Brutalny atak. Sprawcy na wolności. Karetką z Nowego Sącza do Krakowa na własną rękę

Brutalny atak. Sprawcy na wolności. Karetką z Nowego Sącza do Krakowa na własną rękę

Grybów, pobicie

Dokładnie tydzień temu (9 marca) na parkingu przy sklepie Nordi w Grybowie doszło do brutalnego ataku na 33-letniego mężczyznę. Jeden z uczestników wywabił ofiarę ze sklepu, a kiedy ten wyszedł, sprawca od tyłu zaatakował go. Poszkodowany stracił przytomność, gdy leżał nieprzytomny, został z impetem kopnięty w twarz. Doznał wstrząsu mózgu, kilku złamań twarzoczaszki, przeszedł zabiegi, przed nim dwie poważne operacje. Czeka go wielotygodniowa hospitalizacja, na którą musiał dotrzeć z nowosądeckiego szpitala do szpitala w Krakowie zorganizowaną we własnym zakresie karetką. Sprawcy zajścia w Grybowie zbiegli z miejsca zdarzenia.  Główny oprawca zgłosił się na komendę, dopiero w chwili, gdy dowiedział się wprost, że sprawa jest bardzo poważna. Wątków tego zdarzenia jest znacznie więcej – z pytaniem o decyzje z nowosądeckiego szpitala włącznie.

Jak wynika z naszych ustaleń, 33-letni mieszkaniec Grybowa przebywał w sklepie, gdzie doszło do wymiany zdań, odepchnięć pomiędzy nim, a innym mężczyzną. Jeden z nich opuścił sklep i udał się samochodem po swojego kolegę. We dwóch powrócili na miejsce. Dalszy ciąg zdarzeń mrozi krew w żyłach. Mężczyzna, z którym wcześniej doszło do utarczki słownej wszedł do sklepu i wywabił 33-latka na zewnątrz na rzekomą rozmowę. Kiedy 33-latek szedł za nim w stronę swojego samochodu, znienacka został brutalnie zaatakowany od tyłu przez zaczajonego kolegę mężczyzny, który wybiegł ze sklepu za ofiarą. Kopnął go z impetem w kręgosłup. Poszkodowany już jako nieprzytomny uderzył w swój samochód i osunął się na ziemię. Wówczas został brutalnie kopnięty w głowę przez tego samego mężczyznę, który zaatakował go z tylu. Żona pobitego błagała mężczyzn, aby zostawili jej męża w spokoju. Została zignorowana. Sprawcy widząc do czego doprowadzili, wsiedli pospiesznie do samochodu i uciekli z miejsca zdarzenia. To widać na nagraniu monitoringu, który został zabezpieczony przez policję.

Poszkodowany przez kilka minut leżał nieprzytomny. Pomocy udzielali mu klienci sklepu i jego żona. Kiedy odzyskał przytomność, karetką pogotowia ratunkowego został przewieziony na Szpitalny Oddział Ratunkowy. Zdiagnozowano u niego wstrząs mózgu, złamania w obrębie struktur twarzoczaszki, w tym wieloodłamowe złamania ścian zatoki szczękowej i złamania żuchwy. Przez cztery dni przebywał w nowosądeckim szpitalu – tam nie podjęto się rekonstrukcji kości, nie zrobiono nic ze złamaniami a podawano środki przeciwbólowe, antybiotyk, wykonano tomograf głowy, następnie wystawiono skierowanie do krakowskiego szpitala, gdzie miał dotrzeć sam! Lekarz z sądeckiego szpitala miał powiedzieć: „załatwi sobie pan transport, bo to nie jest do Ameryki”. We wtorek 12 marca został wypisany z nowosądeckiego szpitala do domu, by nazajutrz zorganizować sobie karetkę i pojechać nią do Krakowa na dalszą hospitalizację.

Godziny grozy

W nocy z wtorku na środę, przebywając w domu i czekając na transport do krakowskiego szpitala, mężczyzna doznał poważnego krwotoku. Została wezwana karetka, krwotok zatamowano po godzinie w nowosądeckim Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Nad ranem doszło do kolejnego krwotoku. Wtedy mężczyzna miał usłyszeć: „Nie denerwuj mnie pan, bo jest druga w nocy”. Szpital nie podjął decyzji o transporcie pacjenta do krakowskiego szpitala. Krwotok zatrzymano. Rano żona poszkodowanego zorganizowała we własnym zakresie karetkę, która przewiozła opadającego z sił człowieka do szpitala w Krakowie. Tam oboje słyszeli od lekarzy powtarzający się komentarz: ,,to co państwo mówicie, jest nie do uwierzenia. Karygodne, że do tej pory niczego nie zrobiono i pan jest w takim stanie”.

Poszkodowany stracił dużo krwi. Finalnie zdiagnozowano u niego m.in: skośne złamanie żuchwy z przemieszczeniem, złamania w obrębie ściany tylno-bocznej zatoki szczękowej z przemieszczeniem, wyłamanie fragmentu kostnego w obrębie blaszki bocznej wyrostka skrzydłowatego z przemieszczeniem. W skrócie mówiąc, szczęka została zerwana. Doszło do wielu złamań, co utrudniało nawet mówienie, jedzenie, a kiedy pojawiał się krwotok – oddychanie.

Lekarze nie czekając poddali go natychmiast zabiegowi drutowania szczęki, zrobili szereg badań, poinformowali, że kiedy nabierze sił, czekają go dwie poważne operacje. W nocy po zabiegu nastąpił poważny krwotok. Pacjent został podłączony pod tlen. Kolejne badania, prześwietlenie, tamowanie krwotoku i przetaczanie krwi. Na obecną chwilę żona poszkodowanego usłyszała o konieczności kilkutygodniowej hospitalizacji, operacji i długotrwałej rehabilitacji, która czeka 33-latka.

Sami przyszli, sami poszli…

Kilka godzin po zdarzeniu, rodzina ofiary ustaliła personalia sprawców. Siostra poszkodowanego za pomocą wiadomości tekstowej poinformowała żonę jednego ze sprawców, aby przekazała mężowi i jego koledze, aby natychmiast zgłosili się na komendę, wskazując powagę sytuacji. Finalnie główny oprawca zgłosił się na komendę nazajutrz. Mężczyzna, który brutalnie zaatakował 33-latka dostał polecenie, aby nie opuszczał kraju. Na obecną chwilę jest na wolności, bo jak tłumaczy rzeczniczka policji – sam zgłosił się na posterunek policji. A że uciekł z miejsca przestępstwa wraz kolegą, którego przywiózł na ,,jatkę” i nie udzielił pomocy nieprzytomnemu – jest jak widać bez większego znaczenia.

Komisarz Justyna Basiaga z Komendy Miejskiej Policji w Nowym Sączu w taki sposób wypowiada się o tej sprawie.

– Dnia 9 marca, kilka minut przed godziną 18 funkcjonariusze Komisariatu Policji w Grybowie otrzymali zgłoszenie, z którego wynikało, że w rejonie jednego ze sklepów na terenie miejscowości Grybów znajduje się mężczyzna, który najprawdopodobniej został pobity, a sprawca oddalił się z miejsca zdarzenia. Patrol został skierowany we wskazane miejsce. Po przyjeździe funkcjonariusze zastali załogę karetki pogotowia ratunkowego, która udzielała poszkodowanemu pomocy medycznej. 33-letni mieszkaniec Grybowa został przetransportowany do sądeckiego szpitala – mówi kom. Justyna Basiaga, po czym dodaje:

– Policjanci na miejscu wykonali czynności mające na celu ustalenie i zatrzymanie sprawcy tego czynu, m.in. ustalili świadków, monitoring, a także wstępne okoliczności zdarzenia. Na chwilę obecną w Komisariacie Policji w Grybowie prowadzone jest postępowanie, które ma na celu wyjaśnienie dokładnych okoliczności tego zdarzenia. Policjanci m.in. zabezpieczyli i przeanalizowali zapis monitoringu, przesłuchują świadków. 10 marca rano podejrzewany o ten czyn 26-letni mieszkaniec powiatu nowosądeckiego sam zgłosił się do Komisariatu Policji w Grybowie, przedstawił swoją wersję zdarzenia, spójną z dotychczas zebranym materiałem dowodowym, w związku z czym nie zachodziły przesłanki do jego zatrzymania. W sprawie został powołany również biegły z zakresu medycyny, który sporządzi opinię dotyczącą obrażeń, jakich doznał pokrzywdzony i na tej podstawie zostanie podjęta decyzja o kwalifikacji prawnej czynu i rodzaju zarzutów, które zostaną przedstawione podejrzewanemu. Z uwagi na dobro prowadzonego postępowania na obecną chwilę nie udzielamy więcej informacji w tej sprawie.

Reakcja gorlickiej prokuratury
Wczoraj skontaktowaliśmy się z Tadeuszem Cebo, szefem gorlickiej prokuratury, która prowadzi sprawę. Po wysłuchaniu naszych pytań poprosił o chwilę czasu na zgłębienie wiedzy w sprawie, po czym przyznał, że prokuratura nie zdawała sobie sprawy z faktu, że stan poszkodowanego jest tak poważny. Powołany biegły miał dysponować dokumentacją tylko ze szpitala w Nowym Sączu, ale jak sam podkreślił, polecił prokuratorowi prowadzącemu zapoznanie się z aktami sprawy i zasięgnięciu dokumentacji również ze szpitala w Krakowie.

– Prokurator prowadzący zażądał akt. Będzie nimi dysponował w najbliższy poniedziałek. Zapewne będzie konieczność zasięgnięcia dodatkowej opinii o stanie zdrowia poszkodowanego już bezpośrednio w krakowskim szpitalu. Nie wiedzieliśmy, że jest ciąg dalszy zdrowotnych kłopotów poszkodowanego. Na ten moment jedna osoba występuje w charakterze podejrzanego – mówi prokurator Tadeusz Cebo w rozmowie z DTS24.

Dwóch sprawców czy jeden?

Sprawa brutalnego pobicia jest wielowątkowa. Może zastanawiać fakt, że w charakterze podejrzanego występuje tylko jeden mężczyzna – ten, który dokonał pobicia. Drugi z mężczyzn jest świadkiem – a przecież to on przywiózł swojego kolegę – być może z powziętym już wówczas zamiarem pobicia. Faktem jest także to, że obydwaj mężczyźni zbiegli z miejsca zdarzenia, nie udzielając pomocy osoby już nieprzytomnej i mocno krwawiącej, co widać na nagraniach. Faktem jest także to, że jeden z mężczyzn zgłosił się na policję dopiero wtedy, gdy dowiedział się od rodziny poszkodowanego o stanie jego zdrowia. W tej sprawie nie zastosowano środka zabezpieczającego w postaci tymczasowego aresztowania. Działanie sądeckiego szpitala również może pozostawiać wątpliwości i jak wynika z naszych ustaleń, rodzina podejmie w tej sprawie kroki prawne.

Czytaj także: Nowy Sącz. Tak było podczas wczorajszego 40-lecia twórczości Ryszarda Miłka [ZDJĘCIA]

Fot. DTS24

Reklama