Jubileusz 135-lecia. Uczniowie z dumą nosili tarcze z zębatym kołem i błyskawicą

Jubileusz 135-lecia. Uczniowie z dumą nosili tarcze z zębatym kołem i błyskawicą

Rozmowa z Walentym Szarkiem, dyrektorem Zespołu Szkół Elektryczno-Mechanicznych w Nowym Sączu

– Opowiadał Pan kiedyś, jak to pracując w kuratorium oświaty, nadzorując kilkadziesiąt szkół, zrodziła się w Pana głowie wizja idealnej szkoły. Po 14 latach pracy jako dyrektor Elektryka – drugiego w Polsce najlepszego technikum według tegorocznego Rankingu Liceów i Techników „Perspektyw” – może Pan powiedzieć, że udało się Panu zrealizować tę wizję?

– Przede wszystkim zamierzenia w stosunku do szkoły, której stery obejmowałem 14 lat temu, nie przewidywały żadnych konkretnych wyników dydaktycznych (oczywiście poza tym, że miały być optymalne w stosunku do możliwości), a już kompletnie nie zakładały jakichś znaczących pozycji w rankingach, do których miałem i nadal mam dość duży dystans. Jeśliby jednak po tych 14 latach popatrzeć przez pryzmat tzw. „liczb”, to cele, które przed sobą stawiałem, zrealizowane zostały z pokaźną nawiązką. Jednym z głównych celów było bowiem wprowadzenie trwałych mechanizmów, pozwalających uzyskiwać optymalne wyniki w każdym obszarze funkcjonowania szkoły. Wyniki dydaktyczne są mierzalne, wiec stosunkowo łatwo je komunikować, oceniać czy porównywać, a przecież działalność szkoły to także inne obszary, w szczególności problematyka wychowawcza, którą nie sposób zmierzyć czy porównać z innymi szkołami. Dziś z perspektywy minionych 14 lat odpowiedzialnie mogę stwierdzić, że także w zakresie zadań wychowawczych szkoła osiągnęła to, czego oczekiwałem: jest całkowicie bezpieczna – od lat brak jakichkolwiek oznak przemocy czy braku akceptacji w zespołach klasowych. Przez te wszystkie lata nie zanotowano najmniejszego sygnału dotyczącego narkotyków, dopalaczy czy innych zakazanych środków. To wymagało co najmniej tyle samo wysiłku od nas wszystkich, ile włożyliśmy w efekty dydaktyczne.

– Na tym właśnie ta wizja idealnej szkoły polegała? Czegoś nie udało się jeszcze zrealizować?

– Nadzorując, jako pracownik kuratorium oświaty, przez 10 lat funkcjonowanie kilkudziesięciu szkół, miałem okazję dogłębnie zaobserwować znakomite rozwiązania organizacyjne w wielu z nich, wiele pomysłów uatrakcyjniających szkolną codzienność, zabiegi czynione przez dyrektorów dla utrzymania w szkołach właściwych relacji międzyludzkich. Z drugiej strony dane mi było poznać wiele „ciemnych stron” funkcjonowania szkół, które w większości generowały coraz gorszą atmosferę w zespołach nauczycielskich, powstawanie kolejnych ognisk zapalnych w relacjach między poszczególnymi grupami nauczycieli lub na linii dyrektor – nauczyciele. Początkowo te pozytywne, jak i negatywne obserwowane aspekty funkcjonowania szkół, postrzegałem i analizowałem osobno, zastanawiając się jak ja postąpiłbym  w podobnej sytuacji czy rozwiązał dany problem. Dopiero po pewnym czasie, po kilku latach, bardziej kompleksowo zacząłem budować sobie w wyobraźni „mój” model szkoły. Jeżeli chodzi o szkołę idealną to oczywiście takiej nie ma (choć sam czasem zastępczo używam takiego sformułowania), i to, co powstało w mojej głowie to raczej można nazwać szkołą optymalną. Dopóki dane jest mi kierować pracą Elektryka nie chcę zdradzać szczegółów wprowadzonych w szkole rozwiązań i mechanizmów, ale zapewniam, że nie ma wśród nich niczego nadzwyczajnego czy tajemniczego. Podobnie jak szef kuchni, detale przyrządzanych potraw pozostawię swoją tajemnicą. Czego nie udało mi się zrealizować? Na pewno mam duży niedosyt jeśli chodzi o infrastrukturę techniczną obiektów szkolnych. Wprawdzie zrobione zostało wiele w tym zakresie, ale nadal „straszy” elewacja budynku, sala gimnastyczna i trakty komunikacyjne wewnątrz posesji szkolnej.

– Był Pan uczniem Elektryka, a później nauczycielem i dyrektorem. Może Pan z tych różnych perspektyw pozycji i czasu powiedzieć, jakie sprawy w Elektryku pozostają niezmienne i stanowią jego wyróżnik? (…)

Całość przeczytasz w najnowszym wydaniu DTS:

 

 

Reklama