Psychopatologie życia codziennego, czyli „Nasza mała stabilizacja” Janusza Michalika [RELACJA]

Psychopatologie życia codziennego, czyli „Nasza mała stabilizacja” Janusza Michalika [RELACJA]

Nasza mała stabilizacja” – 358. premiera Teatru Robotniczego im. Bolesława Barbackiego w Nowym Sączu, miała inaugurować 24. Jesienny Festiwal Teatralny – wielkie, dwutygodniowe święto teatru poprzedzone wernisażem nadwornych fotografów wydarzenia – Jerzego Cebuli i Andrzeja Ramsa. Począwszy od 21 września, przez kolejne dwa tygodnie i jeden dzień, na poszukiwaczy niebanalnych, inspirujących, ciekawych i odkrywczych spojrzeń na polską twórczość teatralną, w różnych jej gatunkach i formach scenicznych, czekać miała prawdziwa uczta.

Niestety, plany organizatorom pokrzyżował koronawirus. I choć po gruntownym przeanalizowaniu ówczesnej sytuacji epidemicznej na Sądecczyźnie podjęto decyzję o odwołaniu imprezy, premierę „Naszej małej stabilizacji” uratowano, a datę przesunięto na 25 października. Jednak i wtedy zawinił COVID-19, a konkretnie obowiązkowa kwarantanna nałożona na jednego z członków ekipy Janusza Michalika. Zaplanowany na październik spektakl otrzymał nową datę. Ale i wtedy nie obyło się bez problemów. 7 listopada weszły w życie ograniczenia w działalności instytucji kultury, w konsekwencji teatry, filharmonie, opery, muzea, kina, domy kultury, ogniska muzyczne, biblioteki i galerie sztuki zostały zamknięte dla publiczności. Tym samym zaplanowaną na dzień później premierę po raz kolejny odwołano.

NASZA MAŁA STABILIZACJA | Monika Zagórowska, Sławomir Bodziony | fot. Andrzej Rams

Zniecierpliwienie i znużenie ciągłym przesuwaniem terminu „Naszej małej stabilizacji” przełożyło się na spektakl, ale w wersji on-line. Począwszy od 30 listopada, przez kolejne dwa tygodnie, całość była dostępna na facebookowym fanpage’u Teatru Robotniczego im. Bolesława Barbackiego, a także na FB i stronie internetowej Centrum Kultury i Sztuki im. Ady Sari.

I tak oto weszliśmy w Nowy Rok. Jednak dopiero 12 lutego br. rząd „odmroził” kulturę, a tematy programowe powróciły na afisz. Organizatorzy potrzebowali niewiele, gdyż zaledwie miesiąca, by już 19 marca br., parę minut po godzinie 19.00 uskutecznić 358. premierę w jego przebogatej 99-letniej już historii.

Psychopatologie życia codziennego

Tadeusz Różewicz jest dla Teatru Robotniczego wymownym „powrotem do przeszłości”. Jeszcze w latach 80. Janusz Michalik zrealizował na jego deskach „Odejście Głodomora” i w tym roku, jako reżyser i osoba odpowiedzialna za opracowania muzyczne, wraca do tego wybitnego dramaturga, adaptując na potrzeby sceny dwie sztuki Mistrza: „Świadkowie albo nasza mała stabilizacja” i „Dzidzibobo, czyli miłość romantyczna czeka już pod drzwiami”.

NASZA MAŁA STABILIZACJA | Elwira Michalska, Kamil Jakubowski | fot. Andrzej Rams

Ekipa Michalika w składzie: Janusz Michalik, Sławomir Bodziony, Monika Zagórowska, Elwira Michalska, Kamil Jakubowski, Grzegorz Racoń, Julia Kaczmarczyk i Mieczysław Filipczyk, wykorzystując dramaty Różewicza, postanowiła pobawić się w swoiste podchody z widzem, oblepiając ich sobie wokół palca – swobodnie, niczym gumę do żucia.

„Naszą małą stabilizacją” Michalik transponuje poetycki moralitet Różewicza na czasy współczesne. Niemożność porozumienia, bezideowość i egzystencjalna pustka wypełniają codzienność bohaterów. W każdym z nich – w ich prywatnych opowieściach, frustracjach i histeriach, przeglądamy się jak w lustrze. Są małostkowi, a wyidealizowana stabilizacja związana z pozornie uporządkowaną sytuacją polityczną, społeczną czy gospodarczą, zabija ich jako ludzi. Z trudem przychodzi im odróżnianie dobra od zła. Dochodzi do zaniku człowieczeństwa, zobojętnienia, utraty chęci do podjęcia jakichkolwiek prób odczarowania bezpłodnej rzeczywistości. Bo przecież „to nie mój problem”, „ktoś się tym zajmie” czy „jakoś się ułoży”.

Z każdą kolejną minutą sprężyna spektaklu nakręca się coraz wyraźniej, ukazując swoje minorowe i skomplikowane mechanizmy. Ostre tempo z początku, potem suspens: zaciemnienie sceny, muzyka – chwila dla widza. W pełni odczuwalna w ostatnim segmencie. Świetne. Klimat permanentnego niepokoju w spotkaniach dwojga samotnych postaci budują przemyślane kreacje aktorskie, jak również doskonała oprawa dźwiękowa i świetlna. Stokrotne brawa dla realizacji technicznej wydarzenia: tandemu Ryszard Garwol-Adam Garwol, jak również Dariusza Ptaka, osoby odpowiedzialnej za realizację nagrania i montaż.

Adaptacja Michalika jest ważna, ale nie przez to, że tematy spisane w materiale wyjściowym przeszło pół wieku temu pozostają nadal aktualne. Z „Naszej małej stabilizacji” wychodzi się odmienionym, lecz bez gwarancji jakiegokolwiek katharsis. Pragnienie doświadczania ludzkich uczuć splata się tutaj węzłem nierozerwalnym z goryczą „smutnej obojętności”. W tym aspekcie nowy Michalik jest wzruszający i zarazem okrutny.

NASZA MAŁA STABILIZACJA | Julia Kaczmarczyk, Grzegorz Racoń | fot. Andrzej Rams

„Naszą małą stabilizację” można nazwać sztuką ostrożnie optymistyczną, jak i umiarkowanie pesymistyczną. Sali widowiskowej starosądeckiego „Sokoła” udzielił się Różewiczowski klimat. Poetyka treści, impresje, różne odcienie absurdu – Janusz Michalik zaprezentował Różewicza od najmocniejszej strony i w najlepszym wydaniu. Powolne przeżuwanie bólu, niedopasowanie, groza monotonii codzienności Michalik zestawia z przebłyskami iluminacji całego świata przedstawionego. Iskierkami nadziei, że jednak z tego pokrzywionego drzewa człowieczeństwa da się wyciosać coś w miarę prostego.

Co by tu nie pisać, „Nasza mała stabilizacja” przychodzi w dobrym momencie, kiedy nasza wiedza o współczesności jest na tyle bogata i różnorodna, byśmy mogli zdobyć się wobec niej na refleksję i porównać jej odbicie w teatrze z naszym własnym. I z tego porównania wyciągnąć wnioski dla siebie.

Szczerze dziękuję Panu Michalikowi i jego szalenie uzdolnionemu zespołowi aktorskiemu za prawdę, choć nie najłatwiejszą i nie najprzyjemniejszą, ale prawdę. Za zabawę konwencją, wyciągnięcie ręki w stronę widza. Zabranie mnie przed lustro i zarazem na drugą stronę lustra…

Bartosz Szarek

Fot. Andrzej Rams

Reklama