Rozmowa z Wacławem Cieślikiem – Kordianem, muzykiem, autorem discopolowych hitów
– Kordian w dramacie Słowackiego jechał na koniu, który miał zgubić złote podkowy. A Pan podrywa dziewczyny na… samochód?
– Kocham amerykańskie samochody o dużych pojemnościach, czerpię przyjemność z jazdy takimi autami. Za moimi samochodami każdy się obejrzy, bo lubię się wyróżniać. Oczywiście dziewczyny też się oglądają, ale nie używam samochodu do podrywu.
– W Pana garażu w Żeleźnikowej Wielkiej stoi podobno Lincoln, Chrysler, furgon Chevroleta i samodzielnie zrobiony automobil wzorowany na pojazdach z lat 20. Które auto ma największe „wzięcie”?
– Każdy mój samochód jest piękny i oryginalny. Największą uwagę i zaciekawienie przyciąga jednak mercedes z lat 20. zrobiony od podstaw przeze mnie.
– Jak się robi samochód?
– Nie jest to proste dla zwykłego zjadacza chleba. Trzeba mieć wyobraźnię, dużo pomysłów i rozwiązań w głowie. Ja z pomysłowością nie mam problemu, więc zrobiłem pojazd od podstaw, wzorując się na pierwszych samochodach, które powstawały w latach 20. Trzeba też mieć materiały potrzebne, by zrobić takie auto – w tym przypadku dużo drewna. Każdy element był cięty i szlifowany na wymiar. Silnik, jaki zamontowałem w tym cacku, to silnik od „maluszka” – Fiata 126 p. W prawdziwych autach tego typu były montowane silniki diesla z przodu, ja zastosowałem proste rozwiązanie i silnik zamontowany jest z tyłu. Osiągi to około 50 km na godzinę. Koła są od starego motocykla, tapicerka jest skórzana, rama jest drewniana z elementami metalowymi. Jest też dużo dodatków – chrom z różnych starych samochodów, szukałem takich detali, by auto było bardzo podobne do tamtych czasów i tego modelu.
– Ile czasu potrzeba na zbudowanie własnego samochodu?
– Ten samochód zrobiłem bardzo szybko, zajęło mi to dwa miesiące.
– Niestety nie można go zarejestrować?
– Nie można go zarejestrować na tę chwilę. Została zniesiona ustawa o rejestracji takich samochodów. Mam nadzieję, że to się zmieni i będzie można rejestrować takie własnoręcznie zrobione pojazdy, jeśli oczywiście będą spełniać wymogi drogowe. Mój je spełnia – ma zamontowane lampy, kierunkowskazy, światła stop, prowadzi się prosto i idealnie. Są osoby w Polsce, które też mają takie samochody, włożyły w nie tak jak ja dużo pracy i teraz ich auta stoją w garażach nieużyteczne. Trzeba to zmienić i docenić pracę i pasję innych.
– A na razie samochód może być tylko pięknym eksponatem, choćby na zlotach starych aut?
– W tej chwili tak, tylko na zlotach, poruszając się w konwoju innych aut.
– Hit „Dziewczyna z gór” ma już ponad 13 mln wyświetleń, ale występuje Pan w nim w jakimś nowoczesnym aucie. Może czas na pokazanie własnoręcznie zrobionego samochodu?
– Na pewno wiosną wykorzystam ten samochód do jakiegoś kolejnego klipu.
– Podobno nie tylko samochód Pan sam zrobił, także statek i samolot? To taka odskocznia od koncertów i muzyki?
– Karczma, którą mam, jest zrobiona przeze mnie, według mojego pomysłu na plan budynku, choć oczywiście dużą pomoc miałem w rodzinie. Mam też zrobiony własnoręcznie statek żaglowiec, samolot dwupłatowiec z lat 30. i wiele innych mniejszych wynalazków.
– Kiedy ma Pan czas na majsterkowanie?
– Czas na takie cacka mam w tygodniu, kiedy nie koncertuję i mam wenę twórczą.
– A śpiewa Pan jeżdżąc samochodem?
– Kiedy jadę samochodem często podśpiewuję sobie i słucham muzyki – swojej jak i innych, wszystkiego co jest na topie. Jeżdżę śpiewająco, a w trasie koncertowej reszta zespołu ma ze mną wesoło.
Rozmawiała Jolanta Bugajska