Jakub Bulzak. Pije Kuba do Jakuba. Było, jest, nie będzie…

Jakub Bulzak. Pije Kuba do Jakuba. Było, jest, nie będzie…

Zaje…, to znaczy, super być boomerem! Nie wiecie, kto to? Znaczy, że to Wy! Ale ja nie o slangu, a o muzyce.

Piszę ten felieton po powrocie z koncertu zespołu KULT. Słuchałem ich od moich wczesno nastoletnich lat. Już wtedy byli legendą. I z dziką frajdą przed chwilą podmarzałem z Kazikiem w naszym amfiteatrze.

Ale dlatego zaje…, to znaczy super być boomerem? Bo jak byłem nastolatkiem, to jeszcze pisało się teksty i komponowało muzykę, a teraz się produkuje utwory. I piosenki z lat 80., które mnie fascynowały dekadę później, dziś trafiają do wnuków bywalców Klubu Riviera Remont. Bo ja – boomer – po ponad 20 latach, mogę wybrać się na koncert artystów, których słuchałem na najstarszej wersji Winampa, a obecne nastolatki, będąc w moim wieku, zderzą się z komunikatem: „Ze względu na upływ terminu ważności, produkt sceniczny waszej młodości nie nadaje się do spożycia”. Bo o tych, co byli objawieniem polskiej sceny muzycznej w czasach, gdy słuchałem KULTU, słuch zaginął. I tak już będzie: era gwiazd jednego sezonu…

Dzień po moim podmarzaniu z Kazikiem, w tymże amfiteatrze nastolatki piszczały na widok wokalisty – speca od szczekania i paradowania w sukni ślubnej, czyli aktualnego „króla parkietu”, dzierżącego berło do spółki z jedną 26-letnią Zuzią, stylizującą się na 13-latkę. Zakład o tytułowy produkt jednej z piosenek KULTU, że za 20 lat o nich ni widu, ni słychu?

Zatem snowflakesy – zazdrośćcie boomerom!

Jakub Marcin Bulzak

Więcej felietonów przeczytasz w najnowszym DTS – bezpłatnie pod linkiem:

Reklama