To normalne, że w trakcie kadencji zmieniają się sojusze

To normalne, że w trakcie kadencji zmieniają się sojusze

Rafał Matyja

Rozmowa z politologiem Rafałem Matyją, profesorem Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie

– Po tym, co się ostatnio wydarzyło w Radzie Miasta Nowego Sącza, po przesileniu politycznym i zmianach na stanowiskach przewodniczącego oraz w prezydium rady, ogólnopolskie media odtrąbiły strategiczną porażkę Prawa i Sprawiedliwości w mateczniku partii rządzącej. Podziela Pan opinię, że Nowy Sącz i Sądecczyzna oddały miasto politycznej konkurencji?

– To co się w ostatnich tygodniach i miesiącach wydarzyło w Nowym Sączu, to pochodna dwóch elementów. Po pierwsze faktu, o którym rozmawialiśmy szerzej jakiś czas temu, iż PiS przegrało wybory prezydenckie w 2018 r., a przegrało na własne życzenie. Kandydatura pani Iwony Mularczyk nie była najlepszą z punktu widzenia interesów tej partii. Rzecz druga to efekt ogólnopolskich politycznych podziałów, które zwalniały część osób z lojalności w ramach zjednoczonej prawicy. Osobną sprawą była nieumiejętność poradzenia sobie z sytuacją przez samą przewodniczącą rady. Nazwałbym to brakiem umiejętności dyplomatycznych niezbędnych dla zachowania swojej pozycji, utrzymania dobrych relacji z radnymi.

– Dotychczas panowało przekonanie, że rola przewodniczącego rady miasta nie jest specjalnie stresującym zajęciem i zasadniczo stabilnym.

– W wielu miastach rola przewodniczącego jest trudna. To po prostu spacer po cienkiej linie. Tu się nie da nic zrobić rozkazami. To nie jest tak, jak w radzie powiatu czy w sejmiku wojewódzkim, gdzie istnieje naturalna lojalność partyjna, bo ona jest podstawą całego układu rządzącego. W mieście jest inaczej.

– I to dlatego koalicyjni radni, którzy na początku kadencji mieli większość, stopniowo uciekali z klubu, bo nie godzili się na taką sytuację? Tym sposobem w czwartym roku obecnej kadencji PiS i koalicjanci stracili większość (…)

Całość przeczytasz w najnowszym DTS:

Reklama