Świątecznie w Galerii Marii Ritter. Sądecki świat, którego już nie ma

Świątecznie w Galerii Marii Ritter. Sądecki świat, którego już nie ma

Gdy spaceruję nocą po mieście i w mijanych oknach dostrzegam rozświetlone fragmenty mieszkań, zastanawiam się, jakby to było, gdybym mogła na moment, zupełnie niewidzialna, wejść do środka. Zdaję sobie sprawę, że brzmi to jak wyznanie podglądaczki, nie chodzi mi jednak o obserwowanie ludzi, ale o spojrzenie na przestrzeń, w której żyją i sposób w jaki zadbali o upiększenie swojej domowej codzienności. Co wisi na ich ścianach? Obrazy, fotografie? Czy mieszkanie jest nowoczesne? A może w eklektyczny sposób łączy to, co nowe z elementami z innych epok? Jest w samym centrum Nowego Sącza miejsce, które pozwala zaspokoić tą wnętrzarską ciekawość, a przy okazji daje niepowtarzalną okazję do przeniesienia się w czasie…

Na szczęście nie trzeba się tam zakradać po cichu, ani przeszkadzać domownikom, ponieważ od końca lat 70. XX wieku znajduje się tam muzealna ekspozycja urządzona w sposób tak naturalny i autentyczny, iż ma się tam nieodparte poczucie czyjejś obecności. Mowa o „Galerii Marii Ritter i Starych Wnętrzach Mieszczańskich” – oddziale Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu mieszczącym się w zabytkowej kamienicy pod adresem Rynek 2.

Kamienica ulokowana na długiej działce pomiędzy Rynkiem a ulicą Wazów została zbudowana pod koniec XVIII wieku i gruntownie przebudowana po pożarze miasta, który wybuchł w 1894 r. Od połowy XIX wieku była własnością Feliksa Rittera, kupca, który przybył do Nowego Sącza z Węgier i w 1855 r. ożenił się z Józefą Kosterkiewiczówną. Jego syn, także Feliks, adwokat i sędzia z zawodu, poślubił Annę Wiśniewską. Małżeństwo miało pięcioro dzieci, w tym urodzoną w 1899 roku Marię, która swoje życie zdecydowała się poświęcić sztuce. Maria Ritter to bardzo interesująca, chociaż nieznana szerzej artystka. Swoją twórczą przygodę rozpoczęła w 1921 r. na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, gdzie studiowała historię sztuki oraz filozofię, a także na Akademii Sztuk Pięknych, gdzie pod okiem wybitnych profesorów, m.in. Wojciecha Weissa oraz Xawerego Dunikowskiego szlifowała swój artystyczny warsztat. Na przełomie lat 1924-1925 (…)

Cały tekst Justyny Stasiek-Harabin przeczytasz w najnowszym wydaniu DTS – kliknij w link i czytaj za darmo:

Fot. Piotr Droździk

Reklama