17 stycznia miał urodziny. 45. Ale nawet jeśli pojawił się najlepszy tort, a takie jego żona Agnieszka robi mistrzowsko, to pewnie nie do końca był świadomy, co świętuje. A świętować jest co. Bo żyje. Bo jest nadzieja, że będzie lepiej. Bo ma cudowną żonę, księżniczkę „na dobre i na złe”, która, gdy przyszło to złe, pokazała prawdziwą miłość, wiernie trwając obok i walcząc o każdy jego dzień powrotu do sprawności. Ale też żeby świętować w pełni, potrzebne są jeszcze długie godziny wielowymiarowej rehabilitacji, a do tego niezbędne jest finansowe wsparcie. Bo niestety, życie bajką nie jest …
Wojtek Adamczyk – uśmiechnięty, bardzo życzliwy, pełen pozytywnej energii. Razem z żoną Agnieszką prowadził w Limanowej Charlotte Cafe. Miejsce, które przez swój klimat, szybko zdobyło renomę i stało się jedną z najbardziej lubianych kawiarni w regionie, a serwowane tam wypieki czy torty na zamówienie przyciągały klientów z daleka. Wymagało to mnóstwa zaangażowania, pracy i wkładanego w to serducha. Wojtkowi, który pasjonował się też fotografią, tego nie brakowało. Wspólny biznes się rozwijał. Wszystko powinno być jak w bajce…
Zły wilk
Niestety, 23 listopada 2022 r. pojawił się „zły wilk”, który zburzył stabilne szczęście.
– Wojtek nagle źle się poczuł, potem wszystko działo się już szybko…Wylew krwi do mózgu i stan bardzo ciężki, a w kolejnych dniach rozległy udar krwotoczny i duży obrzęk mózgu. Z takimi obrażeniami nasz Wojtek trafił do szpitala. Od pierwszych godzin walki o życie został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. „Trzeba czekać…” – tak brzmiał najczęstszy komunikat od lekarzy. Nikt jednak nie odpowiadał na pytania: na co i jak długo… – wspomina żona Agnieszka.
I przyszły najstraszniejsze miesiące ich wspólnego życia. Strach o każdą kolejną godzinę, ale też determinacja, by tę walkę wygrać (…)
Cały tekst przeczytasz w najnowszym wydaniu DTS – bezpłatnie pod linkiem:
Zdjęcia: FB Charlotte Cafe