Święto Dzieci Gór. Prawdziwe muzykowanie zaczyna się po koncercie

Święto Dzieci Gór. Prawdziwe muzykowanie zaczyna się po koncercie

Kiedy okazało się, że zespołowi z Ukrainy brakuje kontrabasisty, pilot grupy w jeden dzień nauczył się repertuaru zespołu i wystąpił z nim na scenie. – Święto Dzieci Gór co roku stawia przed nami coraz ciekawsze zadania – śmieją się Michał i Vitalina Pastuchowie, piloci i tłumacze festiwalu.

Małżeństwo Michał i Vitalina Pastuchowie ze Świętem Dzieci Gór są związani od przeszło dziesięciu lat. Na festiwal po raz pierwszy przyjechali jako muzycy kapeli Pastuszkowe Granie ze Szczurowej w 2007 r. Występowali z zespołem „Otfinowianie” z Otfinowa.

– Pamiętam ten pierwszy dla nas festiwal jako niezwykle kolorowe wydarzenie, ale i bardzo intensywne. Próby goniły występy – opowiada Vitalina.

W tej gonitwie, podkreśla, był jednak czas na wszystko, co w życiu ważne. Na doświadczenie drugiego człowieka, rozmowy, uśmiech.

– Proszę sobie wyobrazić, że wracamy z próby, zmęczeni, w perspektywie mając, że trzeba przygotować się do głównego występu, a tu widzimy, że wszystko gotowe. Stroje, wyprane i wyprasowane przez rodziców małych otfinowian, czekają na nas wiszące na wieszakach. Nigdy nie czuliśmy się tak zaopiekowani jak podczas Święta Dzieci Gór – stwierdza.

Czterolatek na scenie

Żartuje, że zapomniała nawet, iż razem z nimi jest ich czteroletni syn Daniel. Wszystkie dzieci się nim opiekowały. Do tego stopnia, że nawet zabierały ze sobą na scenę podczas festiwalowych występów.

– Później podczas omawiania koncertu przez jury, niektórzy pytali, czy takie małe dziecko może brać udział w festiwalu. Podkreślali zatroskani, że regulamin tego nie dopuszcza – śmieje się Michał. – Nie wiedzieli, że przez cały czas staliśmy z boku – wyjaśnia.

Rodzina, po takim doświadczeniu, nie wyobrażała sobie kolejnego lata bez udziału w Święcie Dzieci Gór. Znów odwiedzili festiwal, zainteresowani warsztatami dla instruktorów, jakie co roku odbywały się podczas imprezy. Od dwóch lat tę formę zastępuje Międzynarodowa Konferencja „Folklor dziecięcy – między tradycją a współczesnością”.

– Jednego roku byliśmy jako warsztatowicze, a w kolejnym to Michał został zaproszony przez organizatorów jako wykładowca – mówi Vitalina.

– Opowiadałem o heligonce – dodaje jej mąż.

Na ukraińską nutę

Od 2012 roku Pastuchowie już na stałe związali się ze Świętem Dzieci Gór jako tłumacze i piloci grup w jednym. Ich syn pomaga im jako wolontariusz. Biegle władają językiem rosyjskim i ukraińskim, a także potrafią porozumieć się po angielsku. Co ważniejsze jednak, znają uniwersalny język muzyki, dzięki któremu potrafią porozumieć się ze wszystkimi uczestnikami Święta Dzieci Gór.

– Zdarzyło się nawet, że Michał wystąpił jako członek kapeli zagranicznego zespołu – opowiada Vitalina.

– Okazało się, że zespół z Ukrainy, którym się opiekowałem jako pilot i tłumacz, nie miał kontrabasisty ani kontrabasu. Podjąłem wyzwanie – kontynuuje Michał.

W Gołkowicach, gdzie byli zakwaterowani, pod smrekiem przez cały dzień uczył się repertuaru ukraińskiej grupy.

– Na szczęście większość tych utworów znałem. Zespół Gorgany ze Lwowa grał bowiem muzykę mojej babci, która pochodzi z regionu Bojków – mówi Michał.

Batumi, ach Batumi

Pastuchowie podkreślają, że choć festiwal trwa tylko tydzień, to jego echa odbijają się szerokim echem przez cały czas. Ostatnio na przykład brali udział w Międzynarodowym Festiwalu Muzyki Ludowej i Kościelnej w Batumi. Do udziału w nim zaprosił ich zespół Amer-Imeri z Gruzji, którego byli tłumaczami podczas ŚDG. Teraz znów się spotkają, bo Gruzini po trzech latach przerwy znów wystąpią na scenie w Nowym Sączu.

– Ale najzabawniejsze jest to, że gdy członkowie innego zespołu z Gruzji, który też kiedyś występował na festiwalu, dowiedzieli się, że jedziemy do Batumi, od razu się skontaktowali, zapraszając wcześniej do Tbilisi. Spędziliśmy z nimi miło czas, poznając miasto, po którym nas oprowadzali – opowiada rodzina.

Pastuchowie nie mogą doczekać się kolejnego spotkania z festiwalowymi przyjaciółmi. Szczególnie cieszą się na wieczorne muzykowanie. I nie mowa tu o koncertach w hali przy ulicy Nadbrzeżnej. Okazuje się bowiem, że po zakończonych występach, zabawa przenosi się w miejsce, gdzie grupy są zakwaterowane. Bywa, że przyjeżdżają tam wówczas zaprzyjaźnione kapele z różnych stron Małopolski, które akurat w danej edycji ŚDG nie występują.

– Po prostu jest okazja spotkać wszystkich w jednym miejscu i wspólnie pomuzykować – mówią Pastuchowie.

Wspominają, jak jeden z członków tureckiego zespołu stał z boku i przysłuchiwał się ich zabawie.

– Po czym, ze zdumieniem zapytał: „To wy nie jesteście z jednego zespołu?”. Nie mógł uwierzyć, że reprezentujemy grupy z różnych regionów Małopolski i tak zgodnie gramy – uśmiecha się Michał.

Fot. Archiwum rodzinne

Michał i Vitalina Pastuchowie, założyciele Szkółki Muzykownia Ludowego w Szczurowej, są pilotami i tłumaczami Święta Dzieci Gór

Daniel Pastuch dziś jest wolontariuszem ŚDG. Na zdjęciu ze swoim tatą oraz Revezem i Dawidem Abesedze z zespołu The Flying Georgians z Gruzji, którzy gościli ich Tbilisi

Partnerem dodatku „Dobrego Tygodnika Sądeckiego” Święto Dzieci Gór jest firma Koral.

Reklama