Pomysły wizjonerów. Prywatne uzdrowisko a może lotnisko

Pomysły wizjonerów. Prywatne uzdrowisko a może lotnisko

Perła uzdrowisk polskich – takie miano bardzo słuszne nosi od dziesiątków lat Krynica-Zdrój. Zasłużyła na nie w okresie międzywojennym, kiedy gościła możnych tego świata na czele z królową holenderską Julianą, która przyjechała tutaj na zaproszenie niemniej słynnego tenora Jana Kiepury. Stało się to uzdrowisko tłem do powieści sensacyjno-erotycznych, opowieści na poły kryminalnych, czy też filmów fabularnych.

Bywali w Krynicy politycy z pierwszych stron gazet na czele z naczelnikiem państwa Józefem Piłsudskim, prezydentem RP Ignacym Mościckim. Za czasów PRL-u nowa elita wymieniła starą przedwojenną, co wcale nie umniejszyło znaczenia Krynicy wśród polskich uzdrowisk. Lata 60. i 70. to chaotyczny rozwój miasta i okolic, gdyż każdy szanujący się zakład pracy musiał tutaj mieć swój dom wypoczynkowy. Z kolei prywatne sanatoria, pensjonaty prawem kaduka znacjonalizowano i rozpanoszył się Fundusz Wczasów Pracowniczych.

Przyszła rewolucja w 1989 r. i nastał krach gospodarczy a co za tym idzie skończyły się dobre lata firm, które bankrutowały, co musiało się odbić także na kondycji Krynicy-Zdroju. Szczęśliwie dla uzdrowiska w tym nowym porewolucyjnym okresie burmistrzem został Jan Golba. Prawdziwy wizjoner początku lat 90. Wśród sukcesów tamtych czasów na pierwsze miejsce niewątpliwie wybije się budowa kolei gondolowej, oddanej do użytku w 1997 roku. I za to choćby należy się Golbie pomnik w Krynicy-Zdroju. Bo było to, jak się miało okazać, wydarzenie na miarę budowy linii kolejowej Muszyna – Krynica (1911 r.), która połączyła uzdrowisko nie przesadzając z krajem i Europą. 30 lat wcześniej taką łączność zyskała Sądecczyzna za sprawą linii kolejowej Tarnów – Leluchów (1876 r.). Ale to zamierzchłe czasy! Czas wrócić do współczesności.

Prywatne uzdrowisko Cechinich

Dzisiaj o Krynicę-Zdrój dbają nowe władze i stają przed coraz trudniejszymi zadaniami. Jan Golba bardzo udanie realizuje zaś swoje wizjonerskie pomysły w Muszynie, czyniąc ją prawdziwą ozdobą ziemi sądeckiej.

– To nie ma być gwarne i zatłoczone uzdrowisko niczym Krupówki w Zakopanem – wyjaśnia. – Ale miejsce dla wszystkich, zwłaszcza dla całych rodzin. Przyjazne, wygodne i przede wszystkim spokojne na wzór uzdrowisk europejskich.

Niejako na przeciwległym biegunie stoi od lat byłe, bo to jest najwłaściwsze słowo, uzdrowisko Żegiestów-Zdrój z trudem i mozołem przywracane do życia przez spółkę Cechini Żegiestów Zdrój Główny. Losy tej pięknie położonej miejscowości godne są opisu, niczym w sadze rodzinnej, a jej ostatnie 30 lat nadaje się do wytoczenia procesów karnych z naczelnym hasłem – jak zmasakrować dorobek wielu pokoleń! Żegiestów-Zdrój nigdy w swojej historii nie pretendował do miana perły uzdrowisk, a tym bardziej nie stawał w szranki z Krynicą czy Muszyną. Nie ta ranga. Ale ze swoimi walorami klimatycznymi i wartościowymi źródłami mineralnymi wyróżnia się na ich tle. Wyróżnia się i tym, że jego założycielami byli bratankowie Węgrzy, co prawda później, jak to się mówi „spolszczeni”, Ignacy Medwecki i jego syn Karol.

Historyczne początki uzdrowiska sięgają 1846 roku. Ale po zniszczeniach I wojny światowej, pożarach i innych kataklizmach rozkwit swój Żegiestów-Zdrój zawdzięcza prywatnej spółce założonej w Krakowie w 1920 r. Jej prezesem, żeby było ciekawiej, był burmistrz Krosna, późniejszy poseł Jędrzej Krukierek. Od 1923 roku spółka zaczęła sprzedawać parcele prywatnym osobom, instytucjom i jak grzyby po deszczu rosły pensjonaty, sanatoria. W 1929 roku otwarto Nowy Dom Zdrojowy, w1936 r. zaś najnowocześniejszy w kraju i luksusowy hotel Wiktor. Uzdrowisko fantastycznie się rozwijało.

Przyszła II wojna światowa i nowe czasy. Prywatną spółkę Żegiestów-Zdrój w 1947 r. przejęło państwo z całym dobrodziejstwem materialnym. Nastąpiła nowa era. W miejscu elit burżuazyjnych uzdrowiskiem zawładnęła klasa robotnicza i inteligencja pracująca. Klasa chłopska raczej z tych dobrodziejstw nie korzystała. Majątkiem – pensjonatami, sanatoriami administrowało państwowe uzdrowisko a od 1996 r. spółka akcyjna Skarbu Państwa Krynica-Żegiestów. I od tego właśnie czasu zaczął się kompletny schyłek, żeby nie powiedzieć śmierć uzdrowiska.

Jeśli w 1996 r. było tam 1300 miejsc sanatoryjnych i wypoczynkowych, to w 2001 r. było ich „0” (słownie zero), bo na skutek kryminalnych wręcz działań spółkę Krynica-Żegiestów zamknięto na cztery spusty, a potem rozkradziono kompletnie Nowy Dom Zdrojowy. Nikt za to nie poniósł żadnych konsekwencji.

Ale w Polsce wciąż żyli potomkowie – spadkobiercy dawnych właścicieli przedwojennej spółki Żegiestów-Zdrój (…)

Całość w DTS – do czytania za darmo:

Reklama