Z drogi! Idzie coś innego!

Z drogi! Idzie coś innego!

– Co jest w życiu pewnego? – spytał dawno temu na wykładzie z psychologii społecznej doktor Krzysztof Brocławik, dobrze znany studentom sądeckiej Wyższej Szkoły Biznesu i kilku innych polskich uczelni.

– Śmierć – chórem zawołali żacy.

– Guzik prawda! – odpalił doktor i z szelmowskim uśmiechem nadal czekał na właściwą odpowiedź.

Jeszcze nie domyślałam się jak brzmi odpowiedź, na którą czekał, ale przypomniałam sobie wtedy słowa pewnego jezuity, który znalazłszy się w podobnych myślowych rejonach zwykł mawiać, że śmierci też nie możemy być pewni. To proste: jeśli już dziś Szef Wszechrzeczy postanowiłby skończyć ziemską bajkę, byłoby z naszej strony nadużyciem spodziewać się deszczu asteroid lub potopów. Wystarczy, że On musiał przez wieki patrzeć na przeróżne apokalipsy w naszym ludzkim wykonaniu. A przecież jest dobry, więc objawi się, szepnie: „od teraz wszystko będzie inaczej” i postawi nas na początek (bynajmniej nie na koniec) przed ostatecznym sądem.

– Jedynym pewnikiem w życiu… jedyną stałą w życiu jest…. – zawiesił głos doktor Krzysztof wyrywając mnie z myślowej wycieczki na koniec świata.

– ZMIANA – skończył.
Wpadł na to Heraklit z Efezu pół tysiąca lat przed naszą erą, a my nie wpadliśmy. Wstyd.

Przypomniał mi się ten wykład podczas rowerowej przejażdżki sądecką ulicą Ogrodową.
Dziś boli nas głowa od trosk, jutro możemy szaleć ze szczęścia. Dziś dostajemy zadyszki wspinając się na pierwsze piętro, za dwa lata pobiegniemy w maratonie. Dziś mieszkamy w sielskim zaciszu, za rok możemy mieć pod oknami ruchliwą drogę, która innym rozwiąże ważny problem, a nam zabierze nieco ludzkiego, bynajmniej nie świętego spokoju.

Dziś jest jeszcze lato, w piątek, 22 września będzie astronomiczna jesień. O ile Szef Wszechrzeczy przed piątkiem nie szepnie, że jesień w tym roku została odwołana.

 

 

Reklama