Hegemonia i personalia – Rafał Matyja o prognozach wyborczych

Hegemonia i personalia – Rafał Matyja o prognozach wyborczych

Ta kampania wyborcza jest bardzo dziwna. Partie prowadzą je tak, jakby wszystko sprowadzało się do mobilizacji wyborczej swoich, a nie do pozyskiwania wyborców innych partii.

Prawo i Sprawiedliwość podwyższyło stawkę wiosną, gdy ogłosiło plan przedwyborczych wydatków: rozszerzenie 500 plus na pierwsze dziecko, wypłata dodatkowego świadczenia dla emerytów. Dziś stara się tę ofertę jakoś rozszerzyć, ale po zastosowaniu tak silnej broni jaką są pieniądze na rękę, każda zapowiedź wypada blado i nie sprawia już takiej różnicy jak wiosenna decyzja.

Tylko niektóre, bardzo niekorzystne dla opozycji sondaże, po przeliczeniu na podstawie danych historycznych przekładają się w relacji 9 do 1 dla PiS w okręgu nowosądeckim. Ostatni, dość dokładny sondaż Dobrej Opinii daje tej partii 59 proc. głosów w Małopolsce, a zatem szansę na rekordowy wynik w okręgu 14 – gdzie przed czterema laty osiągnęła ona 60 proc.

***

Jeżeli wszystko w sondażach jest takie stałe, to Prawo i Sprawiedliwość idzie po osiem, a przy korzystnym dla tej partii rozkładzie głosów na opozycję – może nawet dziewięć mandatów. A główna walka w okręgu rozegra się wewnątrz listy obozu rządzącego. Przypomnijmy, że cztery lata temu w ósemce posłów, którzy dostali się do Sejmu, zabrakło kandydującego z szóstego miejsca Jana Piczury, a do izby wszedł kandydujący z 10. miejsca Jan Duda. Czy to znaczy, że pierwsza czwórka może być spokojna? Tak, wyjaśnijmy jeszcze dlaczego. W przypadku Arkadiusza Mularczyka – podstawowym argumentem jest znakomity wynik przed czterema laty, gdy kandydował z 7. miejsca. W przypadku następnej trójki, o tych szansach zadecydują „mateczniki”. W przypadku Anny Paluch we wschodniej części powiatu nowotarskiego, Barbary Bartuś – w gorlickim i Wiesława Janczyka – w limanowskim. Bardzo duże szanse ma też Siarka, który zdobył prawie połowę wszystkich głosów oddanych w Rabie Wyżnej, prawie 40 procent w Spytkowicach. Ale jego matecznik nie jest na tyle rozległy jak konkurentów z poprzednich miejsc. Dotąd wystarczał na pewne wejście do Sejmu, ale czy i tym razem tak będzie?

Problem polega na tym, że na listach PiS w powiecie nowotarskim pojawił się nowy konkurent Andrzej Gut-Mostowy. O głosy w tej części okręgu powalczy też przegrany z 2015 roku Jan Piczura, który w wyborach sejmikowych dostał ponad 16 tysięcy głosów w regionie łączącym Podhale z kilkoma powiatami z okręgu chrzanowskiego. Skoro powiedzieliśmy już o sejmikowym radnym z okręgu podhalańsko-wadowickiego, warto zwrócić uwagę na jeszcze dwóch innych kandydatów, którzy do Sejmu będą chcieli przeskoczyć z sejmiku małopolskiego, do którego weszli z okręgu nowosądeckiego, czyli o Patryku Wichrze (18 tys. głosów) i Grzegorzu Biedroniu (36 tys.). Oczywiście tym razem będą musieli o taki wynik powalczyć ze znacznie silniejszymi rywalami, ale widzimy, że stawka poza pierwszą czwórką może być dość wyrównana i właśnie w obrębie listy PiS może dojść do jakichś niespodzianek.

***

Zwłaszcza, że w przypadku okręgu takiego jak nowosądecki ogromne znaczenie ma rozmieszczenie terytorialne kandydatów: oczywiście tych aktywnych i rozpoznawalnych lokalnie. Większość wyborców w małych miastach i gminach wiejskich głosuje, szukając na listach sąsiadów. Rzadko zmienia z tego powodu preferencje partyjne. Częściej jednak jest tak, iż kandydatura kogoś z okolicy może sprawić, że ktoś, kto nie zamierzał iść do wyborów – pójdzie zagłosować z innych względów niż wielka polityka. To sprawiało przez lata, że PSL miał w wyborach wyższy odsetek głosów niż wskazywały na to sondaże. Miał po prostu setki kandydatów dobrze znanych w swoich gminach. Czasami bezpartyjnych, a czasami takich, o których przynależności do stronnictwa sąsiedzi dowiadywali się dopiero w chwili głosowania. Bo często były to osoby znane z czegoś innego – z szefowania lokalnej straży pożarnej, działań w ruchu gospodyń wiejskich, ludowych zespołach sportowych. Z szefowania radzie gminnej lub powiatowej. Czasami byli to nawet wójtowie i starostowie. Tak jest i tym razem, choć pozycja polityczna kandydatów PSL jest po utracie władzy w skali kraju i województwa, a także reprezentacji w części powiatów – słabsza niż bywało dawniej.

Dlatego – jeżeli lista w ogóle zdobędzie mandat – to szansę na jego obsadzenie mają w zasadzie tylko Urszula Nowogórska i Stanisław Pasoń. Mając w pamięci wyniki wyborów sejmikowych, w których Pasoń kandydując z pierwszego miejsca zdobył o 764 głosy mniej od kandydującej z „dwójki” Nowogórskiej – większe szanse można przyznać obecnej liderce listy.

***

Sondażowe wyniki nie dają jednak dziś PSL mandatu w okręgu nowosądeckim. Wiadomo nie od dziś, że szczyt popularności osiągają ludowcy w wyborach samorządowych. Dlatego, gdyby wierzyć metodzie przeliczania sondaży na historyczne wyniki głosowań – szanse na dwa mandaty dla opozycji ma dziś przede wszystkim Platforma. To rozwiązanie, które pogodzi oba podregiony okręgu nr 14, dając po jednym pośle Podhalu (Jagna Marczułajtis-Walczak) i Sądecczyźnie (Andrzej Czerwiński).

Ostatnia kwestia, to szanse list Lewicy i Konfederacji. W tym pierwszym przypadku gra idzie przede wszystkim o odbudowanie wpływów, a właściwie zbudowanie wizerunków nowych liderów. Lewica ma przed sobą perspektywę długiego marszu i budowania elektoratu niemal od zera. Konfederacja zaś – w regionach takich jak Sądecczyzna – może liczyć na to, że kiedyś skończy się dobra passa PiS i wyborcy prawicowi będą szukać jakiejś alternatywy. To czekanie na okazję dla ugrupowania Janusza Korwin-Mikkego trwa już prawie 30 lat. Ale nigdy nie wiadomo, czy nie pojawi się jakaś furtka, tak jak było to w roku 2014 w wyborach europejskich. Tamten sukces radykalna prawica zmarnowała. Czy dostanie szansę tej jesieni? Jeżeli nawet – to nie na Sądecczyźnie. Tu PiS wydaje się być po prostu hegemonem.

Rafał Matyja

Autor jest historykiem i politologiem, doktorem habilitowanym nauk społecznych. Był twórcą i wieloletnim prodziekanem Wydziału Studiów Politycznych WSB-NLU w Nowym Sączu. Obecnie wykładowca Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Publicysta i redaktor naczelny kwartalnika „Praktyka Polityczna”.

 

Reklama