Grybów. Sprawca brutalnego ataku przyznał się do winy. Grozi mu 5 lat więzienia

Grybów. Sprawca brutalnego ataku przyznał się do winy. Grozi mu 5 lat więzienia

Grybów, atak na 33-latku

To już ponad trzy tygodnie od brutalnego ataku na 33-letniego mężczyznę przy sklepie Nordi w Grybowie. Napastnik przebywa na wolności, przyznał się do zarzucanego mu czynu. Będzie odpowiadał z wolnej stopy. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności. Został przesłuchany 2,5 tygodnia po zdarzeniu, pomimo, iż rodzina poszkodowanego tuż po zdarzeniu podała właściwe imię i nazwisko jednego z uczestników.

Jak już informowaliśmy TUTAJ, 33-letni mieszkaniec Grybowa przebywał w sklepie, gdzie doszło do wymiany zdań, odepchnięć pomiędzy nim, a innym mężczyzną, którego znał z dawnych lat. Oprócz jednego lekkiego odepchnięcia w sklepie, nie doszło między nimi do żadnego innego kontaktu fizycznego, co widać na monitoringu. Po kilkunastu/kilkudziesięciu minutach mężczyzna opuścił sklep ze swoim synem, wsiadł do samochodu i odjechał.

Po jakimiś czasie samochód, którym odjechał mężczyzna ponownie zaparkował przed sklepem. Żona późniejszego poszkodowanego, widząc co się dzieje, podbiegła i próbowała interweniować, ale została całkowicie zignorowana przez przybyłego mężczyznę i jego kuzyna. Mężczyźni weszli do sklepu, jeden z nich został z tyłu. 33-latek został wywołany na zewnątrz przez drugiego z mężczyzn, z którym wcześniej doszło do wymiany zdań. Na nagraniu widać jak ze sklepu w odległości kilku metrów od siebie wychodzi – pierwszy z mężczyzn, za nim poszkodowany i dalszym dystansie za nimi ,,czai” się główny oprawca. Ofiara nie widzi, że jest ktoś trzeci, niczego nieświadomy idzie w stronę swojego samochodu, tam zostaje brutalnie zaatakowany z tyłu, a kiedy traci przytomność – zostaje też kopnięty z impetem w głowę.

Obydwaj mężczyźni zamieszani w doprowadzenie do tak poważnego stanu (ten, który zaatakował i ten, który go przywiózł, a następnie ofiarę ze sklepu wywabił) oddalili się z miejsca zdarzenia. Poszkodowany jest po zabiegach, przeszedł wielogodzinną operację, która nie jest ostatnią ingerencją lekarską (przesunięta kość w obrębie nosa). Oprawca doprowadził do licznych złamań kości czaszki i twarzoczaszki, utraty przytomności, złamania szczęki po lewej stronie i podstawy żuchwy. Na nagraniu widać wyraźnie, że przed sklepem nie doszło do żadnej bójki, kontaktu fizycznego pomiędzy pierwszym mężczyzną, a poszkodowanym, który szedł za nim. Główny sprawca od początku był schowany za półkami w sklepie, trzymał dystans, nie został zauważony przez ofiarę, nie nawiązał z nim kontaktu wzrokowego.

Napastnik przyznał się do winy

Sprawca haniebnego czynu, czyli brutalnego ataku z tyłu, został przesłuchany po 2,5 tygodnia od zdarzenia. Miał wiele czasu, aby się do zeznań przygotować. Rodzina poszkodowanego chwilę po zdarzeniu podała właściwe imię i nazwisko jednego z uczestników, policja nie pojechała szukać sprawcy, nie wykonała w tym zakresie ruchu. Jak opiniuje naszej redakcji jeden z byłych, wieloletnich policjantów, jest to co najmniej wątpliwe zachowanie, a zatrzymanie tuż po takim zdarzeniu jest standardem.

Komisarz Justyna Basiaga z Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu w odpowiedzi na nasze zapytanie poinformowała, że 10 marca rano (red. dzień po zdarzeniu) podejrzewany o ten czyn 26-letni mieszkaniec powiatu nowosądeckiego sam zgłosił się do Komisariatu Policji w Grybowie, przedstawił swoją wersję zdarzenia, spójną z dotychczas zebranym materiałem dowodowym – nagraniem. To również jest zastanawiające, ale wrócimy do tego w kolejnej publikacji.

Czy zgłosił się sam?

Żona kuzyna, który był drugim uczestnikiem zdarzenia, kilka godzin po ataku dostała wiadomość na messengerze od rodziny poszkodowanego w tej sprawie. Prokurator Sławomir Korbelak z Prokuratury Rejonowej w Gorlicach przyznaje w rozmowie z naszą redakcją, że w tym zdarzeniu występuje tylko jeden podejrzany sprawca. Mężczyzna, który napastnika przywiózł, nie występuje ani w charakterze podejrzanego, ani oskarżonego.

– Jest jeden sprawca. Jedna osoba. Została ustalona. Jest analizowany przebieg zdarzenia w oparciu o zabezpieczone nagranie monitoringu. Jest analizowany przebieg zarówno w kontekście tego co zrobił sprawca jak i tego jak zachował się pokrzywdzony. W oparciu o monitoring i zeznania świadków jest analizowana odpowiedzialność sprawcy, ale także w kontekście zachowania pokrzywdzonego – mówi w rozmowie z naszą redakcją prokurator Sławomir Korbelak.

Na ten moment trudno stwierdzić co ma na myśli prokurator, łącząc odpowiedzialność sprawcy w kontekście wcześniejszego zachowania pokrzywdzonego w stosunku do innego mężczyzny. Napastnik przywieziony na miejsce nie miał wcześniej żadnego kontaktu (choćby słownego) z mężczyzną, którego chwilę potem bez zastanowienia zaatakował. Jego udział w zdarzeniu zawęża się zatem do przyjazdu na miejsce i wyprowadzenia ciosów od tyłu z pełnym impetem, a później kopnięcie nieprzytomnego 33-latka.

Nie było przesłanek do zatrzymania

– Zatrzymanie stosuje się wtedy, kiedy osoba unika odpowiedzialności, ukrywa się, mataczy w sprawie. Proszę zwrócić uwagę, że tutaj sprawca zgłosił się i jest zabezpieczony monitoring z nagrania – mówi nam prokurator Sławomir Korbelak.

Krwotok i transport do Krakowa na własną rękę

Osoba poszkodowana została wypisana ze szpitala w Nowym Sączu dnia 12 marca (kilka dni po ataku). Mężczyzna wrócił do domu ze skierowaniem do szpitala w Krakowie, gdzie nazajutrz miał dotrzeć sam w celu dalszej hospitalizacji. W nocy dostał jednak krwotoku. Tym samym ponownie trafił na SOR w Nowym Sączu. Tam krwotok zatrzymano, a za kilka godzin doszło do kolejnego. Żona poszkodowanego zorganizowała karetkę we własnym zakresie i dopiero wtedy mężczyzna pojechał do krakowskiej placówki.

Śledczy nie wiedzieli

Oskarżyciel publiczny przyznaje, że prokuratura nie dysponuje dokumentacją ze szpitala w Krakowie, gdzie poszkodowany trafił na drugi dzień, po tym jak został wypisany ze szpitala w Nowym Sączu. Wniosek o dokumentację został złożony do krakowskiej placówki przed Świętami Wielkanocnymi.

– Dopiero teraz złożyliśmy taki wniosek – mówił nam w zeszłym tygodniu prokurator Korbelak. Jego szef – prokurator Tadeusz Cebo dowiedział się o dalszych losach od mediów. – Nie wiedzieliśmy, że jest ciąg dalszy zdrowotnych kłopotów poszkodowanego – mówił naszej redakcji przed urlopem. Śledczy bazowali dotychczas tylko i wyłącznie na dokumentacji ze sądeckiego szpitala.

Poszkodowany przeszedł w Krakowie zabiegi: zamknięte nastawienie złamania szczęki, zamknięte nastawienie złamania żuchwy, otwarte nastawienie złamania żuchwy, otwarte nastawienie złamania szczęki, lokowanie płatu cylindrycznego w zakresie jamy ustnej i warg.

– Te dokumenty muszą do nas wpłynąć. I od tego jest na przykład pełnomocnik pokrzywdzonego – mówi prokurator Sławomir Korbelak. Żona poszkodowanego przedstawiła tymczasem na policji w Grybowie oryginalną dokumentację, ale jak wynika z jej relacji, policjant powiedział, że na bazie tej dokumentacji nie może podejmować żadnych dalszych decyzji wiążących, bo musi otrzymać dokumentację bezpośrednio ze szpitala w Krakowie. Nie wiadomo co zatem miał na myśli prokurator Korbelak mówiąc nam, że pełnomocnik pokrzywdzonego może dostarczyć dokumentację sam.

Zabezpieczone nagrania

Skontaktowaliśmy się z osobą odpowiedzialną za sklep Nordi w Grybowie. Przyznała w rozmowie z naszą redakcją, że zabezpieczyła wszelkie nagrania. Po wszelkie informacje odesłała nas na Policję. Nie chciała komentować faktu, jakoby pracownicy mieli między sobą przesyłać nagrania monitoringu. Nie chciała też komentować treści naszego pierwszego artykułu (do redakcji DTS24 zgłosił się pracownik, który twierdził, że kobieta podważała artykuł). W rozmowie z naszą redakcją tego przyznać nie chciała. Potwierdziła, że nagrania zostały zabezpieczone i przekazane Policji.

Co grozi napastnikowi?
Na ten moment oprawca odpowiada m.in. z art. 157 § 1 k.k. , za co grozi mu kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności (poniżej). Prawdopodobnie odpowie także za „czyn o charakterze chuligańskim”.

Kto powoduje naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia, inny niż określony w art. 156 § 1, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

Trudno stwierdzić, czy w toku prowadzonego śledztwa dojdzie do zmiany kwalifikacji czynu. Najbliższy etap postępowania ma być związany (jak twierdzi oskarżyciel publiczny) z pozyskaniem dokumentacji z krakowskiego szpitala i powołaniu biegłego. Wiele również zależy od zeznań samego poszkodowanego, świadków oraz potencjalnych kolejnych dowodów, które pojawią się w tej sprawie. Temat będzie kontynuowany.

Reklama