GAZETA DO SŁUCHANIA. Małżeństwo w czasach zarazy

GAZETA DO SŁUCHANIA. Małżeństwo w czasach zarazy

Gazety słuchasz dzięki marce WIŚNIOWSKI

Pandemiczne warunki z kwarantanną na czele, wpędzając wiecznie zabieganych i zapracowanych małżonków w ich własne cztery ściany, mogą doprowadzić do niemałych przewrotów rodzinnych. W sieci krążą memy obrazujące z przymrużeniem oka małżeńskie kłopoty w izolacji od świata. Im dalej jednak od wirtualnej rzeczywistości, tym wyraźniej rysuje się waga problemu. W tych trudnych czasach Monika i Jacek Kaniewscy z Sądecczyzny zadedykowali pogubionym parom poradnik „Małżeństwo w czasach zarazy”.

Chata na końcu świata

Filmy udostępnione na Małżeńskim Kanale na YouTube, to zarejestrowane transmisje z profilu facebookowego Chata na Bucniku. Monika i Jacek od niemal 8 lat prowadzą gospodarstwo agroturystyczne, które znajduje się w malowniczym i zacisznym zakątku Obidzy, koło Łącka. Samochodem osobowym się tam nie dojedzie, telewizji nie uświadczy. Jest za to kochająca się rodzina, która prowadzi otwarty i gościnny dom, położony na wysokości 830 m n.p.m. Państwo Kaniewscy zamienili gwar stolicy na górską polanę, bo chcieli spróbować innego życia. – Mieliśmy fajne, dobre prace. Nie czuliśmy się wyżyłowani przez nieludzki system, ale jednocześnie czuliśmy, że to nie jest to, o czym marzymy. Dziś widzimy, że prowadzenie otwartego domu przynosi nam bardzo dużo szczęścia. Bardzo się zżywamy z naszymi gośćmi, którzy czują się u nas dobrze i chętnie wracają – opowiada Monika Kaniewska.

Gospodarze od dawna pragnęli podzielić się swoim doświadczeniem silnej, małżeńskiej więzi. Budowali ją spędzając ze sobą bardzo dużo czasu, wspólnie pracując i wychowując dzieci. Planowali nawet warsztaty, które miały się odbyć pod koniec kwietnia. Jednak kwarantanna wywołała temat do tablicy nieco wcześniej.

Przeszliśmy świadomie i dość intensywnie część naszego małżeńskiego życia i widzimy, że może być ono piękne i owocne, i że dużo rzeczy można w małżeństwie wypracować. Na fali kwarantanny wszyscy zaczęli się dzielić tym, czym mogli. U nas nie były to maseczki czy przyłbice, ale doświadczenie bycia bardzo dużo ze sobą jako małżeństwo, jako rodzina. To może pomóc ludziom, dla których ta sytuacja jest zupełnie nowa – dodaje Monika.

Małżeństwo w kwarantannie

Transmisje prosto z rozkwitającego wiosną zakątka Obidzy zaczęły gromadzić mnóstwo osób, które czas kwarantanny skłonił do refleksji nad kondycją swoich małżeństw. Monika i Jacek zaczęli odbierać liczne podziękowania, ale też wiadomości, które zwracały uwagę na konkretne problemy związane z tematyką poruszaną na fanpage’u. Państwo Kaniewscy są przekonani, że kwarantanna dała ludziom możliwość zadbania o wzajemne relacje, które kuleją, bo brakuje czasu na ich pielęgnowanie. – Dla wszystkich jest zrozumiałe, że doskonalenie się w zawodzie wymaga szkoleń, kursów, zdobywania nowego doświadczenia. Tak samo jest z relacją. Szkolimy się ze słuchania, z mówienia, rozumienia się nawzajem. To jest praca, która wymaga czasu, a współczesne małżeństwa najczęściej tego czasu po prostu nie mają – podkreśla Jacek Kaniewski.

Jest też takie bardzo szkodliwe i niestety  powszechnie spotykane przekonanie, które tłumi chęć rozwoju, a można je streścić w zdaniu: nie chciej za dużo. Byleby nie było źle. Jak nie pije, jak nie bije, jest co do garnka włożyć, to już w ogóle jest dobrze i czego ty chcesz więcej. Po co gadać o jakiejś przyjaźni w małżeństwie? To jest taki brak nadziei, że każde małżeństwo może być źródłem ogromnego szczęścia – dodaje gospodarz Chaty na Bucniku.

 

Codzienność pod lupą

Monika i Jacek zwracają uwagę na drobne elementy codzienności, które mogą pomóc budować więź. Mówią o wzajemnym docenianiu swojej pracy, roli wspólnych posiłków czy krzepiącej pamięci o pokonanych przeciwnościach losu. Uczą także krok po kroku, jak przeprowadzić rozmowę na trudne tematy. Sami takie rozmowy przeprowadzają raz w miesiącu i specjalnie się na nie umawiają. Dzieci wtedy śpią, telefony leżą w innym pomieszczeniu, a oni mogą poświęcić czas i uwagę tylko sobie nawzajem.  – Trudnych spraw nie można zamieść po dywan i udawać, że ich nie ma. Problemami warto się zajmować, tylko trzeba to robić dobrze – przekonuje pan Jacek.

Gospodarze z Bucnika uczą co zrobić, by małżeństwo w czasach zarazy wstawało zawsze prawą nogą, a więc jak zadbać o dobry humor drugiej połówki. Przypominają także, że słowo „przepraszam” nie powinno wychodzić z mody, w sytuacji gdy przez dom przetaczają się różne, często skrajne emocje wszystkich domowników, zamkniętych na niewielkiej przestrzeni. Wśród tematów poruszanych przez Monikę i Jacka jest też małżeńska kłótnia, która może mieć charakter strzałów z karabinu maszynowego albo wyrafinowanego strzału snajperskiego. Para sugeruje, że warto przerwać scysję zawieszeniem broni, a wrócić do tematu, który ją wywołał, dopiero po tym, jak opadną emocje.  – W warunkach kwarantanny, każdy woli raczej wracać w utarte schematy, pojawiają się napięcia i kłótnie. Można jednak pozwolić, żeby ta sytuacja nas zmieniała, a wtedy okazuje się dla nas bardzo rozwijająca. Mamy dużo takich zwrotnych informacji, że mimo całego trudu, ten czas jest dla małżeństwa bardzo dobry. Wielu postanowiło, że po kwarantannie pozostanie przy pracy zdalnej, bo oszczędza się wtedy sporo czasu i działa to pozytywnie na życie rodzinne – dodaje Jacek Kaniewski.

 

Potrzeba przestrzeni

Monika i Jacek bardzo doceniają swoje życie na górskiej polanie. W pobliżu znajduje się Główny Szlak Beskidzki, z ich okien roztaczają się wspaniałe widoki, piękno przyrody budzi zachwyt i działa kojąco na domowników. – Mieszkamy wysoko, w takim miejscu, gdzie jest bardzo rozległy widok. Widać okoliczne pasma i całą Kotlinę Sądecką. Na pewno tym, co pomaga w życiu człowieka, jest przestrzeń. Jeśli żyjemy zamknięci w przestrzeni miejskiej, to jest bardzo męczące. Mówię o zjawisku, które jest opisane naukowo, a my tego bardzo realnie doświadczamy, i wiemy to też od naszych gości. Wystarczy, że ktoś posiedzi u nas pół dnia na tarasie, a czuje się, jakby odpoczywał tu tydzień. Człowiek nabiera dystansu do tego, co zostawił gdzieś w dolinach – wyjaśnia pan Jacek.

Tym dystansem i doświadczeniem małżeństwo z Bucnika zamierza się dzielić na szerszą skalę. Mają nadzieję, że prowadzenie transmisji na Facebooku i vloga na YouTube przerodzi się kiedyś w fundację wspierającą małżonków i rodziny.  – W ostatnich latach bardzo zmieniły się relacje małżeńskie. Są zupełnie inne oczekiwania, czy role kobiety i mężczyzny. Nasze doświadczenie w budowaniu relacji, może być podpowiedzią dla innych – puentują.

Ten i wiele innych inspirujących tekstów znajdziesz w najnowszzm numerze „Dobrego Tygodnika Sądeckiego” – kliknij i pobierz bezpłatnie:

 

Reklama