,,Tak wielu inwestycji w Małopolsce jeszcze nie było”. Rozmowa z Grzegorzem Biedroniem, kandydatem do sejmiku województwa

,,Tak wielu inwestycji w Małopolsce jeszcze nie było”. Rozmowa z Grzegorzem Biedroniem, kandydatem do sejmiku województwa

Tak wielu inwestycji w Małopolsce jeszcze nie było – mówi Grzegorz Biedroń, prezes Małopolskiej Organizacji Turystycznej oraz kandydatem do sejmiku województwa małopolskiego. Równocześnie podkreśla on, że nie należy wracać do krakowskiego egocentryzmu a zadbać o zrównoważony rozwój Małopolski.

To nie jest pierwszy raz gdy ubiega się Pan o stanowisko w sejmiku wojewódzkim. Jakie są więc plany, priorytety na tą kadencję? 

Przede wszystkim chciałbym podtrzymać te korzystne tendencje, które dzięki Zarządowi i Sejmikowi  Małopolski zaistniały w naszym województwie  w ciągu ostatnich pięciu i pół roku, czyli w ostatniej kadencji. Rozwój województwa jest bardziej zrównoważony. Realizacja zadań, pomoc, inwestycje i nie tylko, dzieją się równomiernie w całej Małopolsce a nie tylko  w aglomeracji krakowskiej. Oprócz twardych inwestycji dotyczących między innymi dróg wojewódzkich, a mamy na nich największy ruch w Polsce , istotna jest również pomoc dla organizacji bądź stowarzyszeń, których na Sądecczyźnie jest szczególnie dużo – są to Koła Gospodyń Wiejskich, zespoły folklorystyczne, orkiestry czy chóry. Natomiast w przypadku Nowego Sącza są to przede wszystkim nasze jednostki kultury czyli Małopolskie Centrum Kultury ,,Sokół” oraz Muzeum Ziemi Sądeckiej (do niedawna Okręgowe).  Nowy Sącz zasługuje na mocniejszą promocję turystyczną. Takie działania promocyjne prowadził głównie samorząd województwa. Warto podtrzymywać te pomysły, które udało się już zrealizować, jak  Igrzyska Europejskie w Nowym Sączu i Krynicy czy  Miss Polski,, Miss Supranational i Mister Supranational.. Natomiast uważam, że w nowej kadencji, powinniśmy wspólnie powalczyć o wzmocnienie naszych lokalnych scen teatralnych. W tej chwili mają one wymiar amatorski. Uważam, że tak ważne w regionie miasto jak Nowy Sącz zasługuje na stworzenie sceny zawodowej. Tak jak dzieje się to chociażby w Zakopanem, gdzie świetny Teatr Witkacego jest finansowany z budżetu województwa. Skoro taka instytucja, jak teatr radzi sobie świetnie w Zakopanem, które ma niewiele ponad 30 tysięcy mieszkańców, to tym bardziej  może ona  mieć miejsce w Nowym Sączu. Widać tu ogromny, twórczy  ruch, jest bardzo wielu utalentowanych artystów, są sceny amatorskie teatralne natomiast zupełnie inaczej by to wyglądało, gdyby był pojawił się tutaj teatr zawodowy.

Wspomniał Pan o stworzeniu nowego teatru na terenie Nowego Sącza, czy ma Pan jakąś konkretną wizję dotyczącej tej inwestycji? Gdzie by mógł się znajdować, skąd pieniądze, aktorzy i pracownicy, którzy tchną życie w nowy teatr?

Jeżeli chodzi o obiekty nie uważam, że trzeba zaczynać od murów. Największa scena Teatru Witkacego ma widownię liczącą około 200 osób. Natomiast chociażby Małopolskie Centrum Kultury dysponuje odpowiednią sceną i salą. Również Miejski Ośrodek Kultury ma swoją bazę lokalową. Oczywiście, idealnie byłoby, gdyby taki teatr tworzony był we współpracy z nowymi władzami miasta ale w jednostce wojewódzkiej. MCK ,,Sokół”, przy którym działa już teatr amatorski jak najbardziej kwalifikuje się do rozpoczęcia takiej działalności. Najistotniejsze jest to, aby takie zadanie pojawiło się w budżecie województwa. Potem w kolejnych latach można przedsięwzięcie rozwijać, rozszerzać, a dopiero w dalszej perspektywie można pomyśleć o nowej siedzibie.

W ostatnim czasie Pan, jako prezes Małopolskiej Organizacji Turystycznej, silnie stawia na promocję południa naszego województwa czyli właśnie Sądecczyzny i pobliskich terenów. Jak ta promocja opłaciła się turystycznie?

Od drugiego półrocza zeszłego roku  bijemy rekordy frekwencji. Działania, które województwo podejmowało poprzez organizację, którą kieruję czyli Małopolską Organizację Turystyczną spowodowały, że  jesteśmy województwem rekordowym pod względem turystów zagranicznych, a liczba turystów krajowych przekroczyła poziom 2019 roku. Projekt Małopolska Cel Podróży był w 100% realizowany ze środków unijnych. Tutaj Muszyna i Krynica-Zdrój są niezwykle ważne jeśli chodzi o aktywność zimową. Zresztą uczestniczyłem w wielu kampaniach promocyjnych tych terenów. Zima w Małopolsce nigdy nie była tak dobrze  promowana w Polsce jak w ostatnich miesiącach. Byliśmy z promocyjnymi spotami we wszystkich głównych telewizjach. W lecie zorganizowałem przyjazd specjalnego pociągu do Nowego Sącza, a nasza „Misja Zima” z dedykowanymi Ski-busami, które wyjechały z kilku polskich miast do Krynicy była świetną radiową kampanią.  Krynicę-Zdrój jest też świetnie promowana poprzez ,,Sanatorium Miłości”. Dziękuję panu burmistrzowi Piotrowi Rybie i do niedawna prezesowi Uzdrowiska Krynica-Żegiestów panu Marcinowi Krzemińskiemu za wsparcie tej inicjatywy.

Czy ta chęć przeniesienia głównego ciężaru atrakcji bo to i ,,Sanatorium Miłości” w Krynicy-Zdroju czy Festiwal Piękna w Nowym Sączu nie spowoduje antagonizmów z Krakowem?

Tutaj mamy ogromny problem z  krakowskim egoizmem. Prawie każda poważna inwestycja realizowana poza Krakowem budzi  zdziwienie i próbę sprzeciwu. Z kolei, gdy w budżecie pojawiają się kwoty dotyczące samego Krakowa, to traktowane jest to jako coś naturalnego. Nasza prawicowa koalicja zdołała to zmienić. Mam nadzieję, że po wyborach nie nastąpi  powrót do krakowskiego egocentryzmu. Polskie i europejskie dane statystyczne pokazują, że nasze województwo znajduje się w czołówce najlepiej rozwijających się polskich regionów. Odrabiamy zaniedbania i z czasów komunistycznych i jeszcze wynikające z okresu okupacji austriackiej. Kraków nic na tym bardziej zrównoważonym rozwoju nie traci. W Małopolsce udało się nam uniknąć ogromnych regionalnych dysproporcji rozwojowych, które obserwujemy chociażby na Mazowszu.

Kolejną szansą dla regionu jest budowa linii kolejowej z Nowego Sącza do Krakowa. Promowałem tą inicjatywę już od lat 90-tych, więc jestem szczególnie z tego powodu zadowolony. Ta linia kolejowa otworzy Nowy Sącz na świat oraz przyczyni się do szybkiego dojazdu turystów, a przy tym umożliwi mieszkańcom Sądecczyzny podejmowania pracy w aglomeracji krakowskiej. Osobiście mam ogromną nadzieję i wręcz pewność, że to spowoduje powrót na Sądecczyznę wielu osób, które wyjechały do Krakowa za pracą. Przypominam również, że dawniej przez Nowy Sącz przejeżdżały pociągi do Budapesztu. Powrót międzynarodowych połączeń kolejowych podniesie rangę miasta i subregionu sądeckiego. Ponieważ budowa linii do Krakowa jest w toku być może można powinniśmy powoli rozpocząć dyskusję dotyczącą budowy nowego odcinka drogi kolejowej z Nowego Sącza na Słowację.  Nowa linia kolejowa gwałtownie zwiększy ruch pasażerski ale i transport towarów z regionu Morza Bałtyckiego na południe Polski i dalej na Słowację, Węgry i Bałkany. Uważam, że wówczas  stanie się konieczna budowa nowego połączenia od Starego Sącza w stronę Słowacji. Dotychczasowa linia biegnąca wzdłuż Doliny Popradu ma charakter w dużej mierze historyczny i nie będzie ona spełniała swojej roli przy tak gwałtownym wzroście ruchu pasażerskiego, a zwłaszcza towarowego na południe Europy.

Właśnie, wciąż wielu Sądeczan narzeka na brak sprawnego połączenia komunikacyjnego między Nowym Sączem a Krakowem. Jak zatem wyglądają prace nad wyczekiwaną ,,Sądeczanką”?

 

Jestem chyba jedyną osobą, która nie tylko  konsekwentnie o tym mówi, ale też wskazuje,  skąd się bierze ta zawstydzająca niemoc. Problem z budową nie wynika tylko z oporu samorządów, które są zaniepokojone budową trasy szybkiego ruchu przez swój teren z rozproszoną zabudową, ale ma to związek moim zdaniem z uporem Generalnej Dyrekcji Dróg w Krakowie, która chce oszczędzić na budowie tej inwestycji i prowadzić ją głównie starym śladem, bo boi się nowoczesnych kosztownych rozwiązań opartych na budowie tuneli i wiaduktów, które minimalizowałyby straty i problemy dla mieszkańców. Urzędnicy w Krakowie nie rozumieją, że to nie jest połączenie do jakiegoś tam powiatowego miasta tylko to jest szlak komunikacyjny, który byłby równie ważny i istotny dla tej części Europy jak konsekwentnie budowana Via Carpatia.  Zbyt łagodnie i ugodowo rozmawiamy z drogową biurokracją. Proszę ważniejszych ode mnie polityków, również z nowej koalicji rządzącej , by wyciągnęli wnioski z bezowocnych kilkunastoletnich „pokojowych” rozmów z krakowskimi i warszawskimi urzędnikami. I nie przyjmujmy argumentów, że „Sądeczanka” jest za droga dla polskiego państwa, ponieważ w ostatnich latach wybudowano „drogie” drogi ekspresowe w rzadko zaludnionych regionach Polski o mniejszym znaczeniu gospodarczym niż południowa Małopolska.

Dużo mówiło się również o projekcie schroniska na Lubaniu. Jak wyglądają prace tutaj?

Projekt jest na bardzo zaawansowanym etapie, a środki na jego realizację zostały zabezpieczone z funduszów europejskich województwa małopolskiego. Formalne złożenie wniosku odbędzie się nie później niż na początku października. Natomiast jest to na tyle skomplikowany projekt, że zaangażowane są w niego  trzy podmioty: Małopolska Organizacja Turystyczna, Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze oraz Urząd Marszałkowski. W tej w chwili najprawdopodobniej dołączymy do tego projektu również Gorczański Park Narodowy, Babiogórski Park Narodowy i gminę Ochotnica Dolna. Projekt poszerzamy o odnowienie oraz odbudowę szałasów pasterskich w pobliżu głównego szlaku beskidzkiego. PTTK w tym projekcie ma zabezpieczoną kwotę 18 milionów złotych zarówno na budowę schroniska na Lubaniu jak i kompleksowy remont oraz modernizację schroniska na Magurze Małastowskiej. Na Lubaniu PTTK rozwiązało kilka miesięcy temu  problem, który trwał prawie 20 lat – zdołano uzyskać odpowiednią działkę pod tę inwestycję. Ponadto chciałbym dodać, że oprócz walorów turystyczno-krajoznawczych będzie to symboliczna odbudowa schroniska w miejscu obiektu spalonego przez Niemców w czasie II wojny światowej.

Do wyborów samorządowych już mniej niż tydzień. Jakie nastroje panują w sejmiku, jakie ma Pan prognozy wyborcze?

Pięć lat temu wynik wyborów wskazał  wysoką przewagę Prawa i Sprawiedliwości (24 mandaty na 39, do rządzenia potrzebne jest 20 mandatów) więc nawet relatywne obniżenie kwietniowych wyników wyborczych nie powinno spowodować utraty władzy. Ostatni sondaż w okręgu sądeckim daje nam 4 mandaty. Ordynacja wyborcza jest nieprzewidywalna, możemy mieć równie dobrze 3 lub 5 mandatów. Żaden kandydat nie może być niczego w 100%  pewny do momentu przeliczenia głosów. Natomiast ja jestem optymistą i sądzę, że praca, jaka była wykonana przez te lata ale i aktywność radnych PiS w całym województwie, powinna być przez wyborców wynagrodzona.  Kolejną bardzo istotną rzeczą dla wyborców jest utrzymanie  w Polsce politycznego pluralizmu. Jeśli jedna opcja polityczna będzie miała kontrolę nad całym krajem, nie tylko nad instytucjami rządowymi ale i samorządowymi, to nie będzie to dobre dla Małopolski i polskiej demokracji. Nie bez znaczenia jest też styl rządzenia. W mijającej kadencji na przykład zmiany kadrowe w naszych jednostkach dokonywane były stopniowo w drodze konkursu i porozumienia. Aktywni politycznie politycy PO i PSL kierowali jednostkami organizacyjnymi województwa jeszcze nawet 2-3 lata po przejęciu przez PiS władzy. Nowa administracja rządowa zarówno w kraju jak i w województwie natychmiastowe przejmowanie instytucji traktuje wręcz jako powód do dumy.

 

Jak podsumowałby Pan swoją dotychczasową kadencję – co wyszło, nad czym chce Pan jeszcze popracować?

Jestem przewodniczącym Komisji Rozwoju Regionu i jak wspomniałem – tak wielu inwestycji w Małopolsce do tej pory jeszcze nie było. Dane statystyczne pokazują, że  rozwijaliśmy się szybciej niż inne regiony i uniknęliśmy dysproporcji rozwojowych czyli skoncentrowania rozwoju tylko na Krakowie. Poza tym, w sposób naturalny jako prezes Małopolskiej Organizacji Turystycznej skupiałem się również na rozwoju turystyki, która była dla Sądecczyzny niezwykle ważna. Małopolska Organizacja Turystyczna jest traktowana w kraju jako lider w zakresie promocji oraz wspieranie turystyki. Oczywiście, naturalnie też współpracujemy z samorządami jak powiat nowosądecki, samorząd Krynicy-Zdrój czy Nowego Sącza jak i z wieloma innymi. Uważam, że budowa marki naszego województwa oraz dochody z turystyki są niezwykle istotne i nie możemy się ograniczać do samych inwestycji w mury ale przyciągać turystów i pieniądze do Małopolski i tym samym pomagać we wzroście zamożności mieszkańców naszego regionu. Nigdy tak wiele pieniędzy nie przeznaczono na pomoc dla lokalnych społeczności. Jako przykład mogę podać program MIRS (Małopolska infrastruktura rekreacyjno-sportowa). Trudno byłoby znaleźć gminę w województwie i na Sądecczyźnie, która w ostatnich latach nie skorzystała z tych środków przy budowie i modernizacji sportowej infrastruktury.

 

Materiał opłacony przez Prawo i Sprawiedliwość 

fot. materiały prasowe

Czytaj też:

Ponad 300 zdarzeń w związku z silnym wiatrem w Małopolsce. Nie żyje pięć osób

Reklama