Kopalnia wiedzy i siłownia głupoty

Kopalnia wiedzy i siłownia głupoty

Podrostkiem będąc, w głowie mając błogi miszmasz, a w duszy głód emocji, doświadczeń, wiedzy i rozmów z ciekawymi ludźmi, zachwycałam się w jak wspaniałym czasie wkraczam w dorosłość. Gdy miałam naście lat, w poszukiwaniu informacji i wiedzy musiałam iść do biblioteki, a w poszukiwaniu ciekawych ludzi (gdy wszyscy ciekawi z podwórka już byli znani), trzeba było jechać w podróż.

I nagle nastał Internet! Zachwycający dar cywilizacji na nową drogę życia, na dwudzieste, może dwudzieste pierwsze urodziny. Wraz z Internetem dostaliśmy wszystko, czego byliśmy głodni: informacje, wiedzę i pasjonujące rozmowy z ciekawymi ludźmi z całego świata. Rozgrzewały się klawiatury i monitory terminali w uczelnianym centrum informatycznym, rozpędzały się nasze śmiałe marzenia. Czuliśmy się jak w kosmicznej rakiecie do przyszłości i naiwnie ufaliśmy, że będzie tam (czyli w przyszłości) znacznie piękniej, choćby dlatego, że zmienią się warunki sprzyjające głupocie, której źródeł dopatrywaliśmy się w kiepskim dostępie do informacji.

Gorzkie rozczarowanie przyszło po latach wraz ze spostrzeżeniem, że to niestety tak nie działa, bo głupota też karmi się Internetem. Wykorzystując sieć rośnie w siłę i nabiera butnej pewności siebie, a później – wrogości do innych. Zalogowana do sieci orientuje się, że nie jest odosobniona, a wręcz przeciwnie – że jest powszechna, ma sojuszników, więc ma moc. Gdy już czuje się pewna siebie i mocna liczebnie – atakuje.

Mój dawny wykładowca, doktor Krzysztof Szymanek podzielił się kilka dni temu w sieci swoistym ostrzeżeniem: „Gdy cała grupa, do której należysz, mówi ci, że masz rację, jednomyślnie potwierdza twoje brednie, to zaczynasz mieć całkowitą pewność, że jesteś posiadaczem prawdy”. Pamiętając o tym popatrz teraz na wszystko, co dzieje się w polskiej polityce, w każdej bez wyjątku partii i w tłumie zapatrzonych w partyjnych liderów ludzi utwierdzających się wzajemnie w przekonaniu, że myślą i czynią najlepiej.

Jak im wytłumaczyć, że wpadli w pułapkę?

Pozdrawiam wszystkich, którzy jak ja – nie znaleźli dotąd partii konserwatywnej tam, gdzie trzeba dbać o spuściznę, liberalnej tam,  gdzie trzeba iść z duchem czasu, opiekuńczej dla rzeczywiście wymagających opieki, motywującej do zaradności, wspierającej przedsiębiorczych i wolny rynek, dostrzegającej wartość różnorodności.

Jest nas niemało. W wyborach staramy się typować mniejsze zło i mamy cichą nadzieję, że kiedyś polityka i przyzwoitość pójdą w parze, że w oceanie informacji będzie można szybciej i łatwiej złowić tę cenną i prawdziwą, że znajdziemy sposób na to, aby głupota nie była taka zaraźliwa.

Co się klikało w minionym tygodniu? Oczywiście wybory.

 

Reklama