Opracowała archiwum Osieckiej. To klucz do mojej młodości

Opracowała archiwum Osieckiej. To klucz do mojej młodości

Rozmowa z Magdaleną Nosal – dyrektor Fundacji „Okularnicy” im. Agnieszki Osieckiej

– Sądeczanka z Warszawy?

– Sercem zawsze sądeczanka, a w Warszawie już prawie 17 lat.

– A dlaczego w Nowym Sączu musieliśmy tak długo czekać, żeby odkryć Magdę Nosal?

– Pewnie dlatego, iż nie myślałam, że jest powód, żeby szukać. Finalnie okazało się, że sprowadza mnie tutaj Agnieszka Osiecka, która jest zawsze dobrym pomysłem do rozmowy. Ale Agnieszka Osiecka jest dla mnie bardziej osobistą historią niż zawodową, więc pewnie z tego powodu więcej byłam w sobie niż na zewnątrz z tym tematem, na który chcesz rozmawiać.

– Brakuje mi jeszcze, żebyś dodała: „Nie odkryliście mnie wcześniej, bo moja robota, którą latami wykonywałam, to była robota benedyktyńskiego mnicha, który spisywał, co odziedziczył świat po Agnieszce Osieckiej”. Tak było?

– Tak dokładnie było – benedyktyńska i niezwykła praca. Sama jestem zaskoczona, że ją zrobiłam i nie jest to fałszywa skromność. Czasami życie daje nam zadania, które biorą nas z zaskoczenia i albo je weźmiemy albo stchórzymy. Ja uznałam, że spróbuję. I rzeczywiście tak było, że kilka lat spędziłam codziennie w tajemniczej, nieco piwnicznej, ale fajnej przestrzeni, gdzie były rzeczy po Agnieszce Osieckiej z jej mieszkania. Cała spuścizna dotycząca jej twórczości literackiej, ale także w ogóle jej życia, a ja porządkowałam to archiwum. Mieliśmy wielkie szafy, a w nich teczki wypełnione maszynopisami i rękopisami.

– Brzmi nieźle i zaraz do tego wrócimy. Mnie intryguje taki wątek – dziewczyna wyjeżdża po maturze z Nowego Sącza do Warszawy studiować i kilkanaście lat później przedstawiamy ją jako dyrektor poważnej fundacji. A co się wydarzyło między tymi dwoma momentami? (…)

Cały tekst w najnowszym wydaniu DTS – bezpłatnie pod linkiem:

Reklama