Piłkarz Ernest Wilimowski czyli perła ze skazą

Piłkarz Ernest Wilimowski czyli perła ze skazą

Ernest Wilimowski – przedwojenny bohater piłkarskiej Polski, a potem reprezentant Niemiec. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie była to reprezentacja ludobójczej III Rzeszy.

Fenomenalna bramkostrzelność

Wilimowski zapisał się w historii futbolu światowego: to pierwszy piłkarz, który na MŚ strzelił w jednym meczu 4 bramki (jeszcze w tym samym spotkaniu wyrównał to Brazylijczyk Leonidas). Rekord przetrwał 56 lat i 23 dni, kiedy w meczu Rosja-Kamerun na MŚ 1994 Rosjanin Oleg Salenko zdobył 5 goli. Wilimowski to także jedyny piłkarz, który strzelił w jednym meczu MŚ aż 4 bramki, a mimo to jego drużyna przegrała – Polska-Brazylia 5-6 w Strasburgu na MŚ 1938.

Niesamowitą skutecznością zapisał się również w historii polskiej piłki nożnej: w 22 występach w reprezentacji Polski zdobył 21 bramek! Wprost niebywałą bramkostrzelnością odznaczał się także w naszej lidze: w latach 1934-39 zdobył aż 117 bramek w zaledwie 86 spotkaniach ligowych i w ciągu zaledwie 5 lat wywalczył aż trzy tytuły króla strzelców! Pierwszy w wieku 18 lat – w 1934 r., który był dla niego sezonem debiutanckim.

Z ligą polską pożegnał się widowiskowo: 21 maja1939 meczem Ruch-Union Touring Łódź 12-1, w którym jego łupem padło 10 bramek, z których 9 złożyło się na trzy klasyczne hat-tricki: pierwszy w minutach 15, 20 i 32, drugi w 53, 65 i 66 (zaraz potem dołożył jeszcze kolejnego gola z rzędu w 70), a trzeci w 80, 85 i 89!!! W rozegranych do wybuchu II wojny światowej 14 meczach sezonu zdobył 26 bramek.

Z reprezentacją Polski pożegnał się 27 sierpnia 1939, a więc na 4 dni przed agresją Niemiec na Polskę. Rozstał się spektakularnie: w wygranym 4-2 meczu z wicemistrzami świata Węgrami zdobył na wiwat aż 3 bramki, a czwarta padła z karnego po faulu na nim!

Nie gorzej szło mu w reprezentacji nazistowskich Niemiec, której członkowie występowali z czarnym ptaszyskiem ze swastyką w szponach, a w czasie hymnu unosili ręce w hitlerowskim salucie: 13 goli w zaledwie 8 meczach! W 30 łącznie meczach obu reprezentacji strzelił 34 bramki. We wszystkich drużynach, jakie reprezentował, przeważnie zdobywał więcej bramek niż pozostali partnerzy z zespołu razem wzięci! Fe-no-men!!!

Kwestia narodowa

Zmiana barw narodowych przez Wilimowskiego może budzić moralny sprzeciw, ale koniecznych jest kilka zastrzeżeń. Był pogrobowcem, nieślubnym synem Niemki Pauliny, a jego biologiczny ojciec, też Niemiec, zginął w czasie I wojny światowej. Nazwisko nosił po ojczymie, Polaku i powstańcu śląskim Romanie Wilimowskim, który z kolei zaginął na II wojnie światowej. Jeśli czuł się Niemcem, to czy jego gra w reprezentacji Niemiec może być uważana za zdrożną?

O tym, jak skomplikowane mogły być wojenne losy, świadczą życiorysy innych uczestników meczu z Brazylią 4-5. Żołnierzami Wehrmachtu zostali: Walter Brom, zwolniony potem z niemieckiej armii z powodów zdrowotnych, Edmund Giemsa, który zdezerterował i wstąpił do ruchu oporu we Francji, Gerard Wodarz i Wilhelm Góra, którzy trafili do niewoli i zgłosili się do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, Ewald (później Edward) Dytko, który zdezerterował i trafił do niewoli amerykańskiej, Fryderyk (Friedrich) Scherfke wzięty do niewoli brytyjskiej, zaś w Luftwaffe służył Erwin (potem Edward) Nyc (Nytz).

Niektórych z nich posłano na front – w odróżnieniu od Wilimowskiego, który nie strzelał do nikogo. Jako piłkarz klubu policyjnego w Chemnitz czasem ubierał mundur niemieckiej policji – jak piłkarze Wisły Kraków zakładali później odświętne mundury milicyjne. Ale Edward Madejski, kolega z przedwojennej reprezentacji, hejtował, że Wilimowski służył jako strażnik w obozie koncentracyjnym w Dachau.

Ernest użalał się, że jest uznawany za renegata i jako taki nie dostaje zgody na przyjazd na rodzinny Śląsk, na który pozwolono przecież wrócić jego dawnym kolegom, którzy służyli w Wehrmachcie. Zresztą z przedwojennych reprezentantów Polski nie tylko on został powołany do kadry narodowej III Rzeszy, ale też np. Ewald (później Edward) Cebula. A po wojnie ani to, ani służba w Wehrmachcie nie przeszkodziły Cebuli w grze dla reprezentacji Polski.

Jeśli Wilimowski był Ślązakiem, to jego poczucie przynależności narodowej nie było ugruntowane, więc każdorazowo reprezentował barwy tego państwa, które akurat władało Śląskiem – pospolita sytuacja dla przedstawicieli mniejszości narodowych, że występują pod flagą aktualnych suwerenów.

To zrozumiałe w czasie pokoju, ale czy dopuszczalne w trakcie wojny? Bo Wilimowski dalej strzelał bramki także wówczas, kiedy naprawdę strzelano. I zdobywał je dla tych, którzy napadli na państwo, które reprezentował dotychczas. O ile jego postawy nie można nazwać zdradą, bo na pewno nie uważał się za rdzennego Polaka, to już jednak nielojalnością chyba tak…

Ale czy można było oczekiwać od niego lojalności, skoro i za lojalność potrafią u nas ganić. Przykładem siatkarka Malwina Smarzek, która po agresji Rosji na Ukrainę nie musiała, ale zerwała kontrakt z rosyjskim klubem. I kiedy wróciła do Polski, to i tak ją wygwizdywano w naszych halach. Za lojalność i godne zachowanie tę zasłużoną reprezentantkę Polski, na której przez lata spoczywał ciężar gry naszej drużyny narodowej, spotkały gwizdy! Płakała… A Bartosz Bednorz dograł sezon w Rosji do końca i gwizdów w Polsce nie usłyszał.

Ale pewnie w przypadku Wilimowskiego przeważyły nie względy narodowo-polityczne, lecz prozaiczna wygoda życiowa i oportunizm. Kto wolałby walczyć na froncie zamiast bezpiecznie grać w piłkę, niech rzuci kamieniem!

Wilimowski na własnej skórze przekonał się, na czym polega syndrom obcego. W Polsce brany za Niemca, w Niemczech pewnie był uważany za Polaka i nigdzie nie czuł się swój. To mówił i pisał o Ślązakach Kazimierz Kutz, reżyser sztandarowego filmu o Śląsku – „Perła w koronie”.

Lecz Wilimowski, oceniając po latach własne postępowanie, otarł się o megalomanię: – (…) byłem Kolumbem tamtych lat. Dałem hasło do wolnej Europy.

Wolnej? Litości! Przecież okupowanej przez nazistów!!!

 

Ernest WILIMOWSKI

Właśc. Ernst Otto Pradella. Ur. 23.06.1916 w Katowicach (wtedy Kattowitz), zm. 30.08.1997 w Karlsruhe.

Wychowanek niemieckiego 1. FC Katowice (1927-34), potem Ruch Hajduki Wielkie (późniejszy Chorzów, 1934-39), Bismarckhütter BC (nadal Chorzów, 1939), 1. FC Kattowitz (1939-40), Polizei SV Chemnitz (1940-42), TSV 1860 München (1942-43), Luftwaffen SV Moelders Krakau (Kraków, 1943), 1. FC Kattowitz (1944), Karlsruher FV (1944), VfB Stuttgart (1944), SG Kassel (1946), SG Merseburg (1946), FC Chemnitz-West (1946-47), SG Babelsberg (1947), TSG Arolsen (1947), Preussen Hameln (1947), BC Augsburg (1947), Olympia Kassel (1947), TSV Detmold (1947-48), Rapid Kassel (1948), FC Bielefeld (1948), BC Augsburg (1948-49), RC Strasbourg (1949), Offenburger FV (1949-50), FC Singen Hollewich (1950-51), VfR Kaiserslautern (1951-55) i Kehler FV (1956-59) – czasami były to wręcz pojedyncze występy.

Mistrz Polski: 1934-36 i 1938, król strzelców ligi polskiej: 1934 (32 gole), 1936 (18) i 1938 (21); zdobywca Pucharu Niemiec 1942.

Specjalne wydanie DTS dostępne bezpłatnie pod linkiem:

Reklama