Aśka z Muszynki podbiła serca miłośników kina

Aśka z Muszynki podbiła serca miłośników kina

Gdy jako 15-latka podziwiała w Krynicy zespół Mazowsze, na pewno nie przypuszczała, że kiedyś będzie u nich pobierać lekcje tańca, trenując do roli w „Zimnej wojnie”. Joanna Kulig, dziewczyna z Muszynki, nazwana przez Juliette Binoche „światłem”, właśnie zbiera wspaniałe recenzje za rolę Zuli w filmie, który 8 czerwca trafia do kin.


– Pierwsze skojarzenie z Krynicą-Zdrój to koncert zespołu Mazowsze w czasie Festiwalu im. Jana Kiepury prowadzonego przez śp. Bogusława Kaczyńskiego. Byłam pod ogromnym wrażeniem. Miałam 15 lat i widziałam te piękne dziewczyny z Mazowsza wychodzące z garderoby, już bez makijażu. Zamarzyłam wtedy: Czy i ja kiedyś tak będę wychodzić po przedstawieniu? Wiele lat później, po swoim debiucie w Teatrze Starym, gdy wychodziłam po premierze, przypomniałam sobie tę sytuację z Krynicy. Pomyślałam: spełniło się moje marzenie! – mówiła przed rokiem w rozmowie z „Dobrym Tygodnikiem Sądeckim”.

Dziś znów powtarza: Spełniają się moje marzenia! Reżyser Paweł Pawlikowski za film „Zimna wojna”, w której zagrała główną rolę, zdobył Złotą Palmę na festiwalu w Cannes. Produkcja zbiera mnóstwo pochlebnych opinii, słowa uznania padają też pod adresem Joanny Kulig.

Francuska aktora, Juliette Binoche, z którą Kulig spotkała się na planie „Sponsoringu”, napisała na Instagramie: „Uwielbiam Cię! Jesteś światłem!”. Z kolei gwiazda amerykańskiego kina Julianne Moore stwierdziła: – Podczas festiwalu miałam okazję zobaczyć tylko dwa filmy, ale oba miały piękne pierwszoplanowe kobiece kreacje aktorskie. Gratuluję Penelope Cruz i Joannie Kulig za wspaniałą pracę we „Wszyscy wiedzą” i „Zimnej wojnie”. – To duma być wymienioną obok Penelope Cruz – skomentowała Kulig.

Bogato nie było

Joanna Kulig ma swój czas. Jednak w wywiadach nigdy nie wypiera się swojej Muszynki. Zresztą przed rokiem mówiła DTS:

– Traktuję to jako atut. Jak wygrałam „Szansę na sukces”, Grzegorz Turnau powiedział, że to, że pochodzę z małej miejscowości, jest właśnie moim atutem, bo uniknę pułapek miasta, które często usypia i zabija czujność. Bardzo mi się to spodobało. Paradoksalnie to pochodzenie z niewielkiej Muszynki daje mi w życiu jakąś równowagę.

Joanna Kulig nie ukrywała, że w jej domu bogato nie było. Zarabiała śpiewając z rodzeństwem na weselach czy dancingach. W Krynicy-Zdroju występowała na Deptaku czy w Węgierskiej Kornie. Uczyła się właśnie w Krynicy, w Technikum Hotelarskim, mieszkając w internacie. Zwycięstwo w programie „Szansa na sukces”, gdzie została doceniona przez Grzegorza Turnaua, dodało jej skrzydeł. Później był Kraków, Państwowa Szkoła Muzyczna II stopnia, studia na PWST, ale też praca w Londynie w knajpie i ciucholandzie, żeby zarobić na utrzymanie.

Przełomem w jej aktorskiej karierze był „Sponsoring” Magdaleny Szumowskiej. Za najlepszą drugoplanową rolę kobiecą dostała Orła. Potem przyszły kolejne doceniane przez krytyków kreacje w „Idze” Pawła Pawlikowskiego, „Niewinnych” w reż. Anne Fontaine, i w filmie Patryka Vegi „Pitbull. Niebezpieczne kobiety”, choć polskim widzom najbardziej kojarzy się jako Iga z serialu „O mnie się nie martw”. Paweł Pawlikowski zobaczył ją w roli Zuli Lichoń w „Zimnej wojnie”, ale z zastrzeżeniem, że decyzję podejmie po castingu.

Śpiew bez problemu, gorzej z tańcem

Rolę dostała. Czarno-biały film przenosi widza do lat 50. i 60. To historia trudnej miłości młodej tancerki Zuli i pianisty Wiktora. Co ciekawe, sceny kręcone były chronologicznie. To, jak przyznaje Kulig, pozwalało na
stopniowe budowanie postaci, która dojrzewa, zmienia się. Poznajemy ją jako 18-letnią dziewczynę, w finale jest o 15 lat starsza.

Pomogła mi charakteryzacja Waldemara Pokromskiego, ale musiałam też schudnąć, co przy mojej figurze nie było wcale łatwe. Zmieniłam tryb życia, codziennie ćwiczyłam w siłowni, przeszłam na specjalną dietę. Ćwiczenia miały mi też zapewnić kondycję, bo kiedy już się okazało, że Paweł właśnie mnie powierzył tę rolę, od razu zaczęłam wielomiesięczne próby tańca z zespołem Mazowsze w Karolinie. Nie martwiłam się o stronę wokalną – skończyłam przecież średnią szkołę muzyczną w Krakowie w klasie śpiewu, znam nuty, od dziecka gram na pianinie – ale wiedziałam, że mogę polec na tańcu – mówi w wywiadzie dla magazynu „Pani”.

Na górkę i do lasku

Joanna Kulig, wciąż pozostaje „Aśką z Muszynki” – energiczną, spontaniczną dziewczyną z charakterem. 24 czerwca skończy 36 lat. Prywatnie jest żoną reżysera Macieja Bocheńskiego i starszą siostrą niemal bliźniaczo podobnej aktorki Justyny Schneider. Do rodzinnej miejscowości przyjeżdża, gdy tylko ma czas.

– W Muszynce mam swoją stałą trasę spacerową: lubię iść na górkę, potem do lasku, następnie wracam, idę na cmentarz, do cerkwi, na przejście graniczne albo po prostu na Słowację i do przygranicznych lasów, gdzie kiedyś chodziłam na grzyby, borówki. To takie moje miejsca z dzieciństwa, stałe punkty, gdy przyjeżdżam.

Czytaj „Dobry Tygodnik Sądecki” – kliknij i pobierz bezpłatnie numer:

Reklama