Katarzyna Kachel. Każdy z nas może być Bomblem

Katarzyna Kachel. Każdy z nas może być Bomblem

To historia o człowieku, który umiał słuchać i opowiadać o ludziach stąd. To także historia ludzi nie stąd, którzy tutaj przyjechali i opowieści te usłyszeli. Z takich spotkań, nawet wtedy, kiedy dokonują się na różnych czasoprzestrzeniach, może w miejscach jej zagięcia, na stykach zmiennych trajektorii, rodzą się rzeczy prawdziwie i szczerze, czasami boleśnie. I właśnie tak narodził się spektakl „Bombel-Nahacz” na podstawie opowiadania Mirosława Nahacza.

Jeśli zastanawiacie się, gdzie jest takie miejsce, w którym czas płynie wolniej, a ludzie potrafią w medytacyjnej niemalże pustce siedzieć godzinami przed domem albo na przystanku autobusowym, to jest to ziemia Beskidu Niskiego. Okolice Gładyszowa, gdzie Mirek się urodził i gdzie zaczął słyszeć swoich sąsiadów. Z tego słuchania swoich i obcych zrodziły się teksty, które pewnego dnia położył na stole w kuchni Andrzeja Stasiuka. I zrobił to z taką miną, jakby oddawał kasę, której wcale nie chce oddać. „Poszedł, a ja pomyślałem: Boże, żeby to nie były wiersze” – wspominał Stasiuk. Tak nakładem wydawnictwa Czarne ukazały się „Osiem cztery”, później „Bombel” a jeszcze później „Bocian i Lola”.

***

O takich ludziach jak Nahacz mówi się, że posiedli dar albo że zostali wybrani do opowiedzenia. I może jest to rodzaj łaski, niełatwej, czasami uwierającej i niewygodnej. Może rodzaj posłannictwa, w które wpisane jest cierpienie. Tego, jak mówił Stasiuk, nie da się nauczyć, bo nie ma od kogo. I taka jest proza Nahacza, czysta i brudna zarazem, gładka i chropowata. Jakby „rzeczywistość nabrała ochoty na wypowiedź i w tym celu wybrała sobie Nahacza, a on zgodził się jej wysłuchać i zapisać” (Andrzej Stasiuk). Ciężko od tego uciec, bo nawet kiedy się ucieka i zmienia położenie geograficzne, to wciąż zostaje się na tamtym przystanku, na tamtej ziemi, w tamtej przestrzeni.

***

Tabliczka na grobie Mirka Nahacza w Leszczynach jest skromna. Pod nazwiskiem można przeczytać: pisarz. Zdecydował się odejść, gdy miał 23 lata. Kilkanaście lat później tabliczkę na grobie Mirka zobaczyli Monika Babula i jej partner Mariusz Laskowski, aktorzy z Warszawy. Jeszcze nie byli umówieni, że tu zostaną, jeszcze pomieszkiwali, ale już szukali, już odwiedzali, już coś się rodziło (…)

Cały tekst w najnowszym wydaniu DTS – bezpłatnie pod linkiem:

Reklama