Z gór widać lepiej. Kałusz, miasto w Europie

Z gór widać lepiej. Kałusz, miasto w Europie

Wątek osobisty będzie. Konkurs Eurowizji wygrał Kalush Orkiestra, którego nazwa pochodzi od miejsca urodzenia lidera zespołu. Ołech Psiuk jest teraz sławny na całą Europę. Do minionej soboty o Kalushu (obwód iwanofrankowski) mało kto słyszał. Ot, dziura zabita dechami gdzieś za linią horyzontu, miasteczko prowincjonalne. Jakoś tak się składa, że w Kałuszu (powiat stanisławowski) urodziła się moja mama. I jej mama też. I moja prababcia również. Już tylko z tego powodu czuję do tego miasta coś na kształt sentymentu.

Nie musiałem w tym celu czekać na piosenkę w Eurowizjii. Choć byłem tam tylko raz, jakąś część mojego życia wypełniły opowieści o tym mitycznym miejscu na Ziemi, o Kałuszu. W zielonym dowodzie osobistym mojej Mamy (pamiętacie takie dowody?) jako miejsce urodzenia, jakaś niewidzialna urzędnicza ręka wpisała: „Kałusz ZSRR”. Dziwne, bo Mama nigdy w żadnym ZSRR nie była. Nawet na wycieczce zakładowej, a co dopiero, żeby miała tam na świat przychodzić! To musi być ciekawe doświadczenie życiowe urodzić się w kraju, w którym się nigdy nie było. ZSRR, hm…

Moja Mama urodziła się w Polsce. I nie wspominam o tym dlatego, żebym rościł sobie jakieś prawa do Kałusza albo chciał przesuwać wschodnią granicę na jej dawne miejsce. Ot, rodzinna opowieść. Eurowizja dała Kałuszowi historyczną szansę zaistnienia. Dostał Kałusz swoje dziejowe pięć minut. Za chwilę świat na kolejne pięćset lat zapomni o tym niepozornym miasteczku. Ale może zanim się tak stanie warto potraktować Kałusz jako model do nauczania historii. Burzliwej, skomplikowanej, pogmatwanej tak mocno, że według niej można się nawet urodzić w kraju, w którym się nigdy nie było.

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama