Jakub Marcin Bulzak. Pije Kuba do Jakuba Każdy swego

Jakub Marcin Bulzak. Pije Kuba do Jakuba Każdy swego

Nie będzie o koszykówce. Będzie o coraz bardziej otaczającej nas rzeczywistości (jak mawiał Kazimierz Rudzki).

Każdy swego. Najpierw trzeba mieć tych „swoich”. To się ich szuka. Szukanie idzie od góry i od dołu. Lider szuka drużyny, wojownicy wodza, twórca publiczności, fani idola, pasterz stada, stado pasterza, demagog publiczności, zabłąkani przewodnika, polityk wyborców, elektorat kandydata.

Dla polityka „swoi” to żelazny elektorat, dla proboszcza tylko ci parafianie, co mu czapkują, dla nauczyciela tylko ci uczniowie, co z pierwszej ławki przytakują każdemu zdaniu, dla pracodawcy tylko ci pracownicy, co zostając po godzinach nie żądają zapłaty, dla lekarza w przychodni tylko ci pacjenci, co nie dopominają się o badania okresowe, dla twórcy tylko pochlebcy itd.

Jak się już ma „swoich” lub się jest wśród „swoich”, to się zaczyna kopać coraz głębszy rów, żeby „swoich” oddzielić od „obcych”. Ze „swoimi” się pożartuje, „obcym” się ręki nie poda, dla „swoich” ma się dobre słowo, „obcych” się mija bez słowa, dla „swoich” „dewolaje i Paryże i Szanghaje”, „obcych” z buta i po łbie, „swoich” na stanowiska, „obcych” na bruk, „swoich” kryć, „obcych” denuncjować, „swoich” wybielać, „obcych” oczerniać…

Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń jest absolutnie zamierzone, choć głęboko ukryte.

To stan na dziś. A że za pasem jedne wybory, na wiosnę drugie (a może i trzecie, przedterminowe), to dopiero zobaczycie, jak nas rzeczywistość otoczy…

Więcej felietonów w najnowszym wydaniu DTS – bezpłatnie pod linkiem:

Reklama