Jurczyńskich. Po zmroku do Ptaszkowej przyjeżdżali tłumnie mieszkańcy Sądecczyzny, ale i wiele osób z daleka. Dlaczego? Od lat w czasie zimowym to miejsce stawało się niezwykłe. Rozświetlały je tysiące światełek. Na każdym kroku czekały świąteczne dekoracje. Wszystko to można było zobaczyć za darmo. Mamy jednak złą wiadomość: w tym roku Szopki w Ptaszkowej nie będzie…

Pomysłodawcą i twórcą szopki był Andrzej Jurczyński. To jego ogród co roku odwiedzały setki osób. Niestety, jak informowaliśmy TUTAJ, 57-latek zmarł w czerwcu tego roku.

Pan Andrzej nad iluminacją pracował zawsze z synem Kamilem. Ten obiecał tacie, że będzie kontynuował tradycję. Taki też ma zamiar, jednak w tym roku musiał zrezygnować z pracy nad szopką, o czym poinformował 19 listopada poprzez transmisję w mediach społecznościowych.

Jak wyjaśniał pan Kamil, na przeszkodzie stanęły dwie kwestie: rodzinna i finansowa. W czerwcu zmarł jego tata, a dwa tygodnie po nim mieszkająca z rodziną babcia. Co więcej, 11 listopada na świat przyszedł synek pana Kamila, a dwoje małych dzieci w domu to więcej obowiązków.

Nie bez znaczenia jest też kwestia finansowa. Za światełka, które do tej pory Jurczyńscy kupowali po dziesięć złotych, trzeba było w tym roku zapłacić siedemdziesiąt… Ponadto zawsze spory koszt przedsięwzięcia ojciec z synem dzielili po równo.

Co więcej, jak informowaliśmy TUTAJ, niedługo po śmierci pana Andrzeja część instalacji szopki została skradziona i zniszczona. Jak wyjaśnia pan Kamil, naprawa zniszczonej rozdzielni to koszt kilkuset złotych.

Kamil Jurczyński podkreśla jednak, by nie organizować na rzecz szopki żadnych zbiórek, bo takie pomysły pojawiały się już wśród fanów tego miejsca. – Zawsze powtarzam, że zbiórki powinny być przeznaczone na pomoc chorym dzieciom – zaznacza mieszkaniec Ptaszkowej.

– Dobra wiadomość jest taka, że żona mi obiecała, że nie wyobraża sobie, żeby za rok nie było szopki. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby szopka była kontynuowana – mówi. – Z tatą stworzyliśmy coś z niczego – od kilku oświetlonych drzewek po wielką iluminację.

Jak przyznaje, decyzja o rezygnacji z tegorocznej szopki była dla niego bardzo trudna i ciężko mu się z nią pogodzić. Od dziesięciu lat żył tą iluminacją. Już od września przygotowywał wraz z tatą wszelkie instalacje, sprawdzał światełka i kupował nowe. Na duchu podtrzymuje go mniejszy projekt – szopka, którą buduje na grób taty, jak obiecał mu przed śmiercią.

Pan Kamil poprosił też fanów Szopki w Ptaszkowej, by pomogli mu nie utracić pasji.

Naciskajcie na mnie i dopominajcie się, że musi za rok ta szopka powstać – podkreślił. Przypomniał też, że w ubiegłym roku w ogrodzie Jurczyńskich zbierano pieniądze na operację małej Matyldy i zaapelował, by fani szopki wspierali tego typu zbiórki.

fot. Szopka w Ptaszkowej

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama