Szewski poniedziałek. O wyższości śniegu nad św. Mikołajem

Szewski poniedziałek. O wyższości śniegu nad św. Mikołajem

Kiedy Marek Stawowczyk siadał do swojego cotygodniowego „Szewskiego poniedziałku”, to chyba w najśmielszych myślach nie mógł przewidzieć, że tematem wiodącym i zaprzątającym naszą uwagę nie będzie wizyta świętego Mikołaja, ale opady śniegu. Podobno są tacy ludzie, którzy cieszą się, kiedy robi się zimno i grzęzną w zaspach – może jeszcze nie po pas – ale po kolana.

Jak mawiała/pisała pewna nasza koleżanka redakcyjna, „biały puch” obficie pokrył góry, z czego cieszą się miłośnicy „białego szaleństwa”. Znamy oczywiście takich, którzy się nie cieszą, ale to ich prywatna sprawa i jak im się nie podoba grudzień w klimacie umiarkowanym, niech udadzą się na emigrację pogodową do ciepłych krajów.

Jak mawiał klasyk, zima bez śniegu, to jak wesele bez orkiestry. Ale skąd mógł wiedzieć Marek Stawowczyk, że śnieg spadnie nagle i obficie? Marek nie jest przecież dyżurnym synoptykiem IMGW, tylko dyżurnym rysownikiem DTS. Oczywiście Stawowczyk od lat perfekcyjnie prognozuje pewne społeczne zjawiska, ale meteorologicznych nie ma w zakresie swoich obowiązków.

Ale co tam zaskoczenie Marka Stawowczyka.

Opady śniegu w grudniu zaskoczyły nawet klimatologów, szykujących się do ogłoszenia kolejnego najgorętszego miesiąca w historii Ziemi.

Jak wiadomo, ludzie z grubsza dzielą się na tych, którzy wierzą w Globalne Ocieplenie Klimatu oraz takich, którzy w GOK nie wierzą. Ci pierwsi właśnie zyskali argument, że tak obfite opady śniegu w grudniu to dowód, że coś się z klimatem dzieje niedobrego, ci drudzy reagują: ocokaman?. Przecież skoro w grudniu pada śnieg, to wszystko jest w najlepszym porządalu.

Ze świętym Mikołajem jest bardzo podobnie: jedni w niego wierzą, inni nie. Dla przykładu Marek Stawowczyk wierzy, bo gdyby było inaczej, to pewnie by go nie rysował. Oczywiście łatwiej jest narysować św. Mikołaja, którego nikt nigdy nie widział (nie mylić świętego z facetami przebranymi za niego), niż śnieg, który przecież wszyscy widzą.

Zatem, wszystkim którzy lubią dostawać prezenty i na nie czekają – życzymy obfitych połowów.

A tym, którzy prezentów dostawać nie cierpią, życzliwie podpowiadamy, by schowali się w komórce na węgiel, bo gdyby Mikołaj jednak przyszedł, to tam ich nie znajdzie.

 

Reklama