Tancerze z Bobowej w legendarnym filmie Andrzeja Wajdy

Tancerze z Bobowej w legendarnym filmie Andrzeja Wajdy

Wczoraj minęło 50 lat od premiery filmu „Wesele”, o czym przypominają ogólnopolskie media. My przy tej okazji wspominamy mało znane regionalne wątki związane z filmem, który przeszedł do historii polskiego kina. Wajda rolę Panny Młodej miał zaproponować Bogumile Kowalskiej z Bobowej, która jednak nie zdecydowała się wystąpić w filmie z powodu opieki na małym synkiem.

Przedpremierowy pokaz filmu w reżyserii Andrzeja Wajdy odbył się 8 stycznia 1973 r. w krakowskim teatrze im. Słowackiego czyli tym samym miejscu, w którym w 1901 r. miała miejsce premiera dramatu Stanisława Wyspiańskiego. I jeszcze przed podniesieniem kurtyny w słynnym teatrze pojawia się pierwszy regionalny wątek, ale o tym potem. Dzień później, 9 stycznia 1973 r. w warszawskim kinie „Moskwa” odbyła się już oficjalna premiera filmu. Po latach krytycy powiedzą, że ten film Wajdy był zapowiedzią ery MTV, gdyż jego dynamiczna forma przypomina teledysk, o pół wieku temu wyprzedzała swoją epokę. Ludzie kina z całego świata byli zachwyceni filmem Wajdy.

A regionalne wątki?

Otóż w jednej z epizodycznych ról występują w filmie m.in. członkowie zespołu „Koronka” z Bobowej: Zofia Wojna (jako Starościna wręczająca kwiaty Danielowi Olbrychskiemu, czyli Panu Młodemu), Stefania Górska, Zofia Lisik, Maria Magiera, Józef Wiejaczka, Jan Lisik, Władysław Laskowski, Kazimierz Gajewski, Zuzanna Śliwa, Wiesława Raczoń, Maria Szczepanek, Władysława Gucwa, Julian Durlak, Józef Ryzner, Józef Stokłosa, Marian Kurzawa. Na ekranie zabrakło wspomnianej Bogumiły Kowalskiej, tancerki i choreografki wielu zespołów ludowych na Sądecczyźnie. Członkowie zespołu spędzili wówczas dziesięć dni na planie filmowym w Krakowie i miesiąc w Czosnowie k. Warszawy podczas zdjęć próbnych, a Bogumiła Kowalska otrzymała od reżysera propozycję zagrania roli Panny Młodej. Zdjęcia próbne do filmu opublikowano w miesięczniku „Ekran” z 28 listopada 1971.

W książce „Bobowa od A do Ż” tak wspomniany jest ten epizod w filmie:

– O zaangażowaniu bobowskiego zespołu do „Wesela zadecydowały jednak chyba bezpośrednio – tak sądzi kierowniczka świetlicy Albina Nowak – ubiegłoroczne sukcesy w II Festiwalu Kulturalnym Związków Zawodowych i występy na scenach warszawskich, m.in. w Filharmonii Narodowej, gdzie oklaskiwali go przedstawiciele Polonii – pisał tygodnik »Podkarpacie« 20 kwietnia 1972. – Zdjęcia do „Wesela”, mówi p. Wojna, są już ukończone. Trwały od listopada ub. roku. Piętnastu członków zespołu kilkakrotnie dowożono do warszawskiego atelier oraz na plenery specjalnymi autobusami „Orbisu”. W przeciwieństwie bowiem do oryginału Wyspiańskiego, Wajda pokaże Rydlowskie weselisko nie tylko w chacie rozśpiewanej, ale także w plenerze. Tych zdjęć w Bronowicach, które są dzisiaj dzielnicą 11-piętrowych punktowców, nie można było wykonać. Odpowiedni dom wybudowano więc w Nowej Wsi, w okolicy Krakowa (…). Pani Wojna z wyraźną satysfakcją zaznacza, że w filmie kreuje postać wcale nie drugoplanową. Jest Starościną (na zdjęciu). Podczas uczty zasiada na honorowym miejscu, dogląda pracy w kuchni, do ślubu przyjeżdża na pierwszej furmance. Tańczy nie tylko z Kazimierzem Opalińskim, ale z samym Panem Młodym – oczywiście Danielem Olbrychskim.”

A wracając do lokalnego wątku legendarnej kurtyny z teatru Słowackiego, to fragment jej powstania tak opisany jest w książce „Bobowa od A do Ż” pod hasłem Anioł:

Jak głosi legenda powtarzana od pokoleń w rodzinie Siobowiczów, działo się to na krakowskim rynku w pogodny, wiosenny dzień. Franciszka Kalinowska z Michaliną Górską (siostry, z domu Siobowicz) spacerowały beztrosko, nie podejrzewając nawet, że są intensywnie obserwowane przez eleganckiego mężczyznę. Człowiek ten wykazywał szczególne zainteresowanie Franią. Sytuacja stawała się niezręczna, a nawet niestosowna. W pewnym momencie mężczyzna podszedł do przechadzających się pań i przedstawił się. Nazywał się Henryk Siemiradzki i był słynnym polskim malarzem mieszkającym na stałe w Rzymie. Zaproponował on Franciszce Kalinowskiej, by mu pozowała podczas malowania anioła, którego wizerunek miał się znaleźć na kurtynie Teatru Miejskiego w Krakowie (dzisiaj Teatr Słowackiego). Franciszka zgodziła się bez wahania, a wykonany wówczas w Krakowie szkic, Siemiradzki przeniósł później na wielkie płótno, podczas pracy nad kurtyną we Włoszech. Swoją śmiałą zgodą na pozowanie, skromna bobowianka przeszła do historii, a jej wizerunek pędzla słynnego malarza można od ponad stu lat podziwiać w krakowskim teatrze.

Reklama