Marzena Oleś-Kluska. To ona wita gości, a żegna przyjaciół

Marzena Oleś-Kluska. To ona wita gości, a żegna przyjaciół

Marzena Oleś-Kluska już od 10 lat prowadzi Hotel Piwnicza Spa&Conference. W swojej pracy największy nacisk kładzie na ludzi i zespół, którym zarządza, aby w myśl hasła hotelu: „Witamy gości, żegnamy przyjaciół” tworzyć niesamowitą atmosferę tego miejsca. Właścicielka zdecydowała się również kandydować do Sejmiku Województwa Małopolskiego w kwietniowych wyborach samorządowych.

Zostanie finalistką w kategorii Hotelarz Roku do 35. roku życia w 2023 roku to ogromne wyróżnienie zarówno dla hotelu jak i, a może przede wszystkim, dla Pani. Gdzie ta hotelowa historia się rozpoczęła? Czy w ogóle rozważała Pani taką drogę?

– Hotelarstwo pojawiło się w moim życiu w naturalny sposób. Gdy otwierałam hotel, który jest naszym rodzinnym przedsięwzięciem, studiowałam w Krakowie kierunki niezwiązane z hotelarstwem, czyli biznes i stosunki międzynarodowe. Wraz z rozwojem działalności hotelowej zaczęły się również pojawiać problemy.  Związane były one głównie z remontem budynku: w międzyczasie przyszła powódź, która go kompletnie zalała. Była to jedna z wielu kłód rzucanych mi pod nogi. Nie załamywałam rąk. Mocno wtedy zaangażowałam się w samo tworzenie marki i wystroju całego hotelu. Aktywnie prowadziłam konsultacje z naszymi architektami wnętrz. Bardzo zależało mi na tym, aby podkreślić folklor miejsca, w którym znajdował się sam hotel, bo jednak chciałam, aby odzwierciedlał on region i Piwniczną. To właśnie stąd pojawił się pomysł na inspirację historią Czarnych Górali oraz Łemkowszczyzną. Wszystko, co znajduje się teraz w hotelu, miało za zadanie stworzyć oryginalne połączenie regionalnego folkloru.

Wygląd hotelu w Piwnicznej przywodzi na myśl tradycyjny łemkowski strój kobiecy, a w samym hotelu znajduje się wiele nawiązań do regionalnego folkloru, jak sama Pani zaznaczała. Skąd pomysł na wybór takiego designu? 

– Elewacja budynku stanowi inspirację koszulą łemkowską, która posiada specyficzne haftowania – jest to element, który przejawia się w całym designie naszego hotelu. Dół elewacji jest drewniany i utrzymany w trzech kolorach: ultramarynie (granat typowy dla piwniczańskich i góralskich spódnic), czerwieni (nawiązuje do koloru korali) oraz bieli łemkowskiej koszuli. Wszystkie elementy, które znalazły się w wystroju budynku, miały nawiązywać do konkretnych aspektów folkloru. Kierując się hasłem: „Hotel w stylu etno design”, chcemy łączyć ze sobą cały splendor regionalnego folkloru (łemkowszczyzny, czarnych górali a nawet lachów sądeckich) z nowoczesnością. Mieszkając tutaj od 10 lat, widzę i czuję tę inspirującą różnorodność. Piwniczna jest bardzo specyficznym regionem pod względem tradycji góralskiej. Tereny te zamieszkiwali i zamieszkują bowiem tzw. Czarni Górale (Górale Nadpopradzcy), do których nazwa ta przylgnęła przez wzgląd na prowadzenie hodowli czarnych owiec – a kto ma owce ten ma, co chce!

Zatem „Czarna Owca” stanowi symbol wyjątkowości hotelu?

– Na początku naszej działalności hotelowej National Geographic nazwał nas właśnie czarną owcą wśród hoteli. Wiązało się to z tym, że niesztampowo podeszliśmy do tematu zarządzania tym biznesem, nie mieliśmy doświadczenia w tej branży. Nikt nie dawał naszej inwestycji żadnych szans: ani banki ani Horeca. Nie kształciłam się w tym kierunku, ale posiadałam wizję i marzenia, które od samego początku chciałam realizować. Moi rodzice nigdy nie narzucali mi, jak powinnam postępować, co powinnam robić, dawali mi pełną swobodę działania (tak, byłam i jestem czarną owcą w rodzinie). Bardzo często kieruję się intuicją i podążam za głosem serca. Początkowo, mając za zadanie utrzymanie na swoich barkach prowadzenia tego przedsięwzięcia, musiałam uczyć się na błędach, ale to właśnie doświadczenie jest dla mnie najważniejsze. Nie ma lepszej szkoły niż życie, które zmusza cię do opracowania nowych ścieżek i reagowania na zmieniające się otoczenie.

Prowadzi Pani hotel od 10 lat, w tym czasie na pewno wypracowała sobie Pani pewne sprawdzone metody działania. Na czym one polegają?

– Bardzo ważną rolę odgrywa zespół. Zawsze podkreślałam, że najważniejsza jest gościnność. Powtarzamy, że witamy gości, ale żegnamy przyjaciół. Każda osoba z zespołu doskonale zna to hasło i wie, że jesteśmy dla tych ludzi gospodarzami. Gość nie jest dla nas kolejnym numerem pokoju. To jest podstawowa rzecz, która łączy się z nasza filozofią zarządzania, w końcu  hotel bez ludzi to tylko ściany. Na każdym spotkaniu z naszym zespołem podkreślam to, że tworzymy razem jedność, niezależnie od tego, kto jaką pełni tutaj rolę, każda jest równie ważna w relacji z gościem.

Jest Pani znaną w całej Polsce właścicielką hotelu w Piwnicznej, jednak przecież to nie wszystko — jak spędza Pani czas, gdy wychodzi z pracy? Jakie są Pani dodatkowe zainteresowania, pasje?

– Wolny czas spędzam w saunie, jestem saunamistrzynią hobbistycznie. Nasz hotel był prekursorem prawidłowej kultury saunowania. Seanse saunowe to 10-15 minutowe ceremonie, podczas których saunamistrzowie roztaczają wkoło wonne aromaty, wykonując ruchy  ręczniczkami oraz wachlarzami. Wszystko odbywa się w rytm muzyki, przypominając taniec. Całość to wyjątkowy spektakl i relaks. Prowadzone są seanse m.in. z góralską muzyką i śliwowicą, mrożoną czekoladą, owocowymi sorbetami, bądź medytacją. Szybko stało się to elementem rozrywkowym i nieodłączną częścią pobytu naszych gości.

Ponadto osobiście bardzo lubię spędzać czas w plenerze. Do dyspozycji mamy rowery oraz motory elektroniczne, które stały się ostatnio ciekawą alternatywą dla silników spalinowych. Kiedy tylko mam wolny czas, a pogoda dopisuje, korzystam z niej, chodzę i jeżdżę po okolicznych terenach górskich. Gdy otwieraliśmy hotel, prowadziliśmy wycieczki na quadach oraz skuterach śnieżnych. Obecnie interesującą alternatywę stanowią elektryczne rozwiązania. Wiele wyczynowych i kreatywnych rzeczy można robić w regionie – to jest coś, co daje powera.

Biorąc pod uwagę całość drogi, jaką Pani przeszła, czy nazwałaby się Pani kobietą sukcesu?

– Każdy ma jakieś sukcesy, zarówno małe jak i duże. Uważam, że zawsze, nawet gdy osiągniemy jakiś niewielki sukces, powinniśmy się nazywać ludźmi sukcesu. Osobiście uważam, że tak – odniosłam sukces, który wymagał ode mnie dużo pracy. Nie spoczywam jednak na laurach, a dążę do kolejnych, zarówno tych mniejszych jak i większych. Mam jeszcze bardzo dużo pomysłów – na ten moment nawet nieskończenie wiele, bo ogranicza nas tylko wyobraźnia i czasami pieniądze. Jeśli dąży się do realizacji, to prędzej czy później można ten sukces osiągnąć.

Czy był w Pani życiu jakiś przełomowy moment, o którym może Pani powiedzieć, że poniekąd zbudował Panią jako osobę?

– Pandemia. Byłam przerażona, nie wiedziałam jak ta sytuacja może potoczyć się dalej. Myślałam o swojej rodzinie, zdrowiu, prywatnych rzeczach, ale też miałam świadomość, że odpowiadam za wszystkich naszych pracowników. Z perspektywy czasu myślę, że to właśnie ten okres mnie najbardziej wzmocnił. Chyba w tym wszystkim najtrudniejszym momentem było to, że w Wigilię oraz w sylwestra hotel był pusty. Do ostatniego momentu nie wiedzieliśmy, czy otwieramy się na święta czy nie. Nasza kuchnia mimo to działała i w tym czasie właśnie narodził się pomysł, aby mimo to taką wigilię przygotować, bez względu na to czy będzie ona w hotelu czy nie. Potem ogłosiliśmy na Facebooku, że jeśli ktoś spędza święta samotnie, z dala od rodziny, bądź nie stać go na przygotowanie wigilii, to my ją dostarczymy. Dzień przed świętami rozwoziliśmy po okolicznych górach i całym regionie posiłki, niekiedy w trudnych warunkach. Zajęło nam to cały dzień. Osobiście jeździłam wraz z mężem do tych ludzi – był to bardzo wzruszający moment. Pamiętam wiele osób, które wtedy poznaliśmy. Ta akcja sprawiła, że pomimo zamknięcia wiedzieliśmy, że dalej możemy robić coś dla ludzi.

Czy są jakieś rady, których udzieliłaby Pani osobom chcącym zrobić karierę w hotelarstwie, a które chciałaby Pani usłyszeć, gdy była w ich miejscu, u początku kariery?

– Pamiętać o tym, że najważniejsi są ludzie. Prowadząc takie miejsce, jesteśmy dla gości. Nie warto inspirować się korporacyjnymi, utartymi ścieżkami, a podążać za intuicją. Nie należy przejmować się małymi błędami bądź porażkami. Warto cały czas myśleć o dążeniu do celu. Nawet jeśli natrafimy na pochmurny dzień, to jutro wyjdzie słońce. Uważam, że dobro wraca, a pozytywne myślenie i wytrwałość w tym myśleniu może poprowadzić do sukcesu. Kapitał ludzki w każdym zespole a przede wszystkim branży hotelarskiej jest bardzo ważny. To ludzie tworzą tę atmosferę i to dla nich nasi goście przyjeżdżają.

 

Więcej inspirujących rozmów z kobietami znajdziesz w specjalnym wydaniu DTS Sądeczanka – bezpłatnie pod linkiem:

 

 

Reklama